45617 z45 (4)

45617 z45 (4)



466 Cz. 2.: XIII. Samospelniające się proroctwu

tradycji. Takie podejście jest jednak iluzoryczne. Jak bowiem miałaby wyglądać realizacja takiego programu oświatowego? Kto miałby to robić? Amerykańscy^ nauczyciele? Ale przecież nauczyciele dzielą z wieloma innymi Amerykanami te same uprzedzenia, które powinni właśnie zwalczać. A jeśli ich nawet nie podzielają, to czyż nie żąda się od nich, by byli męczennikami sprawy oświatowego utopizmu? Jak długo się utrzyma na swoim stanowisku nauczyciel szkoły podstawowej w Alabamie, Missisipi czy Georgii z uporem próbujący wykorzenić ze swoich uczniów uprzedzenia, które nabyli w domu? Oświata służyć może jajco uzupełnienie, lecz nie jako podstawa nieznośnie powolnych przemian istniejących wzorów stosunków rasowych.

Aby lepiej zrozumieć, dlaczego nie można liczyć na kampanie oświatowe jako na środek służący likwidacji istniejących niechęci etnicznych, musimy się przyjrzeć funkcjonowaniu grup własnych i obcych w społeczeństwie amerykańskim. Obce grupy etniczne, aby posłużyć się pożyteczną terminologią Sumnera, składają się z tych wszystkich ludzi, którzy uważali są za wyraźnie różnych od „nas” pod względem narodowości, rasy czy religii. Odpowiednikiem obcej grupy etnicznej jest oczywiście grupa etniczna własna, w skład której wchodzą wszyscy ci, którzy „należą”. Granice oddzielające grupę własną od grup obcych nie są bynajmniej niezmienne. Wraz ze zmianą sytuacji, zmieniają się także granice przedziałów. Kiedy sytuacja definiowana jest w terminach rasowych — Joe Louis1-31 jest dla ogromnej liczby Amerykanów członkiem grupy obcej. Przy innej okazji, kiedy na przykład Joe Louis zwyciężył reprezentanta hitlerowskich Niemiec Schmelinga, wielu tych samych białych Amerykanów uznało Louisa za członka narodowej grupy własnej. Więź narodowa wzięła górę nad separatyzmem rasowym. Takie gwałtowne zmiany granic grupowych bywają czasem kłopotliwe. I tak, kiedy Amerykanie zdobyli laury na olimpiadzie w Berlinie, hitlerowcy — wskazując na przypisywane Murzynom w różnych częściach USA obywatelstwo drugiej kategorii — zaprzeczyli, jakoby Stany Zjednoczone rzeczywiście wygrały te konkurencje, ponieważ według „nas samych-Amerykanów” sportowcy murzyńscy byli „niepełnymi Amerykanami”.

Pod dobrotliwym kierownictwem grupy własnej, obce grupy etniczne natykają się na~ trwałe uprzedzenia, które — moim zdaniem — kolosalnie przyczyniają się do niepowodzenia akcji masowej oświaty i propagandy na rzecz tolerancji etnicznej. Zachodzi tutaj proces, w którym — parafrazując sformułowanie socjologa Donalda Younga — „cnoty grupy własnej stają się wadami grupy obcej”. Można to również wyrazić w sposób bardziej potoczny: „Cokolwiek zrobisz — będzie źle”.

Cnoty gmpy własnej i wady grupy obcej

Aby się przekonać, że obce grupy etniczne, jeśli przyjmują wartości białej społeczności protestanckiej, to spotykają się z potępieniem i z takim samym potępieniem, jeśli tego nie robią, musimy się najpierw przyjrzeć jednemu z bohaterów kulturowych grupy własnej, rozpatrzyć cechy, które przypisują mu biografowie i opinia publiczna, oraz wyodrębnić

131 Joe Louis — amerykański Murzyn, w latach 1937 - 1949 wielokrotny mistrz świata wagi ciężkiej w boksie — przyp. tłum.

w ten sposób przymioty umysłu, cechy postępowania i charakteru powszechnie uważane za godne podziwu.

Nie trzeba przeprowadzać sondaży opinii, ażeby uzasadnić wybór Abrahama Lincolna na bohatera kulturowego, który stanowi najpełniejsze wcielenie podstawowych cnót amerykańskich. Jak wskazują Lyndowie w Middletown, jedynie George Washington uważany jest przez mieszkańców tego typowego, niewielkiego miasta za równic wielkiego Amerykanina, jak Lincoln. Tego ostatniego „przywłaszczają sobie” w tej samej niemal liczbie bogaci republikanie, co i ubożsi demokraci1.

