Harmonia! ustanie walki o byt, namiętności sprzecznych, wyprowadzenie ich krętych manowców w proste szlaki świetlne — promieniujące się w jedno ognisko wspólnego boskiego przerobu!
Harmonia! rzucenie mostu między sądem i litością, śmiałością i pokorą, miłością i spokojem. —Ta grecko-cicha MIARA, która z hartu powstaje i hart stwarza.
Tysiącznie z sobą spleciona, zazębiona, wzajem z siebie wynikająca, siebie wzajem uskuteczniająca, żyj w nas, o Trójco nierozdzielna WAGI, potęguj się w miarę naszych wysileń dookolnych!
VIII
Jednym z rezultatów upadku hierarchii i, tym samym, w łańcuchu deterministycznym, jednym z czynników coraz głębszego dziczenia społecznego jest odpatriarchalnienie, zdemokratyzowanie, zmiesz-czanienie Rodziny.
Przyczynę jej upadku należy widzieć w poprzednich pokoleń barbarzyństwie, które z „Głów rodziny” uczyniły Pięści Rodziny. — Światła Władza stała się ciemnym uciskiem, dręczącym przeżytkiem dawnej istotności patriarchalnej, przeciw któremu z konieczności zbuntowała się przyrodzenie „wolna” młodzież. — Korona rodzicielska spadła: obezwładnione „Głowy” straciły do reszty wiarę w samych siebie, aż do „mea culpa” na wyrzut czyniony im przez absurdowe mózgownice dzieci: „Nie prosiliśmy was o życie...”
1 korona rodzicielska leży w kurzu. — Rodzina, dawna świątynia świeckich wtajemniczeń, upadla aż do stania się „związkiem solidarnych interesów”; upadła jeszcze niżej.
Zbuntowana i zwycięska progenitura, zdemoralizowana tryumfem, odrzuciwszy ostatnie strzępy zmartwiałej tradycji, wniosła w Dom swój coraz „indywidual-niejszy” egoizm i coraz szerszą „swobodę”. — Dziś te „jaja” społeczne są, zaiste, tylko zapowietrzonymi zbukami. — Rodzina stała się wczesnym rozsadnikiem zawiści, brutalności i trywialności, — zamieniła się w koszary najwstrętniejszego „laisser aller”, w oazy prostaczego „deboutonnage’u”, w obory, gdzie na „swojskim” gnoju przewalają się w najrozkoszniej ordynarnej „swobodzie” leniwe, łakome i gadatliwe bydlęta. — Tak ginie, w tych towarzystwach-wzajem-nego-znoszenia-gnuśnego-niechlujstwa, reszta spękanego od dawna kulturalnego lakieru, rozrasta się owo zjadliwe i brutalne prostactwo, które potem rozpościera się po ulicach i miejscach publicznych chamstwem i arogancją.
Ojcowie, zdemoralizowani porażką, rywalizują z synami w nierządzie i cieszą się ich koleżeństwem. — Matki, niepamiętne swej prawie kapłańskiej godności, czują się szczęśliwe, gdy je w domu znoszą jako klucznice, o ile nie zazdroszczą córkom „flirtowania” i nie ćwiczą się w modnym „oku”
261