Opoka-Ważne publikacje, Zło


Z Dariuszem Jabłońskim rozmawia Piotr Litka

RZECZ O BUCHALTERII ZŁA

Piotr Litka: "Rzecz o banalności zła" to podtytuł jednej z najgłośniejszych książek o Holocauście. Gdybym miał stworzyć podtytuł do filmu "Fotoamator", użyłbym określenia: rzecz o buchalterii zła. Bo obok wspomnień naocznego świadka wydarzeń w łódzkim getcie, pokazuje Pan w swoim filmie mechanizm działania obrotnego i pracowitego człowieka, który - jak głoszą napisy końcowe filmu - zmarł jako szanowany obywatel...

Dariusz Jabłoński: Na pewno Walter Genewein jest bohaterem mojego filmu. Ale bez Arnolda Mostowicza - lekarza, który przeżył łódzkie getto - nie byłoby "Fotoamatora". Wiedziałem od samego początku - najpierw jako producent, później już jako reżyser "Fotoamatora" - że jest to historia o człowieku w sytuacji ostatecznej. Podczas kilku dni zdjęciowych rozmawiałem z Arnoldem Mostowiczem. Rozmowa z nim pozwoliła mi ukończyć "Fotoamatora". Jego opowieść dopełniła obraz utrwalony na kolorowych slajdach zrobionych przez Waltera Geneweina. A sam Genewein? Myślę, że większość z nas jest bardzo do niego podobna. Niezależnie od tego, czym się zajmujemy. Zajęci pracą, nie zauważamy, czemu lub komu służymy. Dlatego ta skrupulatna buchalteria czyni z głównego księgowego łódzkiego getta postać zadziwiająco współczesną.

Jak Pan trafił na tę historię?

Na początku lat dziewięćdziesiątych zobaczyłem u Arnolda Mostowicza katalog z wystawy, którą zorganizowało Żydowskie Muzeum we Frankfurcie. Pierwsze wrażenie było porażające. To było poczucie konsternacji spowodowane tym, że te slajdy były kolorowe. I jeszcze jedno zapamiętane przeze mnie wrażenie: że są to kadry z filmu fabularnego. Dopiero uważna lektura tych zdjęć pozwoliła mi dostrzec, że nie oglądam fotosów z jakiegoś filmu o Holocauście, tylko życie mieszkańców getta - jak się później okazało - utrwalone przez niemieckiego urzędnika.

Czy wśród obejrzanych przez Pana zdjęć były takie, które w szczególny sposób Pan zapamiętał?

Tak. Wśród tych blisko czterystu zdjęć zachowały się obrazy uśmiechniętych i beztrosko bawiących się dzieci. We wrześniu 1942 roku podczas tak zwanej "Szpery" wywieziono do Chełmna i zamordowano wszystkie mieszkające w łódzkim getcie dzieci poniżej dziesiątego roku życia. To były te sfotografowane przez Geneweina dzieci.

Ale - jak donosił w jednym ze swych sprawozdań główny księgowy - dzięki likwidacji dzieci, osób chorych i powyżej sześćdziesiątego roku życia, koszty utrzymania taniej siły roboczej spadły do minimum.

Tak. Geneweinowi i jego współpracownikom udało się stworzyć jeden z najbardziej dochodowych zakładów przemysłowych podczas wojny. A kolorowe zdjęcia miały być reklamą dla klientów, którzy nieustannie składali zamówienia...

Kiedy po raz pierwszy usłyszał Pan o Holocauście?

Trudne pytanie. Osobą, od której usłyszałem po raz pierwszy o Holocauście był dziadek. Byłem wtedy dzieckiem. Zapamiętałem numer wykłuty na jego przedramieniu. Kiedy byłem starszy dostałem od niego dwa przedmioty z obozu, w którym przebywał podczas wojny: była to cynowa tabliczka z jego obozowym numerem i kij esesmana. Najważniejsze w tym wszystkim było to, że bardzo wcześnie otrzymałem od dziadka tak później potrzebną lekcję historii. Dopiero teraz, po pańskim pytaniu, uświadomiłem to sobie...

Pokazując slajdy zrobione przez Geneweina i cytując pisane przez niego i jego współpracowników urzędowe sprawozdania stara się pan unikać stereotypowego obrazu: kata i ofiary.

Mówienie o Holocauście to z jednej strony ten stereotyp, że nie ludzie, a kaci i ofiary. Z drugiej strony zauważyłem, że ostatnio próbuje się Holocaust w niebezpieczny sposób mityzować, pokazywać tak jak w "Liście Schindlera". Ja szukałem prawdy. Dlatego opowieść Arnolda Mostowicza miała być nie bezpośrednim oskarżeniem, lecz dopełnieniem slajdów i urzędowego żargonu cytowanych w filmie dokumentów.