Przysłowiowe dziecko w szkole wie, że Lincoln był oszczędny, zapobiegliwy, że ciężko pracował, wysoko cenił wiedzę, bronił praw szarego człowieka, że był ambitny i że odniósł wspaniały sukces wspinając się na drabinie społecznej — od najniższego szczebla robotnika fizycznego do szacownej, wysokiej pozycji kupca i prawnika. Dalej nie potrzeba, chyba, opisywać tej zawrotnej kariery.

Gdybyśmy nawet n:e wiedzieli, iż cechy te i osiągnięcia lokują się wysoko wśród wartości amerykańskiej klasy średniej, stwierdzilibyśmy to natychmiast na podstawie opisu „Ducha Middletown” w książce Lyndów. W wartościach wyznawanych przez mieszkańców Middletown znajdujemy bowiem dokładne odzwierciedlenie postaci Wielkiego Wyzwoliciela. A ponieważ są to wartości pcdzielar.e przez obywateli wielu innych, podobnych miasteczek Ameryki, mc dziwnego, że ich mieszkańcy potępiają i lekceważą jednostki i grupy, które zalet tych przypuszczalnie nie ujawniają. Jeżeli członkowie grupy własnej uważają, że wykształcenie Murzynów jest niższe cd ich własnego, że jest wśród nich „nadmiernie” wysoki odsetek niewykwalifikowanych robotników i „nadmiernie” niski odsetek bogatych biznesmenów i przedstawicieli wolnych zawodów, że brak im zupełnie zmysłu oszczędności i tak dalej wedle katalogu cnót i grzechów klasy średniej, to nietrudno zrozumieć zarzut, iż w porównaniu z białym człowiekiem — Murzyn jest „istotą niższą”.

Wyczuleni na działanie mechanizmu samospełniającego się proroctwa, powinniśmy być przygotowani na stwierdzenie, że oskarżenia przeciw Murzynom, które nie są wyraźnie

30*

1

Lincolnowi jako bohaterowi kulturowemu poświęcony jest wnikliwy esej D. Donalda Getting Right with Lincoln, w: Lincoln Reconsićkrcd, New York 1956, s. 3 - 18.

Choć Lincoln nadal pozostaje symbolicznym przywódcą republikanów, można to uznać za kolejny paradoks historii politycznej, podobny do tego, który odnotował swego czasu sam Lincoln (patrz list A. Lincolna z 6 kwietnia 1859 r. do H. L. Pierce’a i innych, w: Complete Works of.... t. 5, J. G. Ni-colay, J. Hay [eds.], New York 1894, s. 125 - 126) w odniesieniu do Jeffersona i demokratów:

„Zważywszy, że zasada priorytetu wolności jednostki przyświecała rzekomo utworzeniu partii Jeffersona (prawa własności uważąno tam za drugorzędne i stokroć pośledniejsze) oraz zakładając, że tzw. demokraci dnia dzisiejszego są partią Jeffersona, ich przeciwnicy zaś są antyjeffcrsonowscy, interesująca będzie konstatacja, że te dwie partie zamieniły się dokładnie miejscami, jeśli chodzi o zasadę, która je początkowo dzieliła. Dzisiejsi demokraci za nic mają wolność jednostki w sytuacji jej konfliktu z prawem własności; republikanie, przeciwnie, są po stronie zarówno jednostki, jak i dolara, lecz w wypadku konfliktu - jednostki przed dolarem.

Pamiętam, jak rozbawił mnie kiedyś widok dwóch pijanych nieco mężczyzn, którzy w paltach prowadzili bójkę; po długich i raczej niegroźnych zapasach bójka wreszcie się zakończyła, kiedy każdy z walczących «wydobył się» ze swojego palta i znalazł się w palcie przeciwnika. Jeśli dwie wiodące dzisiaj partie są rzeczywiście takie same, jak partie z czasów Jeffersona i Adamsa, to dokonały one tego samego wyczynu, co dwóch pijanych mężczyzn”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
z44 (4) 464 Cz. 2.: XIII. Samospelnwjącc się proroctwo Jest to cecha spraw ludzkich. Nie występuje o
z47 (2) 470 Cz. 2.: XIII. Samospelniające się proroctwo 470 Cz. 2.: XIII. Samospelniające się
23183 Scan (2) 460 Cz. U.: XIII. Samospeiniające się proroctwo Pierwsza część tego twierdzenia stano
41232 Scan (5) 466 C_. II.: XIII. Samospeiniające się proroctwo Ludzie nieobznajomieni z tą nauką po
Scan (3) 462 Cz. 11.: XIII. Samospełniające się proroctwo I oto nasz uczciwy biały obywatel jest gor
Scan (8) 472 Ci. II.: XIII. Samospełniajace się proroctwo zamykanych rocznie banków. Ciekawe jest je

więcej podobnych podstron