i napisałem ołówkiem w Uneoce a* ścianie U tylko słowa: Vem. vidi, t-ici
Niech przynajmniej wiedza, U widziałem, niech poczujn ai« zobaczonymi.
(P. 177)
W twórczości Gombrowicza wzrok, spojrzenie — to zawsze komunikat, informuje o czymś nieokreślonym, bo nie wysłowionym. ale zawsze jest rozpoznawalny jako dawka informa-cji. Spojrzenie zazwyczaj apeliye do władz pojęciowych. Najważniejsze jest właśnie to, ze akt widzenia — podkreślam: nie-tożsamy z aktem deskrypcji? — jest dla bohatera Ferdydurke sytuacją o niezwykłej doniosłości. „Zobaczenie" to czynność mocno nacechowana, do której bohater powieści przywiązuje zadziwiająco wielkie znaczenie:
Mnie proponował na superarbitra? I--.J Alal ja nie rnoRę! Nie mogę przede*' Nie chce tego widzieć’ Nie mogę patrzeć na to! (P, 61).
Umyślnie powołał mnie na superarbitra1 Żebym musiał patrzeć. Żebym widział. I I Czy* mogłem narażać twarz swą na ten widok? (P. 66)
W akcie patrzenia zawsze coś się dzieje, ponieważ oczy okazują się organem wybitnie poznawczym. Spojrzeć i widzieć — to coś zobaczyć, coś zrozumieć ponad to, co jest oglądane. Tym samym w akcie patrzenia zostają niezwykle spotęgowane władze intelektualne. Spojrzenie staje się zmysłem, za którego pomocą postaci powieści starają się dotrzeć do jakiegoś głębszego, tajemniczego, bliżej nie określonego sensu rzeczywistości:
Wzrok ją) padł na żebraka przed domem. |...| Myszkowała mi oczami po twarzy. 1...I Coś miarkowała (...) (F, 159).
Wiedziałem, la kuli się, a rozszerzone oczy trwoznie bndąją ciemność Czyżby nowoczesna pensjonarka byle jut tak dalece wyczulona, te wzrok mój poraził ją w mroku przez dziurkę od klucza? (F, 183)
Nowoczesna wpatrywała się bacznie w przestrzeń, jakby próbując wzrokiem wykryć sens niebezpieczeństwa, odgadnąć kształt, ujrzeć wreszcie postać gnty I I (F. 181).
Każde spojrzenie wiąże się zawsze z poszukiwaniem sensu, z nadawaniem rzeczywistości znaczeń, z intelektualnym porządkowaniem elementów znajdujących się w polu widzenia. Zawsze jest albo dotarciem do jakiejś formuły interpretacyjnej, albo — w spojrzeniu właśnie — jej poszukiwaniem. Akt widzenia jest więc jakby nieustannym kołataniem do bram
wydanego tylko pojęciowo* Gombrowicz aktualizuj bi ftlożofictną im. in. kartezjańakąl i literacką tradyqę uto samiania wiedzy z widzeniem, a rozumu ze wzrokiem. Widzenie jest tu zatem aktem intelektualnym, bliższym mysiemu dyskursywnemu niz receptywnemu spoglądaniu na przedmioty-^ tradycji tej przejawia się także specyficzna koncepcja języka, wedle której władze intelektualne człowieka kontaktują się za pomocą „wzroku wewnętrznego" ze sferą rzeczywistości niewyrażalną werbalnie Znamienne właśnie. it dla aktu widzenia nie można znaleźć ekwiwalentu w akcie wypowiedzenia. Widzenie jest tu jakby „negatywnością mowy", jej niewerbalnym przedłużeniem, ponieważ to. co można zobaczyć „wzrokiem wewnętrznym", nie dąje się wyrazić w języku. „Wzrok wewnętrzny" to jakby pozaslowny i ponadjęzykowy sposób poznawczego kontaktowania się z rzeczywistością.
Nie. oia chcę wiedzieć l. Iwotęnic wychodzićna pokUd t obawy, by nie ujrzeć czegoś, co dotychczas było mętne, osłonięte i me domówione |...l - zewftętrzność jut zwierciadłem, w którym przegląda wnętrze! (170V'3
Charakterystyczne, że funkcją takich formuł jest wytwarzanie swoistej niepewności u czytelnika. Narrator bowiem często podkreśla, że czegoś nie chce zobaczyć, ujrzeć, widzieć, ale to „coś" nigdy nie jest nazwane — werbalnie jest nieko-munikowalne. Ta strategia to stały element komunikacji literackiej w tekstach Gombrowicza. Narrator sugerując, że widzi i wie „coś" ponad to, co może wysłowić, stwarza dystans między sobą a czytelnikiem. Daje do zrozumienia, że widzi inaczej, więcej, że czegoś się domyśla lub że czegoś—ale czego? —-nie jest w stanie pojąć. Wykorzystywany motyw, obok we-wnątrztekstowej teleologii, pełni więc także oczywistą funkcję perswazyjną: sugeruje czytelnikowi, że obok (wewnątrz?, na przedłużeniu?) „wysłowionego" świata istnieje też sfera niewyrażalnego w „normalnym" języku: „Szukałem słów, których,
12 Zob. np. .Przetarłem oczy. Co się działo? Bo. Ze coś się działo, to na pewno " właściwie^ (F. 113), „Zrozumiałem na pierwizy rzut oka \ Y (F. ul), .Matka spojrzała na nią z tajonym podziwem, i. I poznała, iz córka wca-" S*£*Jra* si? P^czas obiadu* (F. 157)
, ,Toognienie jc-st jakby głównym kluczem do zrozumienia jego (tj. Gom-*“1 — pisała Z. Starowieyska-Morstinowa (12).