L LITERACKA FORMA I STYLISTYCZNA SZATA „KRONIKI”
nimowi zarzucić świadomego rozmijania się z prawdą. Trzeba mu natomiast wytknąć, że nieraz woli ją przemilczeć; tak np. w przedstawieniu okoliczności wygnania Bolesława Śmiałego (I 27), końca kariery Sieciecha (II 16) lub katastrofy Zbigniewa (III 25), lubi się wtedy zasłaniać niewiedzą lub frazesem, że długo by o tym mówić. Nawet w takich niemiłych sprawach zachowuje jednak pewną bezstronność sądu, choć czasem można by ją nazwać niechęcią do wypowiadania własnej opinii („My zaś ani nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw” — I 27; „Jakże to więc? Oskarżamy tu Zbigniewa, a uniewinniamy Bolesława? Bynajmniej! Lecz {...]” — III 25). Podkreślaliśmy już parokrotnie stronniczość kronikarza w przedstawieniu konfliktu Bolesława ze Zbigniewem; czym innym jest jednak sugerowanie pewnego wrażenia przez dobór faktów lub ich naświetlenie, a czym innym jawne fałszowanie prawdy. Do tego ostatniego Anonim się nie zniżył. Czytelnik zawsze obcując z jego dziełem odnosi wrażenie pewnej rzeczowości i uczciwości, które — zapewne — mają swoje granice, ale przecież nie znikają z jego kart nigdy.
Jeśli więc mielibyśmy krótko odpowiedzieć na pytanie o wartość historyczną Kroniki Galla, to należałoby to uczynić w tych słowach: jest to źródło do dziejów naszych XI i początku XII w. niezmiernej doniosłości jako jedyne ich przedstawienie ciągłe; nie wszystko można w nim brać za czystą prawdę, ale każde w ogóle świadectwo wymaga krytycznego sprawdzenia; w wypadku zaś naszej Kroniki sprawdzenie takie wypada nader często na jej korzyść.
III. LITERACKA FORMA I STYLISTYCZNA SZATA „KRONIKI”
Niebawem po pierwszej wojnie światowej toczyła się dość ożywiona dyskusja wokół problemu, czy tzw. Kronikę Galla wolno właściwie określać mianem kroniki. Wśród dyskutantów rej wodził wtedy znakomity znawca naszej literatury i kultury w ogóle, Aleksander Bruckner, dowodząc, że słuszniej można by ją nazwać panegirykiem, biografią (Bolesława Krzywoustego), czy nawet powieścią historyczną. Wtórowali mu inni, choć już nie z takim przekonaniem i temperamentem — i sprawa przez pewien czas była dość niejasna. Wobec tego i nam wypadnie od niej zacząć rozważania nad literacką formą dziełka i najpierw wyjaśnić, co dokładnie należy rozumieć pod nazwą „kronika”.
Co to jest kronika? Sam wyraz i rzecz tym wyrazem oznaczona są pochodzenia greckiego, podobnie jak znakomita większość używanych do dziś w Europie form literackich. Greckie słowo chronika, wywodzące się od chronos (czas), określało taki typ historycznego dzieła, gdzie nacisk spoczywał na czasowej (chronologicznej) kolejności wydarzeń, a zwłaszcza na uwydatnieniu ich współczesności (synchronizmów). Z będących dziś w obiegu opracowań historycznych najbliższe byłyby owym greckim „kronikom” tablice synchronistyczne, pouczające, co w danym roku działo się w różnych krajach. Jak wszystkie prawie greckie gatunki literackie, także kroniki przeszły z czasem do piśmiennictwa łacińskiego, gdzie u schyłku starożytności wielką powagą i poczytnością cieszyła się kronika św. Hieronima, będąca zresztą w przeważnej mierze tylko opracowaniem analogicznego dzieła greckiego Euzebiusza z Cezarei. Na wzorze kroniki Hieroni-mowej oparły się później wczesnośredniowieczne kroniki Izydora (w. VI/VII) i Bedy (w. VIII), a na nich z kolei wzorowało się wiele innych tego typu utworów. Za czasów naszego Galla najbardziej reprezentatywnymi przedstawicielami tego gatunku były dzieła Siegberta z Gembloux i Ottona z Freising.
Kronika a rocznik. Czymże więc charakteryzuje się typowa średniowieczna kronika? Przede wszystkim wyraźnym kośćcem chronologicznym, porządkowaniem wydarzeń nie wedle ich związków rzeczowych, lecz wedle dat. To jest jej cecha wspólna z inną odmianą ówczesnego piśmiennictwa historycznego, mia-