128
Studium
Każdy czytelnik Balzaka wiW^i^n^TT^j-
tu o typologiczne różnice obecnych w nich 2tJai'' (%T i rodzajów Jego wiedzy) nie trzeba w
zc świecą w ręku. To Jest normalny sposób Balzak o wsk? Sta władania, ,e8o
Korzeniowski kończy Krewnych kilkuzdanlową nuirQcł kursy wną adresowaną bezpośrednio do czytelnika wszystko skończyło w powieści sługi waszego, dóbr wie i zapewne według waszego życzenia, szanowni W życiu codziennym często się kończy inaczej; aJ<H
m
nie jest to wina życia i jego kolei, ale po większej cz<| tych, co nie w godowej szacie przystępuję do tego stołu, do ^ rego ich opatrzny Gospodarz powołał. Gdybyśmy trochę wi^ umieli uszanować związki pokrewieństwu, a starając sity^J cunek i przywiązanie krewnych, nie ogląduli się na icl| i nie sięgali do ich kieszeni; gdyby córki nasze nioH
<JCf|
0
l>oin
Prt
ności i pysze, w miłości fraszek i żądzy błyszczeniu nimi, były wyższe cierpliwością nud biedę i niedostatek, a wy/»
du
chem nad ród i znaczenie; gdyby żaden z synów iw uląkł się ubóstwa, nie zawstydził się uczciwej, choć cy, 1 wytrwał w niej do końca I...J —- oMvtencza»J
tżkh
H('i pra.l
czytelnicy, że i w naszych kółkach familijnych, w codzienny^ życiu naszym, wiele rzeczy składałoby się tak, jak się złoAyj0 w tym opowiadaniu" (DW V, 320).
Wykład ten, rzeczywiście — nawet Jak na Korzon owakiego l«*t nietypowo, by tuk rzec, „łopatologiczny", co tu naJożałoby tłumaczyć Jednak intencją pożegnania czytolnika na MWHze (ja. ko że tą powieść rozpoczynał pisarz od wyznania, iż to j0g0 ostatni utwór); dyskurs finalny Jest tedy także rodzajom tesla, montu. Spłyca się w tym finale 1 zacieśnia zawartość samej p0. wieści, Krewni bowiem to jednak coś więcej niż tylko przekaz motywacji dlu paru „rodzinnych” porad. Ale ten rodzaj dywagacji mieści się przecież w obowiązującej wtedy konwencji „ostatniego słowa uogólniajęco-oceniającego, wygłaszanego prze* autora. Podobnym, tyle żo mniej zdydaktyzawanym słowem kończył — bywało — swoje powieści Hulzak (np. Materie wielkości i upadku Cezara Blrotlsau, 1837, czy Płotruslę, J03O) Analogicznie deliberował nieraz autorski narrator Dickensa Niech nam wolno będzie — czytamy ggostatnim rozdziel Klubu' l'lck'
Urtcko - pożegnać naazych przyjaciół w jednej i owych rud Uch chwili niczym nie zmąconego szczęścia, które o He Ich szukamy, zjawiają się czasem, by rozjaśnić nasze doczesne tycie. Są na ziemi mroczne cienie, ale światło Jest silniejsze, choćby przez sam kontrast. Niektórzy ludzie lepiej widzą w ciemności nlt za dnia — Jak sowy i nietoperze. My, którzy nie posiadamy takich optycznych zdolności, wolimy rzucić ostatnie spojrzenie r na naszych przyjaciół w jednej z owych chwil, gdy słońce świeci najjaśniej." M
Trzeba w związku z tym z naciskiem przypomnieć, ie „w XIX wieku nieosobowy, pozornie anonimowy narrator f...|
I jest moralistą z natury, nalety to do Jego sytuacji, Jest jednym j i podstawowych jej wyznaczników"M. Narrator ten dziedziczy i w ten sposób objawia autorytet poety, ukształtowany przez romantyczną kulturę literacką. Moralistyka w powieści pierwszej zwłaszcza połowy tego stulecia „stanowiła żuku niczy element poetyki gatunku, tak samo is 0 ny Jak choćby fabuła. Była Jednym z tych czynników, który i * powieści klasycznej czynił zjawisko jednorodne, który prte-rZUC i Balzakiem a Tołstojem, pomiędzy pisa-
rzond wiktoriańskiej Anglii a polskimi realistami"
Przed Flaubertem i naturalistami nie było w trzccioosobo-wej narracji „lepszego" sposobu opowiadania. Krok Flauberta wydał się szokujący ze względu na zerwanie —- Jak sądzono — i moralnością. Pani Bovary — pisał Leonard Retlel — „nie można dowieść żadnej tondencji szkodliwej, o przecież Jest to, na-Mym zdaniem, jedna z najgorszych książek, bo Jest boz serca, bes najmniejszej nadziei, bez najmniejszego promyka, Jest to obszerne bagno, z którego żadna pogrążono w nim istota nie wystawia głowy, i autor ma minę mówić do czytającego: — oto świat, oto ludzie, a teraz róbcie sobie z tym wszystkim, co chcecie, Balzak z osobami swego utworu zduwsł się żyć Jak z osobami rzeczywistego świata: kochał Jednych, nienawidził drugich, gardził innymi." *7 Flaubert natomiast ze swoją „zimną krwią"
nlawaoy t II. Warizawn 1003, *. *oi.
P-Mclówiis.ki. PnfdliirŚYmS'
» Tamże. o.
W Jan Zam...
„Dslonntk Lltaraekl
K. Dlcktna, Klub Pickwłcka. Tłum. W. Oómlcl, uzupełnili Z. i W. Po-1 ? 14.
Tamże. i. 10 (^dkiiott®l). Obecne powUiciotHaar$t\eo francutklm H Jan Zam... nr aa, sod.