82 W w pamięci, gdy dyskutuje się słynne twierdzenie, źe nic nie jest chciane, co uprzednio nie było poznane (nil volitum quod non praecogni-tum). Można by istotnie mieć tysiączne wątpliwości odnośnie tego zdania, gdyby się je rozumiało w sensie pierwszeństwa pojmowanego czasowo. Trzeba się jednak przenieść na inną płaszczyznę rozważań, w której pierwszeństwo czasowe zastępujemy tym drugim, bezczaso-wym, czyli pierwszeństwem w porządku natury. Wtedy dopiero odpadają trudności związane z czasowo-przestrzennym i zjawiskowym terenem doświadczalnym i w pełni swej ontologicznej treści staje przed nami spór pomiędzy intelektualizmem i woluntaryzmem. Przytoczone twierdzenie otrzymuje swe właściwe, filozoficzne znaczenie.
Wiadomo, że św. Tomasz jest wyznawcą intelektualizmu i że przyznaje on z tej racji pierwszeństwo intelektowi wobec woli. Musimy jednak pamiętać, że chodzi tu o pierwszeństwo w porządku natury, nie zaś wyprzedzanie w czasie. Podobnie jak substancja jest pierwsza wobec przypadłości, akt wobec możności, ilość wobec wszystkich innych przypadłości, tak właśnie intelektowi przysługuje pierwszeństwo wobec woli. I nie to jest istotne i ważne, że tak często doświadczamy, jak w następstwie naszych lub cudzych przeżyć elementy intelektualne rzeczywiście są czasowm wcześniejsza od wolitywnych; w porządku czysto doświadczalnym na pewno przytoczyć by można wiele faktów, które przemawiałyby właśnie przeciw pierwszeństwu elementów poznawczych, w których więc pierwszeństwo czasowe przysługiwałoby właśnie elementom pożądaw-czym. Brak zrozumienia dla swoistości pierwszeństwa natury i ustawiczne mieszanie tego pierwszeństwa z pierwszeństwem czasowym idzie jak najściślej w parze z głębszym znacznie nieporozumieniem na temat filozofii w ogóle, a ontologii czy metafizyki w szczególności. Kto nie rozumie lub nie uznaje tego, że poznanie metafizyczne dotyczy głębszego, pozazjawiskowego pokładu rzeczywistości, i kto traktować będzie filozofię jedynie jako próbę syntezy szczegółowych danych, otrzymanych na płaszczyźnie zjawi-skowo-doświadczalnej, ten nie tylko w tym punkcie, ale i w wielu innych zasadniczych sprawach nie znajdzie wspólnego języka z wyznawcą filozofii zdecydowanie metafizycznej, jaką jest np. arystote-iizm lub tomizm.
Ten brak jednakowych poglądów na filozofię i na metafizykę oraz na jej metodę jest chyba główną przyczyną rozbieżnych stanowisk św. Tomasza i współczesnych mu augustynistów w odniesieniu do problemu: intelektualizm — woluntaryzm. Przecież augustyniści różnili się od Tomasza już u samych podstaw: w pojmowaniu filozofii i jej stosunku do teologii, nie mówiąc o tym, że przecież nie przyjmowali
rzeczywistej różnicy pomiędy duszą 1 jej władzami. Była to zupełnie 82 W już wystarczająca przyczyna, aby zagadnienie prymatu intelektu lub woli poza werbalnym podobieństwem swej nazwy było zasadniczo różne w obu filozofiach. Trzeba by tu oczywiście przeprowadzić dokładne badania, ale wszystko zdaje się za tym przemawiać, że n a gruncie augustynizmu woluntaryzm jest problemem, rozpatrywanym przy pomocy introspekcji psychologicznej, nie jest zaś zagadnieniem metafizycznym w ścisłym słowa tego znaczeniu. Nic też dziwnego, że później w XIV wieku, w stuleciu rosnącego krytycyzmu i reakcji antymetafizycznej nie tylko liczni augustyniści, ale również i ockhamiści w wielu wypadkach skłaniają się do tzw. woluntaryzmu 1. Wydaje się, że podobnie jak w wielu innych wypadkach, tak samo i tutaj należałoby przenieść spór w znacznie głębsze pokłady, wieść go u fundamentów, u założeń, nie zaś w dziedzinie konkretnych zjawiskowych wypadków. Gdyby można było stanowisko augustyńskie wyrazić tak, by dało się ono przełożyć na język Tomasza (i odwrotnie), wówczas okazałoby się z pewnością, że między oboma stanowiskami więcej jest punktów zgodnych, niż to się pozornie wydaje.
Rozważając wolę i intelekt same w sobie, w jakiś sposób absolutny, nie wahał się św. Tomasz — zbyt mocno przecież stał na gruncie arystotelizmu •— której z tych władz dać pierwszeństwo. Jako teolog wiedział dobrze, że logos jest pierwszy wobec ethosu, a zwłaszcza, że u samego praźródła, na początku było Słowo. Z tych wszystkich filozoficznych i teologicznych względów przyznaje on prymat intelektowi. Jednocześnie Tomasz był w pełni i nieugięcie realistą i jako taki zdawał sobie dobrze sprawę z tego, że opuszczając Absolut i teren czystej ontologii, a przystępując do jej zastosowań na odcinku filozoficznej antropologii musi uznać, że wola występuje nieraz wobec intelektu jako jego przyczyna sprawcza, pobudzająca go do poznawania. Intelekt, a pośrednio i zmysłowe władze poznawcze spełniają wobec woli rolę przyczyn formalnych i celowych, ale właśnie woli przysługuje rola przyczyny sprawczej wobec intelektu. Stąd płynie jednak ważka konsekwencja: przyczyna sprawcza istotna zawsze musi być doskonalsza od swego skutku, a więc i wola od intelektu, jeżeli jest rzeczywistą przyczyną jego działania. Wiemy też dobrze, że w analizach metafizycznych rzeczywista przyczyna sprawcza jest czymś zasadniczo różnym od zjawiska, wcześniejszego czasowo od skutku, lecz rzeczywiście pod jakimś względem udzielającego skutkowi
i O tym, jak ockhamizm wpłynął na zaciemnienie problemu intelektualizmu i woluntaryzmu i jak liczni ockhamiści byli zwolennikami woluntaryzmu (Fitz Ralph, Holkot, Woodham, Hugo lin z Orvieto i i.) wspomina M. de WTJLF, llistoirc le la philosophie mćdićvale, t. 3, 1947, s 23G—237.
389