POMET
O, signor mio, trzeba wiedzieć czyich rad słuchać. Strzeż się doradców młodych, a słuchaj starych. Ale tylko mądrych i rozumnych, bo starość to taka bestyja, co ma dwoje oczu i jeden / brzuch i nieraz więcej szkody niźli pożytku przynosi.
DUNDO
No, widzisz, a jam się młodego doradcy usłuchał i wyprawiłem syna do Florencji, po powrocie zaś miałem go do Sofii wysłać. Dałem mu pięć tysięcy dukatów! Majątek mu cały powierzyłem!
(Z prawej strony z głębi sceny zbliża się Petruneła, niesie koszyk z wiktuałami. Bokcziło zaraz do niej podchodzi i na migi daje jej do zrozumienia, że jest głodny, prosi, aby mu dała cos zjeść. Po krótkim wahaniu Petruneła daje mu trochę jarzyn)
Jedź, syneczku - bądź posłuszny i dobry; a syneczek - „O nic się nie martw, ojcze!”. Jak tylko wyjechał - wszystko diabli wzięli! Zapomniał o domu, zapomniał o ojcu, zapomniał o wszystkim. Zerwał się jak źrebak z postronka i bryka. A to hultaj! Miasto do Florencji, do Rzymu się udał, do tego miasta rozpusty! Kogo by te wspaniałości i zbytki nie popsuły! Mówią, że wszystko na kobiety wydał. Przybyłem więc tutaj - może się jeszcze da coś uratować, o doloż moja, dolo moja nieszczęśliwa...
POMET
Panie, jeśli on naprawdę do Rzymu zabłądził, to pożegnaj się ze swoimi dukatami.
DUNDO (krzyczy)
O święty Błażeju! Biada mi!
(Idzie za fontannę jakby w kierunku Bokcziły)
PETRUNEŁA (wystraszona)
O, Przenajświętsza Panienko!
(Ucieka do pałacu, a Bokcziło idzie w stronę austerii)
POMET
(Idzie za Dundem i z dalszym ciągu go podjudza)
Ciesz się, jeśli na domiar złego syna nic postradasz!
DUNDO
Syna? A co mi tam syn! Żal mi tylko dukatów, a on niech mi się więcej na oczy nie pokazuje. POMET
A ja bym inaczej postąpił. Odszukałbym go, może jeszcze nie wszystko przechulał.
DUNDO
(Zatrzymuje się i słysząc, że istnieje nadzieja odzyskania pieniędzy, od razu zmienia zdanie) Tak, tak! Ja też tak sądzę. Będę go szukał.
KONIEC STRONY 5.
6