Rozdział VII
Poprzednie rozważania stanowiły próbę rekonstrukcji i prezentacji aktualnego obrazu naszej obrzędowości dorocznej. Obrzędowości wyrosłej z tradycji polskiej kultury obyczajowej i ukształtowanej na konkretnym podłożu społeczno-historycznym. Przy rekonstrukcji tego obrazu naszkicowane zostały zarówno drogi rozwoju i przeobrażeń poszczególnych form świętowania, jak również ich związki z tradycją narodową. Dla uzupełnienia tego ostatniego aspektu odwołać się można do pewnego rodzaju ilustracji z dziedziny folkloru słownego, tj. do kalendarzowych przysłów ludowych. Stanowią one alegoryczne ujęcie produkcyjnego i ludycznego stosunku społeczności wiejskiej do cyklu dorocznych przeobrażeń zachodzących w świecie przyrody i rzutujących na warunki życia społecznego ludu. Jak bowiem pisał J. Krzyżanowski: „... w każdym... zbiorze przysłów znaleźć można mnóstwo uwag o miesiącach i dniach, przy czym dni te oznaczane są nie liczbami w ramach danych miesięcy, lecz imionami świętych patronów. Rzuca to światło, jeśli nie na wiele danych przysłów, to na tradycyjne nawyki, wywodzące się z średniowiecznego kalendarza kościelnego, któremu dzisiejszy system liczbowy był nie znany. Przysłowia te mają charakter prognoz me-
teorologicznych, albo wskazówek, jakie roboty, kiedy zaczynać należy” f.
Jak taki kalendarz przedstawiał się w naszej tradycyjnej kulturze ludowej? Przysłowia kalendarzowe stanowiły tu wyraz sprzężenia pracy ludu polskiego z symboliką wierzeniową kalendarza rzymskokatolickiego (kult świętych — patronów poszczególnych dni roku). W konsekwencji tego sprzężenia ukształtowany został kalendarz ludowy łączący w swych treściach elementy produkcyjne, ludyczne i magiczno-religijne. Przysłowia stanowią w danym przypadku najbardziej wyraziste przedstawienie charakteru owego kalendarza. Wprawdzie utracił on już zasadność społeczną swej funkcjonalności, niemniej jednak stanowi interesujący element naszej tradycyjnej folklorystyki ludowej.
Czego styczeń nie może, to luty pokaże.
Kiedy w styczniu mróz panuje, tedy rolnik wykrzykuje. Kiedy styczeń najostrzejszy, tedy roczek najpłodniejszy.
Mało śniegu i wiele deszczu w styczniu na roli, rolnika tak samo jak ogrodnika boli.
Styczeń łagodny — letni czas płodny.
Styczeń mokry truje płody, wina próżne będą kłody.
Styczeń mrozem trzeszczeć musi, tedy plon gbura* zadusi. W styczniu burze i grzmoty — w lato mało roboty.
Na Nowy Rok pogoda — w polu uroda.
Na Nowy Rok przybyło dnia na zajęczy skok.
Nowy Rok pogodny — zbiór będzie dorodny.
155