dlowy. Obok samolotów był to jedyny sukces tej wyprawy, gdyż „żywe torpedy” w ogóle nie weszły do akcji.
Podobne operacje planowano jeszcze w listopadzie 1943 roku, ale z powodu zlej pogody nie dały one wyników. Z uwagi na odległość i możliwości ucieczki (do Szwecji było stamtąd pięciokrotnie dalej niż z Trondheim, skąd przed rokiem udało się przejście przez granicę angielskim płetwonurkom i norweskim marynarzom), Admiralicja Brytyjska zrezygnowała z operacji „żywych torped” na wodach norweskich. Nie zaniechano jednak prób i w 1943 roku opracowano nowy sposób transportu torped na miejsce ataku przy pomocy hydroplanów typu „Sunderland”, lecz nowy system transportu nie znalazł nigdy zastosowania w warunkach bojowych.
DE LA PENNE ZNOWU NA WIDOWNI
Dziwne myśli zaprzątały głowę włoskiemu porucznikowi de la Penne zaokrętowanemu na niszczycielu „Grecale”. Okręt opuścił niedawno mały port Bastia na Korsyce i mknął pełną szybkością na północ.
Jak się to stało, że ,on — włoski bohater narodowy, który po udanym ataku na okręty angielskie w Aleksandrii, w grudniu 1941 roku, przesiedział prawie trzy lata w niewoli angielskiej — teraz płynie ze swymi niedawnymi wrogami na operację bojową? I to do ataku przeciw okrętom włoskim w La Spezia, z którym to portem wiąże go tyle wspomnień i przeżyć.
Ale porucznik de la Penne nie tylko towarzyszył Anglikom w operacji bojowej przeciw okrętom w La Spezia, ale ponadto zorganizował z byłej Dziesiątej Flotylli MAS grupę płetwonurków włoskich, którzy na wzór dawnej grupy „Gamma” mieli podjąć próbę wtargnięcia do La Spezia, a on miał pokierować tym atakiem.
Główną siłę ataku przeciw okrętom w La Spezia stanowiły dwie angielskie „żywe torpedy”, przewidziane dla dwóch największych okrętów, które tam stacjonowały: krążowników „Bolzano” i „Gorizia”.
La Spezia, podobnie jak i całe północne Włochy, już od wrześnie 1943 roku była całkowicie opanowana przez Niemców. Tutaj też trzymali oni przejęte okręty włoskie, a wśród nich wspomniane krążowniki. Ponieważ mogły one jeszcze stanowić poważne zagrożenie dla armii alianckich — postanowiono je zniszczyć.
Było to typowe zadanie dla „żywych torped”, które tym razem spełniały nieco symboliczne zadanie: niosły bowiem zniszczenie do portu, który był kolebką włoskiej broni szturmowej, zapoczątkowanej w 1935 roku właśnie przez „żywe torpedy”. W ten sposób miało się niejako zamknąć koło hi-storii.
Ze względu na nieznajomość warunków portu La Spezia Anglicy chętnie skorzystali z pomocy
71