Word H, TEST38, Te co skaczą i rzucają


Te co skaczą i rzucają

Pierre de Coubertin, ojciec nowożytnych igrzysk olimpijskich, nie byłby zachwycony tymi dziewczynami. Uważał że boiska są dla mężczyzn. Dla kobiet - trybuny.

Utrata gracji

Do pierwszych nowozytnych igrzysk w Atenach w 1896 roku w ogóle nie dopuszczono kobiet . Jeszcze w 1922 roku raport ekspertów Królewskiej Akademii Nauk w Londynie "O cielesnym wychowaniu dziewcząt" przestrzegał kobiety przed uprawianiem sportu. Miało prowadzić do naruszenia pracy serca i utraty gracji - pisze Teresa Socha w książce "Sport kobiet" - a nawet upośledzenia umysłowego.

Emancypantki jednak nie prożnowały, w 1921 r. powołały Międzynarodową Federację Sportu Kobiet i organizowały własne igrzyska. Dopiero pod takim naciskiem w 1928 roku do igrzysk dopuszczono lekką atletykę kobiet. Na tych igrzyskach - w Amsterdamie - Halina Konopacka (rzut dyskiem) zdobyła pierwsze zloto olimpijskie dla Polski.

Młode są atrakcyjne

Sportowi kobiecemu dopomogła zimna wojna, tak twierdzi Teresa Socha. Kraje socjalistyczne wykombinowały, że łatwiej będzie wykazać wyższość przodującego ustroju w rywalizacji sportowej kobiet.

Działacze na świecie dbają jednak, by kobiety zanadto się nie męczyły. Dopiero w połowie XX wieku dopuszczają je do biegów na dłuższych dystansach. A bieg na 10 km wprowadzono do igrzysk dopiero w 1988 r. Wcześniej doszły oszczep, pchnięcie kulą, maraton. W latach 90. kobiet nie dopuszczano już tylko do skoku o tyczce i rzutu młotem.

- Na początku lat 90. wprowadziłyśmy do programu olimpijskiego trójskok kobiet - opowiada Irena Szewińska, od 20 lat działaczka Komitetu Kobiecego IAAF. - Ponieważ chcemy zrównać program kobiecy z męskim, wzięłyśmy się za skok o tyczce i rzut młotem. Myślałam, że na tyczkę nie będzie chętnych (bo ja mam słabe ręce, a tam trzeba siły). Okazało się jednak, że do tyczki przeszło mnóstwo gimnastyczek. Młode konkurencje są atrakcyjne, bo rekordy nie są tam jeszcze tak wyśrubowane.

Złagodniałem, ale...

Prof. Wiesław Osiński, AWF Poznań, mówi: - Napisałem kiedyś w podręczniku: "Uprawianie niektórych sportów w ogóle dla kobiet nie jest wskazane. Z całą pewnością zaliczamy do nich boks, podnoszenie ciężarów, rzut młotem, skok o tyczce". Sam kiedyś trenowałem skok o tyczce i nie wyobrażałem sobie, żeby kobiety mogły spadać z czterech metrów na materac, obijać się o poprzeczkę.

Z czasem złagodniałem. Na świecie tyle się zmieniło. Jednak nadal uważam, że są lepsze kryteria równouprawnienia kobiet niż uprawianie tych samych dyscyplin przez kobiety i mężczyzn.

Płynność, krągłość, wytrzymałość

Prof. Stanisław Socha, AWF Katowice, twierdzi, że rzut młotem to bardzo kobieca konkurencja. Wymaga płynności i krągłości ruchu. Profesor denerwuje się, kiedy słyszy, że kobiety nie powinny uprawiać jakichś dyscyplin, bo to im psuje sylwetkę. Rzuty Kamili Skolimowskiej to poezja, ona przy tym nie traci urody. Albo Agata Wróbel - nie dlatego jest potężna, że podnosi ciężary, tylko dlatego zaczęła je dźwigać, że miała taką budowę. Małgorzata Dydek nie dlatego ma 213 cm wzrostu, że uprawia koszykówkę, tylko odwrotnie. Każda kobieta ma prawo dobrać dyscyplinę sportu do swoich możliwości.

- Kobiety mają mniejszą siłę od mężczyzn - mówi profesor - ale wytrzymałością są w stanie im dorównywać. Gdyby Paula Ratcliffe, która ustanowiła w tym roku fantastyczny rekord w maratonie, pobiegła tak na igrzyskach w Oslo w 1952 r., toby wygrała z samym Emilem Zatopkiem. W 1960 r. w Rzymie o sekundy przegrałaby z legendarnym Bikilą Abebe. Może za 50 lat kobiety prześcigną mężczyzn w maratonie.

Kamila Skolimowska i Monika Pyrek chcą pobić własne rekordy. Są pionierkami, walczą w konkurencjach do niedawna męskich - w młocie i tyczce.

Tyczka

Ciężka nie jest (damska waży około półtora kilograma, męska - dwa razy tyle), ale sztywna jak rurka wodociągowa (męska ma 5-5,20 metra, damska jest krótsza o metr). I śliska, jakby ją właśnie wyjęto z wody. Żeby przy skoku nie ślizgały się ręce, zawodnicy oblepiają miejsce uchwytu plastrem lekarskim.