Dla mnie najbardziej poruszające w Pańskim filmie są zderzenia współczesności, a więc: obrazów czarno-białych z kolorowym światem slajdów Geneweina. Jakby poprzez ten prosty filmowy pomysł chciał Pan nawiązać dialog między opowieścią Arnolda Mostowicza, a dawno już minionym czasem utrwalonym na slajdach.

Taki był zamysł. Chciałem też pokazać, że te miejsca ze slajdów istnieją. Po prostu łódzkie getto architektonicznie nadal istnieje. Nie ma w nim już jednak jego mieszkańców. Dlatego te obrazy współczesności są puste i bez koloru.

Pierwsze pokazy "Fotoamatora" miały miejsce podczas Miesiąca Getta Łódzkiego. Jak wówczas film został przyjęty przez widzów?

Tych pokazów od tamtego czasu było już kilka. Każdy z nich związany jest z jakimiś emocjami. Pokaz w Łodzi, o którym pan wspomniał, był chyba najistotniejszy. To była pierwsza prezentacja "Fotoamatora". Blisko miejsc, które są w tym filmie pokazywane i z udziałem ludzi, którzy przeżyli łódzkie getto. Nie zapomnę przeraźliwej ciszy po wyświetleniu napisów końcowych. I ludzi siedzących po zakończonym seansie w milczeniu.

"Fotoamator"jest już drugim w tym roku filmem dokumentalnym, który ma swoją dystrybucję kinową w Polsce...

... i pierwszym pełnometrażowym polskim dokumentem od bodajże 1989 roku, który będzie pokazywany w kinach w regularnej dystrybucji. Z tego faktu bardzo się cieszę. Każdy kolejny pokaz jest dla mnie potwierdzeniem, że ten film był potrzebny.

Dariusz Jabłoński jest absolwentem Wydziału Reżyserii PWSFTviT w Łodzi (1990). Ma za sobą kilkuletnie doświadczenie zdobywane podczas realizacji "Dekalogu"Krzysztofa Kieślowskiego oraz "Białej wizytówki"> i "Magnata"Filipa Bajona. W roku 1986 zrealizował jako producent i reżyser film dokumentalny "Wizyta starszej pani". Jest także twórcą innych filmów dokumentalnych, m.in.: "Artur Brauner", "Mondo Migliore", "Ostatni Szabas" oraz "Bal".

W roku 1990 Dariusz Jabłoński założył niezależną firmę producencką Apple Film Production, która od początku swojej działalności nastawiona jest na produkcję filmów fabularnych, dokumentalnych i teatrów telewizji o wysokim poziomie artystycznym.

Dariusz Jabłoński jest współautorem środowiskowego projektu Ustawy o Kinematografii.


Copyright © by Tygodnik Powszechny

Zobacz także:

Mieczysław Puzewicz, Golgota i przepychanki

Piotr Wandycz, Polska cnota

Piotr Paziński, Kapelusze i jarmułki

Stanisław Musiał SJ, Zaciśnięte pięści przeciw

Stanisław Musiał SJ, Zaciśnięte pięści przeciw

Janusz Poniewierski, Krzyż: ,,zgorszenie”, ,,głupstwo” i moc Boża

Zdzisław Brzezinka, Katecheza rodzinna

Marcin Lachowski, Videoinstalacje Gary Hilla

Jan Paweł II, Rodzicielstwo pierwszym zadaniem kobiety

Jan Paweł II, Kobieta sercem rodziny. Praca zawodowa kobiet



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Opoka-Ważne publikacje, Pazerne Państwo i jego wasale
Opoka-Ważne publikacje, Reputacja-Ukryty kapitał
Opoka-Ważne publikacje, Giełda pod paragrafem
Opoka-Ważne publikacje, Kasa w materacu
Opoka-Ważne publikacje, Bill Gates z twarzą w talerzu
Opoka-Ważne publikacje, 10 sposobów oszukania właściciela
Opoka-Ważne publikacje, Matka jest tylko jedna
Opoka-Ważne publikacje, Drogi podatek
Opoka-Ważne publikacje, Kultura organizacyjna
Opoka-Ważne publikacje, Internet w badaniach
Opoka-Ważne publikacje, Menedżer nie od razu
Opoka-Ważne publikacje, Żywa historia
Opoka-Ważne publikacje, Internet-Porozmawiamy na stronie
Opoka-Ważne publikacje, Ponarski wyrzut sumienia
Opoka-Ważne publikacje, Bity twojego podpisu-(komputer)
Opoka-Ważne publikacje, Święta Ziemia skłóconych ludzi
Opoka-Ważne publikacje, Globalizacja i etyka
Opoka-Ważne publikacje, Public relations-jak zmierzyć
Opoka-Ważne publikacje, Święta Ziemia skłóconych ludzi

więcej podobnych podstron