A potem ci nogi obmyję,
A potem ci rany obmyję,
A z ran twych wyklują się kwiaty.
Zakwitniesz wtedy przecudnie Niczem bławaty, rezeda,
W słoneczne, jajowe południe:
A to zakwitnie twa bieda A to zapachnie twa męka Twój pot, twa krew.
0 zawoniejesz szołomnie Wielką radością upity,
Bowiem stać będziesz koło mnie
1 miłujący i syty,—
W palmę się zmieni twa ręka!
/
I będziesz wielce dostojny • W pańskiej, niebieskiej stodole,
A na skrwawionem twem czole Zabłysną święte glorjole Wrogu mój, bracie mój, chłopie!
A ja tam będę przy tobie,
A przy nas nasi ojcowie A przy nich ojców ojcowie —
Tam stanie nas wielka gromada, Jakgdyby owieczek stada Zegnali z łąk pastuszkowie.
Będą tam pany i chłopy Z Ameryki, Azji, Europy,
Jak nieprzeliczone snopy Zalegną tysiące włók.
Szewcy, stolarze i krawcy, Poeci, kpy i oprawcy,
Zduny i tkacze i znawcy Wszelakich człowieczych sztuk.
Karciarz tam będzie z kapłanem A żebrak z wielmożnym panem, A bankier z sławnym kapcanem Serdeczny bruderszaft pił.
Niemiec i Żyd i Rzymianin Polak i Czech i Rosjanin Ściskać się będą, co sił.
Człowiek i lew i tygrysy,
Koty i szczury i lisy Obsiędą miedze stu skib.
Orły, kukułuki i szpaki, Chrząszcze, ba — nawet robaki I wszystkie gatunki ryb.
Dzieci tam będą i starce Ucieszne wyprawiać harce