Zaczęło się od tego, że na wiejskich zabawach epoki renesansu brytyjscy chłopi skakali w dal z żerdzią. W XIX w. utrudniono ten sport - trzeba było przeskoczyć nad sznurem zawieszonym wysoko nad ziemią.

Skok o tyczce znalazł się już na pierwszych nowożytnych Igrzyskach Olimpijskich w Atenach w 1896 r. Wtedy skakano śmieszną dziś techniką kuczną - brało się rozbieg, wybijało, podkurczało nogi i tak przelatywało nad poprzeczką. Dopiero Amerykanie wymyśli technikę wahadłową - zawodnik zawiesza się na tyczce jak na sprężynie i pozwala się wybić w górę, a poprzeczkę pokonuje na plecach.

Młot

Z bliska jest śmieszny. Poobdrapywana kula na pogiętym drucie z rączką. Mosiężna powłoka wypełniona jest jednak wolframem, a japońscy inżynierowie obliczyli co do milimetra, że środek ciężkości całego młota rzeczywiście wypada w środku. Damski młot firmy Nishi waży cztery kilogramy, męski - prawie dwa razy więcej. Do treningów często używa się cięższego młota, aby ćwiczyć siłę, lub lżejszego, by ćwiczyć prędkość obrotu.

W młocie bardzo ważna jest gracja. Trener młociarzy Zbigniew Pałyszko cieszy się, kiedy jego podopieczni idą na dyskotekę - taniec to dodatkowy trening.

Młot wymyślono w Irlandii. W średniowieczu rzucali nim rycerze i kowale na zawodach cechowych. Świetnym miotaczem był ponoć król Anglii Henryk VIII. Młot trafił na olimpiadę w 1900 r. w Paryżu. Naturalnie męski.

Nieskoczna Monika

Żywe srebro, lubi biegać, skakać. W IV klasie Monika Pyrek ma sprawdzian do szkoły sportowej. Oceniają, że jest za mało skoczna. Nie nadaje się. Trzy lata później gra w szkolnej reprezentacji siatkówki w hali Bałtyku-Gdynia. - Pobiegajcie z nami - zaprasza trener, który obok prowadzi zajęcia lekkoatletyczne. Monika idzie i... zostaje na dwa lata. Biega, skacze. - Zakochałam się w skoku wzwyż. Jest rok 1996. W hali pojawia się trener Edward Szymczak. - Spróbujcie skoku o tyczce - zachęca kilka dziewczyn. Kompletuje ekipę, bo już wiadomo, że za cztery lata tyczka kobiet pojawi się na igrzyskach olimpijskich.

Monika pierwszy raz w życiu ujmuje tyczkę. Jakby wzięła do ręki zmrożonego węgorza. Nie wie, że właśnie wybiera sobie przyszłość. Bierze rozbieg. Wstaje poobijana. Pierwsza myśl: "To nie dla mnie". Druga: "Chyba mi rękę urwało".

Rodzice się podśmiewają: "Dziewczyno, taka szczupła jesteś, tyczka cię będzie niosła w swoją stronę".

Nowy sport wciąga. Monika zapomina, że ma lęk wysokości i u koleżanki na ósmym piętrze boi się wyjść na balkon.

Niedorosła Kamila

Matka trenuje rzut dyskiem, ojciec - podnoszenie ciężarów. Kamila z bratem jeżdżą od Cetniewa nad morzem do Zakopanego, ze zgrupowania na zgrupowanie. Zawód sportowca jest dla nich tak oczywisty jak dla innych dzieci praca przedszkolanki albo policjanta.

Jest rok 1992. Dziesięcioletnia Kamila chce dźwigać ciężary. Kobiety na świecie właśnie zaczynają uprawiać tę dyscyplinę (do programu igrzysk olimpijskich wejdzie dopiero w 2000 r.), warszawski klub robi akurat nabór dziewczyn. Rodzice zapisują Kamilę. - Pamiętam żal w oczach matki - opowiada dziś Kamila - jak przychodzi dzieciak z treningu, to znaczy ja, i stęka, że ma zakwasy. 12-latka jedzie do Siedlec na mistrzostwa Polski seniorów. Przed decydującym rzutem ojciec prosi spikera, żeby nie mówił, jaki ciężar jest na sztandze. Żeby się córka nie przeraziła. Kamila szybko podchodzi do sztangi, jest rekord życiowy i brązowy medal dorosłych mistrzostw Polski!

- Wtedy moja rywalka wyszperała przepis, że dziewczętom poniżej 15. roku życia nie wolno startować. Miałam wybór - albo przez trzy lata trenować bez startów, albo zmienić dyscyplinę. Na razie idzie do szkoły sportowej, do klasy wioślarskiej.

Monika głową w dół

Wiaczesław Kaliniczenko (obecny trener Moniki Pyrek): - Faceci są odważniejsi. Nie boją się ćwiczeń na linie głową w dół na wysokości sześciu metrów. Taka odwaga jest konieczna, kiedy ma się wylecieć do góry na kilka pięter. Kobiety na takie ćwiczenia kręcą nosem. Monika nie, bo w niej jest duch bojowy. I Monika wygrywa.

