168 Kultura jako źmdto cierpień •
któremu przeciwstawia się obce, groźne zewnętrze. Granice tego prymitywnego „ja” nastawionego wyłącznie na działanie rozkoszy nie mogą nie zostać skorygowane przez doświadczenie. Niejedno spośród tego, czego jako przysparzającego rozkoszy nie chcemy się wyrzec, nie jest przecież „ja”, lecz jest obiektem, niejedna zaś udręka, której chcielibyśmy się pozbyć, okazuje się w końcu nieodłączna od „ja” i jest czymś, co pochodzi z wewnątrz. Oczymy się metody, w jaki sposób za pomocą zamierzonego ukierunkowania aktywności zmysłowej i odpowiedniej akcji mięśni odróżniać to, co wewnętrzne — i należące do „ja” — od tego, co zewnętrzne — i pochodzące ze świata zewnętrznego, w ten sposób czynimy zaś pierwszy krok na drodze do ustanowienia zasady rzeczy wistości, która ma zdominować dalszy rozwój1. Rozróżnienie to służy rzecz jasna celowi praktycznemu polegającemu na obronie przed odczuwanymi p i zagrażającymi doznaniami braku rozkoszy. jtakt,..żę. „ja” gwoli odparcia ! pewnych pochodzących ze swego wnętrza pobudek charakteryzujących się j brakiem rozkoszy nie ima się żadnych innych metod, jak tylko tych, którymi się posługuje gwoli odparcia pochodzących z zewnątrz doznań braku rozkoszy,
1 śtajrśię później punktem wyjścia poważnych zaburzeń patologicznych. _
A zatem W ten sposób „ja” odrywa się od świata zewnętrznego, mówiąc zaś bardziej poprawnie: pierwotnie „ja” zawiera wszystko, później zaś wytrąca świat zewnętrzny. Nasze dzisiejsze poczucie ,„ja” jest zatem jedynie skarlałą resztką uczucia znacznie bardziej rozległego, ba — wszechogarniającego, uczucia, które odpowiadało ścisłemu związkowi „ja” z otoczeniem. Jeśli możemy założyć, że owo pierwotne poczucie „ja” zachowało się — w większej czy mniejszej mierze — w życiu psychicznym wielu ludzi, wówczas przeciwstawiałoby się ono jako swego rodzaju oponent węższemu i ostrzej zakreślonemu poczuciu „ja” okresu dojrzałości, przylegające zaś do niego treści wyobrażeniowe byłyby właśnie treściami nieograniczoności i powiązania z wszechświatem — byłyby to te same treści, za pomocą których mój przyjaciel wyjaśnia „oceaniczne” uczucie. Czy jednak mamy prawo do założenia, że to, co pierwotne, przeżyło na równi z rym, co przyszło później, co z tego wynikło?
Niewątpliwie; coś takiego nie jest niczym zdumiewającym — ani w dziedzinie życia psychicznego, ani w żadnej innej. Jeśli chodzi o królestwo zwierząt, obstajemy przy hipotezie, że najwyżej rozwinięte gatunki powstały na drodze ewolucji z najgorzej rozwiniętych. Ale wszystkie proste formy życia znajdujemy jeszcze dzisiaj wśród istot żywych. Ród wielkich gadów wymarł, ustępując miejsca ssakom, lecz krokodyl — prawdziwy reprezentant owego gatunku — żyje jeszcze w naszych czasach. Być może ktoś uzna, że jest to analogia kSS^-odlegist i kulawa ze względu na to, że te niższe gatunki, które przeżyły, najczęściej nie są przodkami w linii prostej wyżej rozwiniętych gatunków żyjących dzisiaj. Przedstawiciele ogniw pośrednich z reguły wymarli i znani są :^-r-Gr"; tylko dzięki rekonstrukcji. W dziedzinie psychicznej natomiast zachowanie tego, co pierwotne, obok tego, co z tego powstało na drodze przekształceń,
