uważam, że to naprawdę dobre»”17. Takiemu małżeństwu i rodzinie wiedzie się lepiej pod względem materialnym. Jeden mąż może iść co jakiś czas do pracy, w tym przypadku do miasta Batang, podczas gdy drugi zajmie się uprawą kawałka ziemi i oporządzaniem zwierząt.
Wielomęstwo ma znaczenie nie tylko ekonomiczne, ale jest też sposobem na przeludnienie „Gdy kilku mężczyzn ma za żonę jedną i tę samą kobietę, w ich związku rodzi się mniej dzieci, niż gdyby każdy z nich założył własną rodzinę” - pisze reporter. W Tybecie i pod Tybetem ma to duże znaczenie. Wielomęstwo dobrze oddziałuje pod względem ekologicznym, jeden z braci mówi: „Gdyby każdy z nas chciał mieć oddzielną żonę, potrzebowałby domu, pola, krów i świń”. Reporter dodaje: „Ziemia, woda źródlana i wszystkie inne zasoby są rzadkie na zboczach gór ponad rzeką o złotym piasku, która w ciągu tysiącleci wyryła w Wyżynie Tybetańskiej głęboki, ale niezbyt szeroki kanion”. Poliandria rzeczywiście uczy skromności w obchodzeniu się z ziemią i jej zasobami, uwzględniania jej możliwości produkcyjnych.
Życie intymno-seksualne małżonkowie układają sobie tak, jak im odpowiada. W przypadku Achu, Achuna i Yixi-nimiego jest następująco: „Łoże małżeńskie trojga to bawełniana mata na drugim piętrze domu z kamienia. Tutaj śpi Achu [...]. Każdy z braci ma swój pokój na pierwszym piętrze. Kiedy zamierzają spełnić obowiązek małżeński, przychodzą do żony. «Jak mam ochotę, wchodzę po prostu na dach [tj. na piętro, na którym śpi żona - przyp. aut.]» - mówi Yixinimi. Z Achunem rzecz się ma tak samo. Na pytanie, czy umawiają się co do czasu odwiedzin, reagują tylko zmarszczeniem czoła. W końcu odpowiada Achun «Dla tej pół godziny?»”. Kobieta podkreśla, że „musi traktować ich obu jednakowo”. Bycie w takim związku małżeńskim odsuwa na bok ideał romantycznej miłości. Ideał ten jest uwarunkowany w znacznym stopniu kulturowo. Dziś na terenie, ■§ |lói ym żyje wspomniane małżeństwo, postęp techniczny ilili iiiv cywilizacji zachodniej, w tym ideał miłości roman-pi /n> i skutecznie odciągają młodych ludzi od poliandrii. Juk u / chłopców z tej samej wsi powiedział reportero-■j I >/is każdy ma we wsi telewizor i antenę satelitarną. A w telewizji cały czas lecą romantyczne filmy o miłości”, luk lo ideał monogamii, wprawdzie dość częsty wśród mło-ils' li ludzi, ale nadmiernie wyniesiony na Zachodzie, przy-mu się do tłumienia innych modeli małżeństwa.
I roje małżonków ma na razie jedną, pięcioletnią córkę. „Nikl nie wie, kto jest jej biologicznym ojcem. I najwyraź-liU i nikogo to specjalnie nie interesuje. Dzieci wychowywali. s;| w jednakowym szacunku dla obu ojców. Albo trzech i / v c/lerech tatusiów, jeśli jeszcze więcej braci dzieli się jed-kobietą. Za głowę rodziny i nominalnie za ojca uważany |i".i zawsze najstarszy z braci. Dziecko odpowiada: „Kocham obu moich ojców”.
< zy na tych trzech modelach wyczerpuje się różnorodność pod względem: ile żon, ilu mężów? Nie, jest jeszcze I1‘len model. UWM
B.OL
4. CO NAJMNIEJ ICH CZWORO
W tym modelu małżeńskim musi być co najmniej czworo dorosłych osób. Jeśli byłoby troje, tj. jeden On i dwie One lub icdna Ona i dwóch Ich, to mielibyśmy do czynienia z modelem poliginicznym lub poliandrycznym. Ale jeśli jest Ich co najmniej czworo, to mamy model zwany małżeństwem tnubilateralnym (z łac. multi - wiele, latus - bok, strona). Niektórzy małżeństwo takie nazywają grupowym, niektórzy wzajemną poligamią (są i inne nazwy). Każda z każdą z osób, zazwyczaj oczywiście płci przeciwnej, jest w związku małżeńskim.
21