Z PRZYGÓD KRASNALA HAŁABAŁY
Postacie:
HAŁABAŁA
WIEWIÓRKA
RUDASKÓRA
RUDAS
WIOSENKA
JEŻYK
KRÓLIK
SZPAKOWA
BORSUK
BABA SABA
NARRATOR (zuch)
(Scenografia: sosna z dziuplą, w której mieszka krasnal, opodal parę ośnieżonych świerków)
NARRATOR (przed kurtyną)
Był sobie krasnal, nazywał się Hałabała. Mieszkał w lesie, krzywda mu się działa.
Nosił czerwoniutką czapeczkę i zimą, gdy mróz był na świecie - futereczko krecie.
Był wesoły, czupryniasty, malutki i mieszkał w dziupli po wiewiórce, jak to krasnoludki.
(kurtyna się otwiera)
Była zima. Mroźna, biała, śnieżne puchy rozsypała. Rozścieliła miękkie puchy świerkom, sosnom na poduchy. Mchom, porostom na kilimy. Niechaj znają serce zimy.
Spał sobie Hałabała zimę długą, znużony wielce, w swojej dziupli po wiewiórce na mchowej pościeli. Nóżki w czerwonych bamboszkach podwinął pod siebie i czekał, aż słonko wiosenne na dobre się rozzłoci na niebie.
Aż nagle, któregoś dnia w południe, ktoś mu sen przerywa.
(Narrator wychodzi)
WIEWIÓRECZKA (wbiega, puka łapką w sosnę)
Stuk, puk! Stuk, puk!
HAŁABAŁA (zaspany, mówi z dziupli)
Kto tam?
WIEWIÓRECZKA
To ja, wiewiórki córka, z leśnego podwórka. Moja mama nie miała czasu przyjść sama, więc mnie przysłała do pana krasnala, żeby pan przyszedł do mamy w ważnym interesie. Mieszkamy opodal, w czarnym lesie.
HAŁABAŁA (wychylając się z dziupli)
Owszem pójdę, ale nie inaczej, póki się z wiosną nie zobaczę. Nie będę się przy byle pogodzie śpieszył. Taka już moja zasada. Przyjdź kiedy indziej - trudna rada.
WIEWIÓRECZKA (zatroskana)
Ależ proszę pana, przecież już pączki widać na głogu, a na suchej trawce na rozłogu słońce niezgorzej świeci, a młynarzowe dzieci bazi szukają nad rzeką. Już wiosna niedaleko.
HAŁABAŁA (mruczy senny)
Ależ, gdzie tam, gdzie tamź
(Znika w głębi swej dziupli i słychać jego pochrapywanie. Wiewióreczka wybiega).
WIEWIÓRECZKA (wbiega znów zdyszana, puka łapką w sosnę)
Stuk puk! Stuk puk!
HAŁABAŁA (woła z dziupli, trochę zagniewany)
A kto tam?
WIEWIÓRECZKA (mówi szybko)
To ja, wiewiórki córka, z leśnego podwórka. Mama prosi, żeby pan przyszedł w ważnym interesie do naszej dziupli w czarnym lesie.
HAŁABAŁA (wyglądając z dziupli)
Owszem, owszem, przyjść przyjdę, ale nie inaczej, póki się z wiosną nie zobaczę. Nie będę przy byle pogodzie nóg nadwerężał - taka moja zasada. Przyjdź kiedy indziej, trudna rada.
(Krasnal wychylając się z dziupli widzi Babę Sabę idącą z bukietem zawilców).
>nl:BABA SABAWiosna, wiosenka, cudowna panienkaź Przyszła już zza morza. A od dwudziestego marca zagrzewa słonko przyjaźniej.
(Baba Saba przechodzi przez scenę).
HAŁABAŁA (zwraca się do wiewióreczki)
Jakie tam grzanieź To nie wiosna. Fiołków jeszcze nie widać.
(Ziewa, chowa się w dziupli, Wiewióreczka zawiedziona wybiega).