Kamila i rozmaitości

Trener Zbigniew Pałyszko namawia 14-letnią Kamilę, by spróbowała rzutu młotem. Kamila próbuje. Po kilku miesiącach treningów, w czerwcu 1996 roku na mistrzostwach seniorów Polski, rzuca 47 m i zdobywa złoto! Rok później zostaje młodzieżową mistrzynią Europy.

- To była młoda konkurencja. Te moje 47 m dziś daje zaledwie II klasę mistrzowską. Ale wtedy to było coś. Zaczęli pisać w gazetach, że jestem wielkim talentem.

Cieszy się, że nie została przy ciężarach. Bo tam trening jest nudny. Cały czas "robi się siłę", w kółko dźwiga sztangę: przysiad, rwanie, zarzut, wybicie.

A w młocie same rozmaitości. Pięć razy w tygodniu przez dwie-trzy godziny ćwiczy się rzuty (od 10 do 40). Trzy razy w tygodniu po dwie godziny siłowni. Dwa razy w tygodniu godzinka ogólnego rozwoju - biegi na 400 m, przebieżki rytmowe na zwiększenie szybkości. Raz w słońcu, raz w deszczu, a innym razem w śniegu.

Najdłuższa sekunda Moniki

Start w Bratysławie. Kiedy Monika jest nad poprzeczką, ostry podmuch wiatru zatrzymuje ją na najdłuższą sekundę w życiu.

- Wtedy trzeba umieć się ratować - wyjaśnia. W Bratysławie balansem ciała ratuje się przed upadkiem z drugiego piętra na tartanowy rozbieg, leci na materac. Ale wiatr poderwał też leżące na nim pokrycie i Monika wpada w dołek do odbijania się tyczką. Wychodzi z tego ze skręconym stawem skokowym. Do dziś, kiedy źle się odbije, syczy z bólu. Wtedy, w 1999 r., trenuje cały sezon z zabandażowaną nogą, bo w roku przedolimpijskim treningów odpuścić nie można.

Cykl treningowy zaczyna się w listopadzie. Siłownia - trzy razy w tygodniu. Monika cieszy się, że chociaż siły przybywa, to na ramionach nie wyrastają "buły". Im bliżej wiosny, tym mniej treningów siłowych, a więcej ćwiczeń na skoczność. Ciągłe wyjazdy na zgrupowania albo na zawody, cały dobytek do torby. Odżywki sportowe i kobiece kosmetyki. Dresy, bluzki, dżinsy. Bo na zgrupowaniu lekkoatletycznym przyjść na obiad w dresie byłoby nietaktem.

Ale najważniejszy bagaż to tyczki. Są dopasowane do zawodnika, każdy wozi ze sobą na zawody swój sprzęt (trzeba na lotnisku zawsze pytać, czy samolot ma odpowiedni luk bagażowy). Monika zabiera na zawody sześć tyczek - na różne warunki, na trening przed startem i na sam występ.

Wyniki Moniki Pyrek:

Wyniki Moniki Pyrek

Rok

Zawody

Miejsce

2000

Olimpiada

7

2001

Mistrzostwa Świata

3

2002

Mistrzostwa Europy

13

Dziesięć dni później na zawodach w Londynie skacze 4,62. To aktualny do dziś rekord Polski.

Monika potem

Monika studiuje zaocznie administrację publiczną na Uniwersytecie Gdańskim. Żeby się potem odnaleźć - wyjaśnia mi. - Żebym nie musiała być trenerem, nie mam do tego cierpliwości. Myślimy z narzeczonym (to były sportowiec, chłopaków spoza sportu zawsze odrzucałam, bo to i tak by się nie utrzymało), żeby założyć pensjonat w Polanicy Zdrój. Tam mam babcię, jeżdżę do niej co roku po sezonie.

Gazeta Wyborcza, 23.08.2003



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Materiały do ćwiczeń z geologii te co umieć
dokarmianie zwierząt zimą te co nie zasypiają
USA, Francja, Absolutyzm 4 panstwa te co podal
dokarmianie zwierząt zimą te co nie zasypiają
Po co w ogóle te podziały w chrześcijaństwie Czy nie wystarczy przestrzegać X przykazańx
282 Roszel Renee Po co te klamstwa
pytania egzaminy te same co rok temu, Weterynaria, Rok 5, semestr IX, interna
O co mogą Cię zapytać Word 07
car Audio, Wszystko o RDS, Co oznaczają te tajemnicze literki na radiu: RDS
zagadnienia 30 do 33, PW SiMR, Magisterskie, Semestr I, FizykaIV, I kolos, zagadnienia, te same w Wo
282 Roszel Renee Po co te klamstwa
Renee Roszel Po co te kłamstwa
141 A co tam u Janielskich I chodząc i skacząc wrzesień 2020
40 Co tam u Janielskich Ach te SMSY,maj , 11

więcej podobnych podstron