140 JĘZYK i MKTOfM KH. lr H *
iluw ich kolejność, tuk jednak, by nie naruszyć sensu, a IinHciun ysyvay.nl to uamo nowymi gestami. Pytam się więc, czy podobne gesty mogły wiązać się z deklamacją tak prostą jak naszal
§ 38, Sztuka ut worów pantomimicznych czarowała Rzymian od chwili swych narodzin, zaszła do prowincji najbardziej oddalonych od stolicy i utrzymywała się tak długo juk sumo cesarstwo, Płukano na ich przedstawieniach, podobnie jak na popisach innych aktorów: mogły się one nawet dużo bardziej podobać publiczności, ponieważ wyobraźnię pobudza żywiej język mówiący wyłącznie gestem. W koócu namiętne upodobanie w lego rodzaju widowiskach doszło do tego stopnia, że od czasów panowania Tybcriusza senat musiał wydać zarządzenie zabraniające senatorom uczęszczania do szkół pan to* mimików, a ekwitom rzymskim towarzyszenia im na ulicach-
„Sztuka pa-ntomimików — powiada słusznie ks. Du Bok — miałaby więcej trudności w osiągnięciu powodzenia wśród narodów północnych Europy, których naturalna mimika nie jest ani bardzo wymowna, ani dostatecznie wyrazista, aby ją zrozumieć łatwo, kiedy się ją widzi nie słysząc słów, których ona jest przyrodzoną towarzyszką.., Ale... rozmowy wszelakiego rodzaju są więcej ożywione gestami i silniej przemawiają do oczu — jeśli tak się można wyrazić — w Italii niż w naszym kraju. Rzymianin, kiedy chce poniechać powagi wyuczonego zachowania i dać upust wrodzonej żywości, jest płodny w gesty, płodny w pantomimiczne chwyty (dćmonstrations), znaczące prawie to samo co całe zdania; Jego mimika czyni zrozumiałymi wiele rzeczy, których by nasza nie pozwoliła odgadnąć; jego gesty są nadto tak wyraziste, że łatwo zrozumieć ich wymowę przy powtórnym widzeniu. Rzymianin, który chce do swego przyjaciela mówić w sekrecie o jakiejś ważnej sprawie, nie zadowala się tym tylko, że go nikt nie słyszy; stara się urządzić tak, żeby go nikt nie widział, w słusznej obawie, żeby jego gesty i mimika twarzy nie pozwoliły odgadnąć tego, co będzie mówił.
Można zauważyć, że taka sama żywość umysłu, ten sam ogień wyobraźni, który naturalnym biegiem sprawia, że nasze gesty stają się ożywione, urozmaicone, pełne wyrazu i plastyki, pozwała również zrozumieć łatwo ich znaczenie, kiedy cho-
disi o rozumicnii* /.ntu;%«nin ięł*#»t,yk<il*M*ji dni({i« łi. IKk/.mhik- «»•/ łatwo język, którym Hlę rnówi KJirnemui hodajmy rto ty»'h rozważań częzto czynioną uwu((ff mianowicie, isc *ą narody, których przyrodzony charakter jent iłarilzicj wrażliwy od innych, a nie będzie nam trudno zrozumień, że aktorzy nie. przemawiający zgoła Młowcin mogli wzruzzań niepomiernie <Vre-ków i Rzymian, naśladują**. właściwą. tym indom mimikę”.
§ 39. Szczegóły zawarte w tym i poprzednim rozdziaie. wykazują., że deklamacja starożytnych różniła się od nazzc) pod dwoma względami: Apiewern, który wprawiał, że aktora słyszały nawet najbardziej od niego oddalone osoby, oTaz gestami, które również można było rozróżniaó z najdalszych miejsc ze względu na ich większą rozmaitość i żywość. Z. tych powodów można było budować teatry dość obszerne, aby lud mógł tłumnie chodzić na widowiska. Z oddalonych miejsc, gdzie siedziała największa część widzów, nie można było widzieć wyraźnie twarzy aktorów. Okoliczność ta stała na przeszkodzie oświetlaniu sceny w tym stopniu, jak to się robi dzisiaj i doprowadziła nawet do używania masek. Początkowo miały one prawdopodobnie na celu zakrywanie jakiejś wady, względnie wykrzywiać twarzy, później natomiast posługiwano się nimi, ażeby zwiększyć siłę głosu i dać każdej postaci w sztuce fizjonomię odpowiednią, do jej charakteru. Ktąd płyr.ą dobre stremy masek. Ich jedyną wadą było to, że nie pozwalały widzieć wyrazu twarzy, ale cierpiała na tym tylko mała część słuchaczy, więc nie musiano brać jej pod uwagę.
Dzisiaj deklamacja stała się bardziej prosta i aktora nie można słyszeć z tak daleka. Poza tym gestykulacja jest mniej urozmaicona i plastyczna. Toteż dobry aktor uważa sobie za punkt honoru wyrażać uczucia duszy mimiką twarzy i spojrzeniem oczu. Trzeba więc widzieć go z bliska i bez maski. Z tych powodów nasze sale widowiskowe są dużo mniejsze i «iużo lepiej oświetlone aniżeli teatry starożytnych. Oto jak prozodia przybierając nowy charakter spowodowała zmiany nawet w rzeczach, które na pierwszy rzut oka zdają się nie mieć z nią żadnego związku.
§ 40. Z różnicy, jaka zachodzi między naszym sposobem deklamowania a deklamacją starożytnych, najeży wnioskować że dzisiaj jest dużo trudniej celować w tej sztuce aniżeli w ów