85
WARTOŚĆ BIESIADY.
dokładnością. Nie tylko mowy biesiadników, lecz także giesta, głosy, śmiechy.i płacz wiernie są oddane. W tern właśnie różni się ta uczta od wszystkich późniejszych. Xenofont, jak kilka innych, tak i ten rodzaj literatury stworzył, ale z wyjątkiem Platona, żaden z jego naśladowców mu nie dorównał, bo żaden nie umiał, czy nie chciał odmalować rzeczywistćj biesiady. Wszyscy poprzestali na ramach konwencyonalnych, w które wsadzili jak najwięcćj mów, bez indywidualizacyi, bez życia prawdziwego. U Xenofonta przeciwnie panuje zupełna harmonia, pomiędzy sceneryą a osobami, pomiędzy zabawą a dysputą; sam ostrzega czytelnika, że »nie tylko ważne sprawy dzielnych ludzi warte są zapamiętania, lecz także ich krotochwile* 1). Może na tern źle wyszła filozofia, ale też nikt jej nie wykłada przy puharze; co jeźli raz się udało Platonowi, nie wolno stąd obwiniać Xenofonta, że nie pokusił się o coś po-spodarczych; nareszcie pierwsze cztery księgi zostały przerobione przez jakiegoś Stoika i zaopatrzone w osobne zakończenie. Hipoteza ta, co do samycb Pamiętników, jest zupełnie dowolną, jak wykazaliśmy poprzednio (str. 63 i 68). Co do Ekonomika, przytacza Schenkl dwa argumenta: a) niezwykły początek dziełka, rjy.ouoa oś tote; b) świadectwo Galena (vol 12. p. 288. ed. Chart.), że Ekonomik był ostatnią księgą (to śoy£xtov) Pamiętników. Pierwszą trudność rozwiązano już dawno w ten sposób, że autor pisząc Ekonomika, myślał o Pamiętnikach, które już były ogłoszone, a naśladował może manierę Eschinesa. (Zob. Heitz’a w K. O. Miil-ler’a Gcsch. der gruch. Litt. Tom II. 2. p. 109 i iio). Powaga zaś Galena nie jest w tym razie żadną, jak sam Schenkl uznał (II. p. 145—146), bo wymyślił ową hipotezę dla zbijania gramatyków, utrzymujących, że starożytni zaczynali niekiedy książki swoje od o£. Nareszcie »Biesiada« wedle Schenkl’a dlatego nie mogła być dziełem samoistnem, bo zaczyna się od wyrazów: a XX’ śuo\ 5 o/.Et (Xenoph. Stud. II. p. 150). Początek jest niezwykły, to prawda, ale nie razi; byłby jednak zupełnie śmieszny, gdyby Biesiada bezpośrednio, jak chce Schenkl, następowała po Ekonomi ku, jako dalszy rozdział. Wystarcza przeczytać tego koniec a tarntćj początek, zęby się o tem przekonać. Kto po bałamutnych tych hipotezach, zbijanych słusznie przez Rocjuette (de Xenoph. vila p. 73 sq.), pragnie przeczytać gruntowny, zdrowy wykład »Biesiady«, znajdzie go w Rettig’a obszernym wstępie (p. I—93) do Xenophons Gttdmahl, griech. und deufsch. Leipzig 1881 (Engelmann). Tamże wyborny komentarz od str. 174—273. Powątpiewania niektórych skrajnych krytyków
0 autentyczności xenofontowego dzieła, n. p. Steinhart’a (Leben Platons p. 301), Kr oh n’a (.Sokrates und Xenophon p. 98), Herchner a (de symposio quod fertur Xenophontis, Halle 1875), nie zasługują na poważną odpowiedź. Zob. Schenkl'a Xenoph. Studien III. p. 143. (Sprawozdanie wied. Akad. Umiej. Tom 83. r. 1876)
1 Heitz’a w K. O. Mtillers Gesch. der griech Litt. Tom II. p. 108.
{) Sympos. I. init.