Struktura rewolucji naukowych
wskazań rozmaitych wersji teorii fluidu wielokrotnie widzieli maleńkie cząstki przyciągane lub odbijane przez ciała naładowane elektrycznie. W każdym razie tak twierdzili i nie mamy powodów, aby bardziej wątpić w doniesienia ich zmysłów niż naszych własnych. Współczesny obserwator, korzystając z tych samych co oni przyrządów, dostrzegłby raczej odpychanie elektrostatyczne (a nie odbijanie mechaniczne czy też odpychanie grawitacyjne), ale historycznie rzecz biorąc — z wyjątkiem jednego, powszechnie ignorowanego przypadku — odpychanie elektrostatyczne nie było wyróżniane jako takie, dopóki jego efekty nie zostały znacznie wzmocnione przez aparat Hauksbee’ego. Odpychanie po naelektryzowaniu przez zetknięcie było jednak tylko jednym z wielu dostrzeżonych przez Hauksbee’ego nowych efektów odpychania. Za sprawą jego prac, niczym w zmianie widzenia postaci, odpychanie stało się nagle podstawowym przejawem naelektryzowania, a wyjaśnienia wymagało raczej zjawisko przyciągania1. Zjawiska elektryczne dostrzegane na początku wieku XVIII były i subtelniejsze, i bardziej różnorodne od tych, które uczeni wyróżniali w wieku XVII. Również z chwilą kiedy przyjął się paradygmat Franklina, uczeni badający zjawiska elektryczne, gdy mieli do czynienia z butelką lejdejską, widzieli w niej zupełnie coś innego niż wcześniej. Przyrząd ten stał się kondensatorem, który nie musiał mieć kształtu butelki ani też nie musiał być zrobiony ze szkła.
Znaczenia nabrały natomiast dwie przewodzące okładki, z których jedna nie była częścią oryginalnej butelki lejdejskiej. Zarówno rosnąca dokumentacja pisana, jak i ilustracje graficzne pozwalają stwierdzić, że dwie płyty metalowe ze znajdującym się między nimi dielektrykiem stały się prototypem całej klasy przyrządów2. Jednocześnie inne efekty indukcji uzyskały nowe wyjaśnienie, a jeszcze inne dostrzeżono po raz pierwszy.
Tego rodzaju przeobrażenia zdarzają się nie tylko w astronomii i w nauce o elektryczności. Można je, jak już stwierdziliśmy, spotkać w historii chemii. Mówiliśmy, że Lavoisier dostrzegł tlen tam, gdzie Priestley widział zdeflogistonowane powietrze, a inni nie widzieli w ogóle nic. Ucząc się dostrzegać tlen, Lavoisier musiał zmienić swe zapatrywania na wiele innych bardziej znanych substancji. Dostrzec musiał na przykład złożoną rudę (związek) tam, gdzie Priestley i jego współcześni widzieli „elementarną ziemię” (pierwiastek); zaszły i inne tego rodzaju zmiany. W każdym razie odkrywszy tlen, Lavoisier inaczej patrzył na przyrodę. A że nie można odwołać się do owej hipotetycznie niezmiennej przyrody, którą Lavoisier teraz „widział inaczej”, zasada ekonomii skłania nas do twierdzenia, że po odkryciu tlenu pracował on w innym świecie.
Należałoby rozważyć, czy da się uniknąć tego dziwnego zwrotu; ale najpierw omówimy jeszcze
209
D. Roller, D.H.D. Roller, dz. cyt., s. 21-29.
Zob. rozważania w rozdz. siódmym i literaturę, do której odsyła źródło cytowane w przypisie dziewiątym na s. 135.