Demonologia wodna
Spośród całego kręgu demonicznych wyobrażeń przyrody szczególną złośliwością obdarzane były właśnie te istoty nadzmysłowe, którymi lud nasz zaludnił otchłanie wód. Przypisywano im zwłaszcza takie działania, jak wciąganie ludzi i bydła w czeluście wodne, rwanie sieci rybackich i zatapianie łodzi, wywoływanie wirów wodnych, powodowanie występowania wód z brzegów i zatapianie pól uprawnych oraz łąk, a niekiedy także i siedzib ludzkich. Nie były to więc istoty spokojne. Budziły one powszechny lęk i grozę u ludzi, jako demoniczne uosobienie groźnych i niewytłumaczalnych tajników żywiołu wodnego.
Kult demonów wodnych w naszej kulturze ludowej ma dość odległy rodowód i najprawdopodobniej wywodzi się jeszcze z okresu przedchrześcijańskich wierzeń słowiańskich, za czym przemawia cytowana już uprzednio wzmianka z „Dziejów wojen" Prokopa z Cezarei (VI w.). Również w naszej rodzimej literaturze, począwszy od XVI w., odnaleźć także można drobne wzmianki o demonach wodnych i ich kulcie. I tak wymieniany już P. Gilowski wspomina o wodnych topcach jako jednej z grup istot diabelskich, a J. H. Haur wywodzi demony wodne z płodów utopionych kobiet brzemiennych. Dopiero powstała w XIX w. źródłowa literatura ludoznawcza pozwala na rzeczową analizę tego wątku wierzeń demonicznych. Odtworzone na podstawie tych materiałów wyobrażenia demonów wodnych charakteryzuje wielowątkowość. Stanowią one swoistą kombinację wątków dawnych — bliżej nie określonych — wierzeń ludowych z elementami przejętymi od religii chrześcijańskiej (np. wyobrażenia diabłów wodnych), jak również z pewnymi pseudoludowymi tworami fantazji literackiej — tak rodzimej jak i zachodnioeuropejskiej — np. opowieści o ondynach, syrenach oraz nimfach i pannach wodnych. Dlatego też warto na wstępie odwołać się do charakterystyk wyobrażeń demonicznych, jakie zawarte są w polskiej literaturze etnograficznej XIX i XX w.
Przegląd ten rozpoczniemy od szczególnie barwnego opisu K. W. Wójcickiego. „Wpośród wielkich jezior — pisał on — iw głębinach bagnistych siedzą istoty, które lud polski i ruski topielcami nazywa. (...) Topielec, jak Mazury, Krakowiacy i Kurpie utrzymują, jest to człowiek, który się przypadkiem lub dobrowolnie utopił, a przez diabła ożywiony przebywa w głębinach wody i czy to używających kąpieli; czy rybaków lub flisów pływających porywa i zatapia. Nigdy się w dzień razem z sową nie pokazuje, zawsze przebywa na dnie rzek, stawów i jezior głębokich, dopiero za nadejściem nocy wychodzi na brzegi i siedząc na nich, czatuje zdobyczy. Nic go więcej nie gniewa, jak gdy usłyszy mówiących ludzi, «że już świta», przypomina mu to albowiem, iż znowu na powrót musi się zanurzyć w wodę. (...) Oprócz topielców są i topielnice, lubo nie tak szkodliwe jak pierwsi. Wabią urodnym licem
82