zdarza się tak często, że przytaczanie przykładów wydaje sięzbędne. Zjawisko to najczęściej stanowi Rezultat rozszczepienia ewolucyjnego) Jedna ilościowa ... _CZ|ŚĆ tej go^awj^jpewnej pobudki popęęknygj, zachowała'1ii^JvFlitanie pje zmienionym, druga praęsżTajjr^l^alszęgo rozwoju.-
Poruszamy tym samym ogólniejszy problem zachowania w dziedzinie tego, co psychiczne — problem dotychczas prawie wcale nie tknięty, ale tak ekscytujący i ważny, że pragniemy mu poświęcić chwilę uwagi, mimo że nie mamy wystarczającego po temu pretekstu. Odkąd przezwyciężyliśmy błędne mniemanie, że zwyczajne zapominanie oznacza zburzenie, a zatem zniszczenie śladu pamięciowego, skłaniamy się do przeciwstawnej hipotezy, powiadającej, że w życiu psychicznym nie może zniknąć nic, co już raz zostało ukształtowane, I że wszystko w jakiś sposób zostaje zachowane i w korzystnych warunkach — na przykład za sprawą głębokiej regresji — może zostać ponownie j ujawnione. Treść tej hipotezy spróbujmy uświadomić sobie za pomocą | porównania zaczerpniętego z innej dziedziny. Weźmy na przykład rozwój —“ Wiecznego Miasta2. Historycy prawią nam, że najstarszy Rzym to Roma Quadrata — ogrodzone osiedle na Palatynie. Po tej fazie przyszła faza Septimontium, czyli połączenia w jedno osiedli założonych na wzgórzach, następnie powstało miasto otoczone murem Serwiusza, a jeszcze później — po wszystkich przemianach epoki Republiki i wczesnego Cesarstwa — miasto, które cesarz Aurelian otoczył murami. Nie zamierzamy tu dalej śledzić przemian tego miasta, pragniemy zaś zadać pytanie, jakie ślady tych wczesnych stadiów może znaleźć w dzisiejszym Rzymie turysta, który — wyobraźmy to sobie — posiada wszelkie informacje historyczne i topograficzne. Mury Aureliana będzie on mógł obejrzeć aż po dzień dzisiejszy w stanie prawie nie zmienionym, z wyjątkiem kilku miejsc, gdzie zostały one zburzone. Dzięki pracom wykopaliskowym będzie mógł zobaczyć wydobyte na światło dzienne fragmenty murów Serwiusza. Jeśli nasz turysta będzie wiedział wystarczająco dużo — więcej niż dzisiejsza archeologia — wówczas będzie być może umiał wpisać w panoramę miasta linię tych murów w całości i zarysy Roma Quadrata. Atoli spośród budowli, które kiedyś zapełniały te dawne ramy, nasz turysta nie znajdzie nic lub tylko skromne resztki, albowiem budynki owe już nie istnieją. O najlepszej znajomości świadczyłoby tyle, że umiałby on określić miejsca, gdzie wznosiły się świątynie i budynki użyteczności publicznej owej epoki. Dzisiaj pokrywają te miejsca ruiny, nie są to jednak ruiny oryginalnych budowli, lecz tylko ślady tego, co zostało z czasów późniejszych po pożarach i zniszczeniach..Nie-ttrg|gba tu dodawać, że wszystkie te pozostałości antycznego Rzymu jawią sięAmSwm erddawy rozproszone w chaosie wielkiego miasta, jakie od czasów Renesansu powstało tu w ciągu ostatnich wieków. Owszem, ten czy ów stary fragn/ient ukryty jest w ziemi czy wtopiony w nowożytne budowle. Tó'Włąśtwe^ffl^-foririę zachowania tego, co minione, spotykamy w miejscach historycznych takich jak Rzym.
Zob. Freud, Fonnuliefungen iiber die zwei Prinzipien des psychiscben Geschehens (1911; Gesammelte Werke, t. VIII; Studiemusgabe, t. III, s. 20 i nast.). fPrzyp. wyd.]
Wg Cambridge Ancient History [edited by J.B. Bury, S.A. Cook, F.E.Adcock, Cambridge 1928], t. VII: The Foutidittg ofRorne, rozdział autorstwa Hugh Lasta.