lub odrzucenia Boga wyraża się przede wszystkim w perspektywie zbawienia lub potępienia, uzależnionej od zachowania jednostki. Jednostkowa dusza, uosobienie całości owych zachowań, podlega moralnemu osądowi i jest ostatecznie i nieodwołalnie określona poprzez ów osąd jako osobowo dobra lub zła dusza.
Personifikacją możliwości odrzucenia zbawienia i wyboru zła jest diabeł, który uosabia zło nie tylko w postaci niemoralnego zachowania, ale także w postaci odmowy uznania zależności immanentnego od transcendentnego, a co za tym idzie, ich jedności, a więc w konsekwencji i Boga. Kluczem do żywotności owej wizji jest założenie, że wszyscy, w mniejszym lub większym stopniu, będą przestrzegać tych samych zasad moralnych. Każdy, kto nie uznaje i nie przestrzega tych zasad, odrzuca Boga i skazuje się na chaos, śmierć i upadek. Osoba taka jest inna pod względem moralnym i religijnym, dlatego w sposób zasadny może być uznana za apostatę, wyrzutka i odszczepieńca. W celu skonkretyzowania i unaocznienia tej możliwości, chrześcijańskie społeczeństwo posługiwało się nie tylko artystycznymi przedstawieniami diabła, ale także przykładem prawdziwych outsiderów - Żydów, barbarzyńców lub Saracenów - którzy co jakiś czas stawali się przedmiotem prześladowań lub zbrojnych napaści. Obcy mogli stać się „swoimi” i dostąpić zbawienia nie poprzez moralnie właściwe zachowanie, ale wyłącznie poprzez religijną konwersję (Luhmann, 1987a).
Możliwość nadania szatanowi tej niejednoznacznej osobowej obecności stworzyła spójna charakterystyka transcendencji jako jźródła i strażnika moralnych norm grupy1. Szatan odegrał zatem zasadniczą rolę w ukazaniu znaczenia Boga i zbawienia. Przywódcy religijni tradycyjnych chrześcijańskich społeczeństw mogli przedstawiać zagrożenia jako nachodzące z zewnątrz: czy to za sprawą faktycznych odszczepieńców, czy też ich rzekomych odpowiedników wewnątrz społeczeństwa. Wiążąc cel czysto religijny, jakim było zbawienie, z określonym porządkiem społecznym, przywódcy religijni przyczyniali się także do zapewnienia znaczenia normom religijnym, a sobie społecznego wpływu.
Warto podkreślić w tym miejscu, że wytyczanie granic między grupami i dbanie o solidarność wspólnotową nie było jedyną czy choćby najważniejszą formą publicznego oddziaływania religii w społeczeństwach przed-nowoczesnych. Dopóki jednak wewnętrzne podziały społeczne przebiegały wzdłuż linii podziałów grupowych, była to rzeczywiście jedna z kluczowych form oddziaływania. Zmiana społeczna, związana z wiodącą rolą dyferen-cjacji funkcjonalnej, prowadząc do powstania społeczeństwa globalnego, podważyła ową symbiozę, przynajmniej na poziomie społeczeństwa globalnego. Jak już pisałem, autonomia funkcjonalnie określonych systemów racjonalnych kłóci się z nadrzędnością podziału na grupy wspólnotowe. W efekcie, tendencje globalizacyjne doprowadziły do radykalnej zmiany warunków umożliwiających rozwiązania moralne, ponieważ w skład grupy społecznej może dziś wchodzić każdy. Podobnie zmienia się sytuacja religii na poziomie społeczeństwa globalnego.
Osoba uznawana niegdyś powszechnie za obcego może być dzisiaj moim sąsiadem, niezależnie od tego, co na ten temat myślę. Rushdie właśnie to nazywa doświadczeniem metropolii (zob. rozdział 1). Podział na zewnętrzne i wewnętrzne, służący umacnianiu wewnętrznych kodeksów moralnych społeczeństw wspólnotowych, a więc terytorialnych, staje się dziś na dłuższą metę trudny do utrzymania w świecie błyskawicznej komunikacji globalnej, która sama jest skutkiem specjalizacji funkcjonalnej. Przywódca imperium zła, spotkany twarzą w twarz, okazuje się nie być zły do szpiku kości, a co ważniejsze, coraz trudniej odmówić mu spotkania, i to nie ze względów moralnych, lecz przede wszystkim politycznych i gospodarczych. Moralność utraciła swoją centralną pozycję strukturalną: dekadencki i niesprawiedliwy Zachód można zmusić do płacenia za ropę, lecz ekonomia nakazuje, aby znaczą część petrodolarów zainwestować z powrotem na Zachodzie2.
Przekładając to na język teologii, należałoby powiedzieć, że globalizacja społeczeństwa nie doprowadziła do śmierci Boga, wbrew temu, co twierdzili niektórzy zachodni teologowie w latach sześćdziesiątych XX wieku. Bóg nadal jest obecny w swoim niebie, a jego wola nadal rządzi
151
Dobbelaere (1988: 93) pokazuje odwrotną stronę tego procesu, a więc utratę przez Boga osobowej obecności w warunkach nowoczesności.
W efekcie różnice natury moralnej sprowadzone zostają na przykład do tego, że sponsorowani przez Saudyjczyków kierowcy rajdowi muszą świętować swoje zwycięstwa sokiem pomarańczowym zamiast szampanem.