Jeremy Rifkin
wytwórczym oraz globalizację gospodarki światowej1. Wymuszona redystrybucja dochodów amerykańskich robotników na rzecz kierowniczej kadry korporacji oraz udziałowców wywołała następujący komentarz konserwatywnego ekonomisty Scotta Burnsa: „lata 80. przejdą do historii jako dekada uprzywilejowanych bogaczy, czas, gdy cnota przedsiębiorczości służyła zmuszaniu zastraszonych robotników do uległości, aby elity biznesu mogły się jeszcze bardziej obłowić"2.
Trochę winy za obecną ciężką sytuację amerykańskich robotników można przypisać powstaniu w latach 70. i 80. jednego globalnego rynku. Powojenny rozkwit gospodarczy Japonii i Europy Zachodniej przysporzył amerykańskim firmom silnych konkurentów w handlu na arenie międzynarodowej. Rozwój nowych technologii informatycznych i telekomunikacyjnych coraz bardziej ułatwiał prowadzenie interesów z całym światem. Powstanie wspólnego, globalnego rynku zbytu i rynku siły roboczej zmusiło amerykańskie firmy do przerwania trwającego od lat 50. zawieszenia broni ze związkami zawodowymi.
Zaraz po drugiej wojnie światowej związki zawodowe wszczęły wojnę z zarządami korporacji, rozpoczynając strajki o płace, świadczenia i warunki pracy. W połowie lat 50. osiągnięto coś w rodzaju nieformalnego porozumienia, które miało trwać w mniej lub bardziej nienaruszonej postaci aż do połowy lat 70. Pracownicy mieli przynajmniej częściowo partycypować w zyskach z tytułu wzrostu produktywności — otrzymując wyższe płace i świadczenia — w zamian za obietnicę spokoju i współpracy. Przez prawie 25 lat realne płace Amerykanów rosły o 2,5—3% rocznie. Rosły również dodatki do płac. Liczba robotników objętych korporacyjnym programem emerytalnym wzrosła z 10% w 1950 r. do ponad 55% w r. 19793. Korzystne były także zasiłki chorobowe, warunki opieki zdrowotnej oraz płatne urlopy wypoczynkowe.
Z trudem wywalczone zasiłki i „porozumienie" między zarządem a robotnikami zaczęły się psuć na przełomie lat 70. i 80. W obliczu
koniec pracy
silnej konkurencji zagranicznej amerykańskie korporacje zaczęły wykorzystywać nowe, oszczędzające pracę ludzką technologie oraz jasoby taniej siły roboczej z innych krajów i tak ruszyła kampania „a rzecz osłabienia wpływów związkowych i obniżenia kosztów jobocizny w procesie ekonomicznym. W latach 80. godzinowe stawki g0% amerykańskich robotników spadły średnio o 4,9%19. Ekonomista frank Levy ocenia, że na początku lat 70. przeciętny absolwent szkoły średniej mógł zarobić 24 tysiące dolarów rocznie; dziś zarabia 0k. 18 tysięcy20. Pogorszyły się również dodatki płacowe. Odsetek zatrudnionych objętych programem emerytalnym spadł z 50% i 1979 r. do 42,9% w roku 198921. Mniej korzystne są także świadczenia zdrowotne. Firma consultingowa Foster Higgins stwierdziła, że 80% przedsiębiorstw wymaga od swoich pracowników miesięcznej składki na ubezpieczenie członków rodziny średnio w wysokości 103 dolarów, gdy w 1989 r. wynosiła ona 69 dolarów22. Liczba dni płatnego urlopu wypoczynkowego spadła pod koniec lat 80. o 2,3 dnia23.
Pierwsza fala automatyzacji najbardziej uderzyła w fabrycznych robotników, tzw. niebieskie kołnierzyki, zaś nowa rewolucja re-en-eineeringu zaczyna dawać się we znaki środkowej części korporacyjnej wspólnoty, zagrażając ekonomicznej stabilności i bezpieczeństwu najważniejszej politycznie grupy w społeczeństwie amerykańskim i klasy średniej. Najnowsze ofiary re-engineeringu mieszkają na zamożnych przedmieściach i tracą pracę menedżerów, których roczne wynagrodzenia liczy się w setkach tysięcy dolarów. Dziesięć lat temu rzadko można było spotkać w ciągu dnia białego mężczyznę w wieku 40—50 lat koło domu albo na spacerze z psem. Dziś tysiące zwolnionych z pracy menedżerów i kierowników średniego 4 5
219
Sharp Increase Along the Borders of Poverty, „New York Times", 31.03.1994. Pod koniec roku 1992, 18% zatrudnionych na pełny etat zarabiało niecałe 13 091 dolarów rocznie, zaś w 1979 r. ten odsetek wynosił 12%.
Scott Burns, Disaffected Workers Seek New Hope, „Dallas Moming News", 21.08.1988 s. HI.
Reich, dz. cyt. s. 56-57; R1P: The Good Corporation, „Newsweek", 5.07.1993 1 41.
Mishel, Bernstein, dz. cyt. s. 3—4.
The Next Priority, „Inc. Magazine", 5/1989 s. 28.
Mishel, Bernstein, dz. cyt. s. 155 RIP; The Good Corporation s. 41.
| Mishel, Bernstein, dz. cyt. s. 157.