brakło człowieka na miarą Tadeusza Kościuszki, wodza nie tylko sił zbrojnych, lecz także narodu. 0n by nie zmarnował tych zasobów materialnych, jakimi powstanie listopadowe górowało nad insurekcją 1794 roku. Aż do godziny trzynastej następnego dnia, 7 września, trwał rodzaj rozejmu, wyjednanego u Paskie-wicza przez Krukowieckiego i Prądzyńskiego. Do tego czasu spodziewano się w tempie przyśpieszonym załatwić formalności zatwierdzenia przez Sejm ugody, która by położyła kres wojnie i umożliwiła powrót do porządków w Królestwie Polskim sprzed 29 listopada 1830 roku.
7 września około godziny trzynastej trzydzieści na nowo rozpoczął się ogień armatni, który trwał aż do godziny siedemnastej i w dość nieskoordynowanych posunięciach naszych dywizji, brygad i pułków na różnych odcinkach raz widziano dzielnie odparte ataki, to znów panikę niektórych oddziałów.
Do tej ostatniej rozpaczliwej walki Bogusławski prowadził czwartaków, którzy szczerze wołali, że chcą umrzeć z bronią w ręku. Krok za krokiem pod naciskiem przeciwnika opuszczano pozycję za pozycją. W końcu nastąpiło pomieszanie się pułków 3 dywizji z innymi jednostkami. Obronę cmentarza ewangelickiego dzielili czwartacy z 1 pułkiem strzelców pieszych. Walka ogniowa rozciągała się tam aż do ciemności wieczornych. O godzinie drugiej
*
jedynie błyski wystrzałów oświetlały cmentarz. Aby uniknąć okrążenia, Bogusławski rozkazał rozwalić część muru cmentarnego, umożliwiając w ten sposób odwrót. W raporcie z 13 września Bogusławski pisze: „Przez całą noc żołnierze nieprzyjacielscy podpalali domy na przedmieściu wolskim będące, W takim położeniu zostawała dywizja moja aż do godziny czwartej z rana dnia 8 września 1831 roku, w którym to czasie otrzymałem rozkaz od naczelnego wodza do cofnięcia się na Pragę”. Do tego ostatniego rozpaczliwego boju Bogusławski prowadził pułki, które w większości składały się z młodego rekruta, gdyż stary doświadczony żołnierz legł pokotem na polach Grochowa i Ostrołęki.
W urzędowym raporcie Bogusławski nie nadmienia, że ostatni opuścił Warszawę, nie mówi też o okolicznościach, w jakich otrzymał wspomniany wyżej rozkaz. W tej tak nieskładnej bitwie, przy wzrastającym nieładzie, kiedy to każdy działał na własną rękę, nadszedł ów rozkaz odwrotu, nie wiadomo nawet dokładnie przez kogo wydany. Zgorszony Bogusławski ofuknął wówczas przysyłanych do niego adiutantów: „Ja odbieram rozkazy od generała korpusowego lub od zastępcy wodza obecnych na polu bitwy, ale nie od jakiegoś Pałacu Rządowego” (tj. od prezesa rządu Krukowieckiego). Może pomimo zamętu bojowego .doszły do Bogusławskiego słuchy o kapitulacyjnych poczynaniach Kru-
135