9
dy, że jest w partyzantce. Spytałam go się gdzie Matka, wtedy się rozpłakał i opowiedział mi jak rodzice zginęli. Niemcy zabrali Ich na cmentarz żydowski i kazali kopać dół. Kto potrafi ten dół przeskoczyć temu darują życie. Dół był bardzo szeroki, Matka skoczyła i wpadła. Za nią skoczył Ojciec i Niemcy oboje zastrzelili. Brat stał za parkanem i wszystko to widział. Płakaliśmy oboje i powiedziałam bratu, że pójdę się teraz zgłosić jako Żydówka i niech mnie też zabiją, bo nie chcę się sama poniewierać po świecie. Brat mnie pocieszał, że może my przeżyjemy i on się będzie mną opiekował. — Pobiegłam do domu by przynieść mu kwaśnego mleka i placków. Nagle usłyszałam trzy wystrzały. Wróciłam i już brat był umierający, jakiś Ukrainiec go zobaczył i zastrzelił. Ja mu rany obmywałam, jeszcze żył 5 minut. Dalej pracowałam, obchodzili się ze mną jak z sierotą. Nieraz moja gospodyni mówiła, że Żydzi Polskę sprzedali, że przez nich jest wojna i dobrze im tak. Ja nic nie mówiłam, udawałam, że to mnie nie obchodzi. Nikt się nie domyślał kto ja jestem, byłam zameldowana na miejsce córki gospodyni, którą zabrali do Niemiec. Później przeszli Sowieci, gdy jeszcze zielone niedojrzałe gruszki były na drzewach. Moja gospodyni wyjechała do Opola, mnie dopisała do karty ewakuacyjnej. Potem córka jej wróciła z Niemiec i powiedziała: możesz odejść, już mi nie jesteś potrzebna. Nie miałam się gdzie podziać i poszłam na służbę do jednego fryzjera. Ten bardzo źle się ze mną obchodził, ciągle mówił, że będzie jeszcze gorsza wojna, a ja wciąż bałam się przyznać, że jestem Żydówką. Byłam tam pół roku, potem spakowałam rzeczy i postanowiłam pojechać do Bytomia, bo słyszałam, że tam jest dużo ludzi ze Lwowa. Na dworcu spotkałam koleżankę Polkę, która jechała do Łodzi. Przy kasie był duży ogonek, i ja ją prosiłam by uważała na moje walizki. Pociąg do Łodzi odszedł wcześniej, ona zabrała moje walizki i pojechała. Poszłam na policję, telefonowali, ale nic nie pomogło i zostałam w jednej letniej sukience. W Bytomiu spotkałam na ulicy Ciechanowską, która rzuciła mi się na szyję i płakała. Wzięła mnie znów do siebie, ale sama nie miała z czego żyć i powiedziała: idź do Żydów, może ci będzie lepiej!
(Archiwum ŻIH. Prot. nr 2740)