ta#
li we. bo cały czas bytem naćpany. Nie był to błysk świadomości, że robie coś ź!c, bo robię źle sobie, tylko źe przeze mnie cierpi nutka. 1 na jakiś czas ilalern sobie spokój z narkotykami. Potem zacząłem się jeszcze bardziej przed nią ukrywać.
Nadal chodziłem do szkoły i jakoś dawałem sobie rade- Od pewnego czasu miałem opinię narkomana. Nauczyciele dawali wyraz swojemu przekonaniu, że nic dobrego ze mnie nie będzie.
Nagle poczułem, że ktoś podwija mój rękaw od koszuli. Otworzyłem oczy i zobaczyłem matkę, która ogląda ścieżkę na mojej ręce.
Okazało się też. żc szkolny światek. ta niby subkullma, jest czymś zupełnie innym niż myślałem. Wielu ludzi z tego kręgu mimo zetknięci;. / narkomanii! nie przekroczyło progu, który ja przekroczyłem. Taki pic, moda i szpan. Gadka, która nic koAczy się czynem. Czułem się zawiedziony. A oni tak naprawdę bali się i nie akceptowali mnie. Mogli udawać, ale w rzeczywistym zetknięciu z nałogiem wiedzieli, że trzeba s:ę wycofać. Odsunąłem się od tych ludzi, chociaż tak naprawdę to wcale nie wiem, czy nie oni bardziej odsunęli się ode mnie. Czadem sic wtedy bardzo rozczarowany i oszukany. Tak było w szkole.
Miałem starszego brata. On i jego znajomi bardzo mi imponowali. Żyli i zachowywali się inaczej. Pamiętam, że ilekroć przycl lodzi li do domu, bardzo chciałem być z nimi. Ale nic dostrzegałem wtedy jednej rzeczy: mój brat pomimo tego. ze żyje na luzie, cały czas pracuje r zarabia na siebie pieniądze.
Kiedyś jeszcze wtedy nie znalem opiatów przyszła do mojego brata dziewczyna. Byłem sam w domu. Szykowałem się wtedy do wyjazdu na wakacje, na jakąś autostopową włóczęgę. pakowałem swój plecak. Iza była bardzo ładna, delikatna, a jednocześnie bezpośrednia i otwarta. Mówiła o swoicłi uczuciach i o nnizyce. Nie było w rym egzaltacji, Była naturalna i swobodna Fajnie mi się z ni;j rozmawiało To było ważne dla u nie spot sanie Zostało we innie. Po wakacjach spotkałem M znowu Mć*| • t. k łka nnycli osób, dużo alkoholu. Piliśmy
M i w pewnym momencie zostaliśmy tylko we dwoje. Powiedzi:'.-I,i mi wtedy, że bardzo źle się czuje Mógłbym jej pomóc. Z początku nie wiedziałem za bardzo o co jej cliodzi. pomyślałem o reksie. Gdy zeszliśmy do piwnicy wyjęła strzykawkę i zrobiła sobie, a polem także i mnie zastrzyk.. .In małolat. r>/.clomiony jakimś narkotykiem, i ona starsza, bardziej doświadcza:', a i pozwalająca na to. abym dobierał się do niej Prowokującą i napastliwa. Czułem sic wtedy dumny, że jestem godzien takiego towarzystwa i takiej dziewczyny.
Gdy wróciliśmy, do pokoju wszedł brat. Poczuł się oszukany i r.a mnie wyładował złość. Nie wiedziałem wtedy, że sic w niej podkocłmjc. Ani on mi tego nie mówił, ant ona. Myślę jednak, ze nawet gdybym wiedział, w niczym nie zmieniłoby to sytuacji. Najważniejszy byłem ja sam i moje przeżycia. Potem wychodziła to zreszt.i wielokrotnie, że jeśli brałem narkotyki, to one stawały się najważniejsze, inni ludzie, ich sprawy i uczucia nic liczyły się wcale. To chyba najpotworniejsze w ćpaniu, ze można zrobić wszystko i wszystkim, po to tylko, by zaspokoić swoje własne potrzeby.
Ten zastrzyk i to spotkanie zaciążyły na całej mojej przyszłości. Iza bardzo mi sic podoKiła. .Spotkania z nią ogromnie mnie dowartościowywały. Chcąc jej dorównać, zacząłem czyi hi bardzo dużo literatury o narkotykach Jakiś Htixłcy, Witkacy. Zacząłem w naikotyknch szukać czegoś innego. Ćpanie przestało być dla mnie formą kontestacji, szukałem przede wszystkim innych przeżyć. A świat, w którym żyłem na trzeźwo, zaczai sic robić coraz bardziej szary i nudny, pozbawiony barw.
Wtedy, w tej piwnicy, były jakieś opiaty: przeróbka kropli żołądkowych lub czegoś podobnego. Nieduża dawka. Byłem pijany, po nich jeszcze bardziej spowolniały, ciężko mi się. myślało. Obojętność i spokój.
Między mną a bratem nie działo się. wtedy najlepiej. Chciałem koniecznie znaleźć się w jego towarzystwie. On jednak starał się trzymać mnie z boku. Buntowałem się z tego powodu. tym bardziej, żc dobrze się czułem w otoczeniu jego kolegów, którzy okazywali mi dużo przychylności.
Sam nie miałem zbyt wiciu kolegów. W szkole byłem raczej obok w szystkiego. Kolegów ze szkoły podstawowej, któ-