^1^_DZIEWIĘĆ ŚWIATÓW, współczesne poetki poi^
nia odkryje się sens nadrzędny. Obraz przywołany nie może ą. stygnąć, gdyż wszystko w tej poezji dzieje się. Dynamika słów, dynamika zdań pełnych i domagających się uzupełnienia wsk* żuje. jak łączą się cząstki, przyklejają do siebie, wchłaniają.
cząstka to moje największe imię
cząstka śmierci, cząstka życia, przyzwyczajenia powtórzenia łzy
w samą
porę. tej sukni coraz więcej na mnie
Cząstka, bo przecież „W coś razem żyjemy, wmawiamy się sobie”. a również „to moje żywe otwarcie na inne", dookolne. pozwala. aby przeszłość domu. rodzice, krewni, ich głosy, ich słowa. piosenki, wszelkie szumy. to. co wyraża się w języku i to. co języka nie ma. i wyliczanki dziecięce -
ele mele u no tres Magdalenie zdechł raz pies u no muno raz dwa trzy i Felkowi zdechły psy
- żeby to wszystko opowiadało się sobie nawzajem, tworząc wielką polifonię.
Jeżeli coś jest „ciągle poza mną poza mną (świat?)", w ciągłym ruchu, ucieczce, gonitwie, to należy nakazać sobie-jemu:
Wróć i bądź jeszcze dalej. Idź i jeszcze raz zostań.
W tej przywróconej, zawróconej przeszłości, w dziś. „w prawie to samo", bo „przylega i nie przylega, przylega, ale niezupełnie. Szczeliny między moim a dla nich. co słyszę, nie widzę, co widzę, nie jest tym co słyszę. Zabawne mistrzostwo powstawania wszystkiego, co robimy”. - Myślenie o miejscu-domu wstrzymuje czas. łączy początek z końcem, wyobraźnia stwarza jeszcze raz świat kolistej przestrzeni. Świat sakralny wchłania w siebie, w jedno „teraz" - powierzchnię i głębię, obie strony - własną i dookolną. podzielone i przenikające się. Jest jeden warunek: „Nie wolno także powtarzać tych samych gestów, słów. To nie pozytywka i nie fotografia. Odrobinę uniesione odświętne życie, najbardziej całe na jakie mnie stać".
Gest kreacji wywołuje do życia, nie odwzorowuje. Ten poemat przywodzi mi na myśl film Osiem i pół Felliniego. Jest to ta sama metoda przemieszania obrazów magicznych i wywodzących się z wyobraźni, z siły stwórczej - przeszłości, a zarazem obrazów obserwowanych przez tworzącego, który jest świadomy swojego działania.
Magia święta, odeszłych głosów, dźwięków jest zapisana jak didaskalia w dramacie czy notatka scenarzysty ustalającego porządek*.
ostatni obraz - najpełniejszy - jest bez słów. Więc też niekompletny. Tamten pierwszy, głosowy musi być inny - więcej tych szpar, gfosów-szpar (np. dźwięk tłuczonego talerza) przedmioty zjawiające się jak wywoływane zdjęcia - częściami się wyjawiają, kawałkami je widać, potem reszta wyświetla się. składa w całość.
To się w porządku tekstu samo filmuje, według wskazówek unaocznia, udźwięcznia. Potrzeba jednak „więcej tych szpar”, żeby połączone mogło być pełne, żeby „piękne potrzebne ważne. wszystkie ludzkie słowa, rodzące słowa rodzące słowa" opowiedziały „jak jestem zrobiona od środka". I z tej podróży w siebie-my. w przeszłość-teraz. w słowa przypomniane i wyrażające dzisiejszą chwilę, zlewające odległe i bliskie, rodzi się stwierdzenie: „więc jestem tu żeby być? żeby się podarować? co ze mnie za prezent?"
Tym prezentem jest nazwanie wspólnoty, czyli Pamiętam. Zostaje wyrażony dom wspólnoty powszechnej, społecznej, czasu jednoczącego, czyli „zapisy stanu wojennego". „My" liryczne, a nie publicystyczne, najważniejszy podmiot, sprawca przemian jest także obserwatorem wydarzeń. „My" zamieszkuje ulice miasta. patrzy na siebie, idzie w pochodach, pali świeczki, dokonuje wyboru, określa się. zmierza do celu.
Krystyna Miłobędzka zanotowała:
Wiosna u nas. Słychać ciszę idących pogrzebów. Między lasem rąk sine od łez powietrze. Starzy mistrzowie nie znali tak osiwiałej zieleni. To jest ogromne my tego kraju. Rodzinami, osobno. Wielkie bezbronne ciało. Historia mu w żywe oczy kłamie.
Ciała złączone ludzką bezbronnością w broń ludzką.