Wśród przyczyn zewnętrznych czynnikiem najpoważniejszym może bw ubóstwo, brak ekonomicznego bezpieczeństwa i poczucie beznadziejności. Winy subiektywnych powodów występują: niepokój, zwątpienie, depresja kliniczna poczucie niemocy oraz wiele neurotycznych i półneurotycznych zjawisk. W takich przypadkach w tle kryje się obecność wywołujących niepokój i infantyIizującydi rodziców.
W przeciwieństwie do tych dwóch kategorii ludzi, u których potrzeba idolami charakter trwały i jawny, istnieją również tacy. u których potrzeba ta ujawnia są tylko wówczas, kiedy zaistnieją nowe warunki. W sytuacjach normalnych, kied) wszystko toczy się dobrze, gdy ludzie są zadowoleni z warunków swojej egzystencji z pracy, z dochodów, kiedy czują się tożsamo z rolami wypełnianymi w społeczeń stwie, kiedy z nadzieją wspinają się po społecznej drabinie, wówczas potrzeba idolt pozostaje ukryta. Ale kiedy względna równowaga w doznawaniu satysfakcji zostaje zakłócona przez nagłe bolesne okoliczności, owa potrzeba staje się otwartj W wymiarze społecznym do tych traumatycznych wydarzeń mogą należeć np. poważny kryzys ekonomiczny prowadzący do masowego bezrobocia, drastyczni inflacja, silne poczucie niepewności jutra (takie jak kryzys 1929 r.. który w Niemczech doprowadził do zdobycia władzy przez Hitlera) oraz wojna. (Powiedzeń* z okresu I wojny światowej, iż ..w okopach nie ma ateistów", było bardzo trafnej W wymiarze indywidualnym takimi wydarzeniami mogą być poważna choroba społeczno-ekonomiczne niepowodzenia czy śmierć ukochanej osoby.
Jednakże takie traumatyczne wydarzenia nie są jedynymi przyczynami, którt aktywizują ukrytą potrzebę posiadania idola. Często pragnienie takie budzi się kiedy ktoś nadający się na idola wkroczy w prywatne życie danej osoby i mobilizuje do działania jego „idolatryjne namiętności". Może to przybrać różne formy. Jakaś osoba może być wyjątkowo uprzejma, mądra czy uczynna i w ten sposób może sprowokować tęsknotę do posiadania idola. Albo może to być ktoś surowy i groźny, kto postępuje z nami jak z dzieckiem. W tym drugim przypadł® traumatyczny efekt może być taki sam, jaki byłby przy wystąpieniu tych dwóch czynników razem.
Fiksacja na idolach i zjawisko przeniesienia
Najczęściej obserwowanym przykładem uruchomienia „idolatryjnej namiętności’ jest zjawisko „przeniesienia". Freud odkrył, że pacjenci w trakcie psychoanalitycznego leczenia regularnie przejawiali wobec jego osoby silne uczucie podległości nabożnego lęku i miłości. Od tamtej pory każdy analityk doświadcza tego samego. W istocie rzeczy, przeniesienie jest jednym z najbardziej oczywistych, a zarazem zadziwiających zjawisk znanych psychoanalizie. Bez względu na rzeczywiste cechy analityka, wielu pacjentów nie tylko ma ogromnie wyidealizowany i nieprawdziwy jego (lub jej) obraz, ale również nawiązuje z nim głębokie więzi emocjonalne, które często bardzo trudno zerwać. Przyjazne słowo może wywołać stan dobrego samopoczucia i szczęścia, a zarazem brak przyjacielskiego uśmiechu, spowodowanego setką, często niemających żadnego związku z pacjentem, przyczyn, może doprowadzić do głębokiego poczucia nieszczęścia i niepokoju. Wydaje się wręcz, iż nikt nie jest w stanie mieć takiego wpływu na samopoczucie pacjenta jak osoba jego psychoanalityka. Dowodem na to. że więź ta nie rodzi się w wyniku pożądania seksualnego, jest fakt jej istnienia niezależnie od płci pacjenta oraz analityka. (Jednakże w przypadkach, gdy ci dwoje są płci odmiennej, „miłość" do analityka może mieć spore seksualne zabarwienie, ponieważ silne afektywne więzi często wzbudzają u osób odmiennej płci i w odpowiednim wieku pragnienia seksualne.)
Chociaż przeniesienie jest zjawiskiem, które zdarza się w sytuacji psychoanalitycznego leczenia, jego intensywność różni się w zależności od wielu warunków. Jednym z nich może być poważna neuroza (lub pogranicze psychozy), szczególnie w tych przypadkach, w których proces indywiduacji nie posunął się do przodu i wykształciła się silna potrzeba „symbiozy”. Ale silne przeniesienie nie stanowi z konieczności symptomu zaburzeń psychicznych. Równie często zdarza się w przypadkach mniej dotkliwych zaburzeń. Wówczas można także zaobserwować występowanie jeszcze jednego czynnika - mianowicie, infantylizację pacjenta powodowaną pewnym zabiegiem procedury klasycznej psychoanalizy, kiedy to pacjent leży na kozetce a analityk siedzący za nim i nie reagujący na żadne bezpośrednie pytania, tylko od czasu do czasu formułuje swoje „interpretacje”. W takiej sytuacji pacjent czuje się bezradny jak małe dziecko i rozbudzają się w nim ukryte pragnienia więzi z idolem.
Freud nie zamierzał doprowadzać do infantylizacji pacjenta: przynajmniej nie czynił tego świadomie. Podawał on natomiast inne powody takiego postępowania, np.. że nie lubił, kiedy jego różni pacjenci całymi godzinami „gapią” się na niego. Tłumaczył również, że pacjent nie powinien patrzeć się na analityka, ponieważ tylko wówczas może łatwiej, bez skrępowania, mówić o kłopotliwych przeżyciach, oraz że pacjent powinien być wolny od wpływów wynikających z obserwacji reakcji analityka, np. zmiany w ekspresji jego twarzy. Sądzę jednak, że powody te w większym stopniu są przejawem racjonalizacji zakłopotania analityka sytuacją wspólnej wycieczki z pacjentem do „świata nieświadomego". Może on wysłuchiwać „dziwacznych" zwierzeń, ale wzajemne obserwowanie się czyni je kłopotliwie realnymi i burzy granicę między tym. co „właściwe”, a tym. co „niewłaściwe . Ta osobliwa postawa znajduje swój odpowiednik w fakcie, iż bardzo wielu psychoanalityków w swoich reakcjach i poglądach poza gabinetem jest często równie ślepych i nieautentycznych jak ich mniej oświeceni koledzy po fachu.