RUDAS (wbiega wielkimi susami, puka w sosnę)
Stuk! Puk! Stuk! Puk!
HAŁABAŁA (z dziupli)
A kto tam znowu?
RUDAS (woła głośno)
To ja, Rudas, starszy syn wiewiórczy. Niech pan krasnal łaskawie w pościeli się nie kurczy i przyjdzie do mamy w ważnym interesie. Toć już wiosna od dawna błąka się po lesie.
HAŁABAŁA (z dziupli)
Wpierw się do wyjścia nie przymuszę, zanim nie zabrzmią fujarki pastusze.
(z dala słychać flet)
RUDAS (ucieszony)
Słyszy pan granie? Niechże pan krasnal wstanie!
HAŁABAŁA (ucieszony)
A wstaję, wstaję. Wracaj do mamy, Rudasie. Zaraz się z twoją mamą obaczę.
(Rudas wybiega. Pod sosną ukazują się fiołki).
HAŁABAŁA (wybiega zza sosny)
Wiosenko nie bądź taka, przyjdź do mnie nieboraka, niech cię zobaczę! Panienko wiosenko, w konwaliowych, sasankowych sukienkach!
WIOSENKA (wchodzi w kwiaciastej sukience z fujarką i kwiatami w ręku)
Jestem już, krasnalku! Jestem już! Każę świecić słonku, każę śpiewać ptakom, będziesz mógł po lesie chodzić, nieboraku.
HAŁABAŁA (skacze radośnie)
Teraz to już będę mógł! Teraz to już będę mógł!
RUDASKÓRKA (wbiega)
Wstałeś już krasnalku. A to się cieszę!
HAŁABAŁA
Jakiż to ważny interes masz do mnie, ciekaw jestem ogromnie.
RUDASKÓRKA
Cała bieda w tym, że nie mam pamięci. Cztery dziuple w lesie miałam, a o jednej zapomniałam. Tam orzechów pełna dziupla, a tu mi się co dzień zapas uszczupla, a do nowych orzechów jeszcze daleko! Pamiętam, że mości Hałabała był ze mną, gdym dziuplę obierała. Dam orzechów mości krasnalowi, jak się nad tym trochę pogłowi.
HAŁABAŁA
Ależ owszem, bardzo chętnie, wnet to sobie upamiętnię. Pierwsza dziupla była w tej sośnie, co pod nią krzywy pieniek rośnie. Druga dziupla była w tej sośnie, co pod nią borówka rośnie. Trzecia dziupla była w tej sośnie, co pod nią wilcze łyko rośnie. A czwarta dziupla była w tej sosence, co to ja się pod nią często kręcę, nad pracowitością mrówek rozmyślając. I, o ile mnie pamięć nie myli, to jeszcze w lutym zastałem cię w tej dziupli po obiadku sutym, jakeś się po ostatnim orzechu oblizywała w pośpiechu.
RUDASKÓRKA (ucieszona)
A to ci się przypomniało, mój kochany Hałabało ! Prawda, prawda! Bo to mam pamięć, jak u niedźwiadka ogon!
(Bardzo szybko wybiega).
HAŁABAŁA (patrzy za nią i macha rączką)
Et, co tam będę za wiewiórką gonił, bamboszki psuł i o te orzeszki, co mi z wdzięczności przyobiecała, się upominał. Pójdę lepiej i zobaczę, co dzieje się z boćkiem klekotaczem, boć już na pewno zza granicy powrócił i na stodole Baby Saby klekoce.
(Wybiega w podskokach. Wchodzi Wiosenka i przechadza się między drzewami).
NARRATOR (wchodzi i przygląda się spacerującej Wiosence)
I poszedł krasnal Hałabała, a po lesie spaceruje panienka Wiosenka w wiosenkowych, konwaliowych sukienkach, z fujareczką swą zaczarowaną, ptaszęcymi piosenkami rozśpiewaną.