było niejasne. Powtarza się sytuacja Legendy , której dopiero Legenda II stanie się poetyckim r ładowaniem zagęszczeń wizjonerskich. °2' :
W tym podwójnym reflektorze racji króla i raC" biskupa dokonuje się jednak w dramatach Boleści wowskich coś bardziej dogłębnego tragicznie ni? i tylko konstrukcja narodolwego mitu; język poetycko archaizowany, maski kostiumów i balladowych mo. tyWów nabierają sensu uniwersalnego, bo zaczynają mówić o wewnętrznej grozie wszelkiego istnienia ludzkiego, czy nazywa się ono rozmo/wą Edypa ze Sfinksem, czy Hamletowską „pułapką na myszy” I czy przekleństwem pierścienia Nibelunga. W War- i szawiance, w Weselu, w Wyzwoleniu były to wciąż j sprawy lokalne, bolesne klęski społeczeństwa, które i źle rozegrało partię historycznych szachów i zeszło z pozycji przodującej do jaskini pariasótw. W Bole- j słowie Śmiałym i w Skałce rysuje się cień imma-, nentnego związku między czynem a zbrodnią. 2yćj to znaczy tworzyć zło. Toteż krzyk metafizycznej j rozpaczy Bolesława: „Boga klnę! Boga przeklinam!” określa słusznie Jan Nowakowski „jako głos nie złamanego jednak niczym sprzeciwu, buntu przeciw nieludzkiemu prawu” 26.
Edyp Sofoklesa nie zbuntował się przeciw przeznaczeniu, lecz ukarał sam siebie wydarciem oczu, Konrad w Wielkiej Improwizacji wybuchał bluź-nierstwem buntu, a^jj^cję Bóg-świat sprowadzał
** J, Nowakowski ki, BN s. 1, nr 19SB
■Bolesława Śmiałego i Skal-ll?, s. LXXVII.
f fflatów jednego uciemiężonego przez potwor-
I L potyzm narodu. Prawdy egzystencjalno-meta-
II ^ne |odsłaniane w dylogii Bolesławo wski ej ma-I Perspektywę głębszą, docierają do jakiegoś strasz-
absolutu tragicznej wiedzy o strukturze I mfi&° , , lwiego bytu.
E tej tkaninie refleksyjnej błyszczą barwy fe-Łpienalnego i monumentalnego widowiska, tętni li-Ena krew introdukcji „Polećcie ze mną w ten L przed wiekami” i śpiewu rusałek „Król się lodzi z wód topieli”. Już w Weselu Poeta porówny-Ll Rachelę do postaci z obrazu Burne-Jonesa. W Epice „Koło szczęścia” angielskiego prerafaelity pączyłó się z motywami znanymi poecie z katedry Iw Chartres w obraz o najwyższym natężeniu symbolicznym. Nie powstał dotąd „teatr ogromny”, który by zrealizował tę wizję. W Bolesławie Śmiałym lakt trzeci jest lukiem przerzuconym od findesiecleo-Iwej nastrojowości symbolizmu do kondensacji czasu, ■jaką stosują późniejsi dramaturdzy awangardowi MDlugi obiad świąteczny Thorntona Wildera). Może ■zresztą należałoby tu wyjść poza krąg form teatral-Inych i mówić er „wiecznej teraźniejszości”, jaką [przypisuje mitom Mircea Eliade lub o niezmiennej [przestrzeni wieczności, jaką jest Alef w fantastycznej noweli Borgesa. Pamiętajmy jednak, konstruując [dla dramatów Wyspiańskiego tło lokalne, że jesteśmy dopiero w 1903 r., w szarym mieście prowincjonalnym, j które w sposób paradoksalny łączyło w [swej scenerii cechy Pipidówki i Florencji. To, co
322