44
Pawlikowskiego (a także i w innych miejscach tej książki) można znaleźć opis zmian chorobowych w naczyniach krwionośnych — powstających w następstwie odkładania się w ścianach naczyń złogów mineralnych. W szczególności warto zwrócić tu uwagę chociażby na rycinę znajdującą się na stronie 78 [3]. Przedstawia ona obraz (w mikroskopie elektronowo-skaningowym, w powiększeniu 4.000 x) kryształków fosforanów wzrastających na powierzchni błony wewnętrznej tętnicy podstawy mózgu.
Oczywiście obecność tego rodzaju zmian wywołanych mineralizacją w obrębie ściany naczyniowej nie jest warunkiem koniecznym dla ewentualnego odkładania się w tych miejscach kompleksów odpornościowych. Zmiany takie mogą to jedynie ułatwiać. Samo zaś odkładanie się kompleksów odpornościowych może być wywołane innymi czynnikami, np. szczególną podatnością śródblonków naczyniowych i ich zwiększoną przepuszczalnością lub grą naczyniową w postaci zwężania się i rozszerzania naczyń krwionośnych.
0.5. UWAGI KOŃCOWE
45
Wreszcie trzeba tu wspomnieć o książce — wprawdzie nie medycznej, ale ważnej dla zrozumienia moich poprzednich wywodów i wzmianki o Japończykach. Jest to książka J. Rubach-Kuczewskiej pt. „Zycie po japońsku”.
Wśród książek wydanych w Polsce zasługuje tu na szczególne wyróżnienie tłumaczenie z języka angielskiego pt. „Próby leczenia stwardnienia rozsianego”. Jest to dzieło przygotowane przez komitet redakcyjny złożony z 10 wybitnych specjalistów. Jego tytuł w oryginale brzmi: „Therapeutic Claims in Multiple Sderosis”. Ukazało się ono w 1983 r. pod auspicjami The International Fede-ration of Multiple Sclerosis Societies (IFMSS) [5]. Zawiera ona bardzo wyważone merytorycznie opinie o przeróżnych metodach leczenia stwardnienia rozsianego. Przeglądając je nie znalazłem w nim takich, które stosowano u nas dawniej. Wspomnę o nich przeto pokrótce, zwłaszcza dlatego, że jedna z nich wydaje się mieć znaczenie nie tylko historyczne.
Gdy w okresie okupacji (w latach 1940-1944) pracowałem w Szpitalu Ujazdowskim w Warszawie, wykonywałem m. in. — na polecenie ordynatora, dra Michała Lityńskiego — u chorych na stwardnienie rozsiane — wcierki z szarej maści rtęciowej; wykonywałem je systematycznie — zgodnie ze zleceniem mego przełożonego. Nie przypominam sobie wyraźniejszych efektów tych wcierek. Zabieg taki trwał dość długo, toteż od tego czasu nurtowała mnie sprawa etiologii SM.
Innym rodzajem leczenia, które tam wówczas stosowaliśmy, było wstrzykiwanie preparatu Natrium kakodylicum. Po takiej kuracji widywaliśmy poprawę — w postaci remisji stwardnienia rozsianego. Później mogłem poczynić spostrzeżenia, które w pewnym stopnia pozwalały na wyjaśnienie mechanizmu warunkującego taką poprawę stanu zdrowia. Mianowicie oglądając preparaty histopatologiczne śledziony — pobranej ze zwłok osób zmarłych z powodu ostrego zatrucia arszenikiem zauważyłem w obrazie mikroskopowym wyraźny rozpleni komórkowy w obrębie miazgi białej (śledzionowej). Dotyczyło to zarówno strefy korowej (B zależnej) jak i centrum blastycznego złożonego z limfocytów T (tymocytów). Podobne