30
f
w przypadku rzeczownika las: zbiór ściętych drzew, które |. niegdyś rosły jedno koło drugiego nie jest już Jasem”, j ale „drużyna” pozostaje „drużyną” nawet po zejściu z boi- j ska. W przypadku prania (tak, jak słowo to zostało użyte w zdaniu Potem Jaś powiesił pranie na sznurku) sprawa! przedstawia się jeszcze inaczej: pojęciowy związek między | wszystkimi wypranymi przez Jasia skarpetkami polega § właśnie na tym, że wszystkie stały się przedmiotem okre-1 ślonej, jednostkowej realizacji relacji „prania”. Właśnie f ten element sytuacji został przez mówiącego uznany za § bardziej istotny (a więc i bardziej zasługujący na umie- j szczenię w jej werbalnym obrazie) niż to, że wszystkie wyprane przez Jasia części garderoby należały do klasy | „skarpetek”. Na pierwszy plan wysunięto zatem nie cechę | definicyjną, lecz cechę relacyjną, czyniąc w ten sposób | niejako krok na drodze wiodącej od pojęcia rzeczy do pojęcia relacji, czyli — ujmując rzecz w kategoriach gramatycznych — na drodze od rzeczownika do czasownika. v , Umysł ludzki ma zdolność tworzenia pojęć wszy-; stkich możliwych przedmiotów (definiowanych, jak pamiętamy, zarówno jako przedmioty fizyczne, jak i przedmioty abstrakcyjne), łącząc je ze sobą na wszystkie :! możliwe sposoby. Ta właśnie umiejętność jest przecież ! motorem postępu w nauce i rozwoju naszej wiedzy o świe-1 cie. Jednak nie wszystkie z tych potencjalnych połączeń okazują się wystarczająco silnie umotywowane. Czynnikami motywującymi są tu oczywiście poszczególne aspe-kty procesów percepcji i poznania. Na przykład stwierdzono doświadczalnie, że szansa na to, że jakiś zbiór elementów będzie postrzegany jako pojedyncza „rzecz”, § wzrasta proporcjonalnie do liczby i charakteru zaobser- | wowanych powiązań między tymi elementami. Tę właśnie zależność odzwierciedla struktura leksykonów w poszczególnych językach. Zbiory powiązanych ze sobą elementów, które są regularnie postrzegane jako pojedyncze „rzeczy”, pojawiają się w danym języku jako odrębne leksemy. |
Natomiast związki tworzone przez użytkowników języka tvlko doraźnie, niejako na potrzebę chwili, przybierają na płaszczyźnie języka formę bardziej złożonych struktur
gramatycznych.
Może się na przykład zdarzyć, że ktoś zechce mówić o grupie siedmiu małych chłopców, którzy codziennie o ósmej rano jedzą płatki kukurydziane z bananami, natomiast prawdopodobieństwo, że w jakimś języku znajdzie się pojedynczy rzeczownik na określenie takiego właśnie zbioru elementów i powiązań, jest zapewne bliskie zera. Pragmatyczna motywacja dla powstania takiego elementu jest niewystarczająca: nie uzasadnia go ani zasada skuteczności, ani oszczędności komunikacyjnej. Tworzenie odrębnego leksemu po prostu się użytkownikom języka nie opłaca.
Powyższa dyskusja jest jednocześnie kognitywnym wyjaśnieniem zasady dystrybucji rzeczowników, przymiotników i zdań względnych. Zdania względne, które odpowiadają „rzeczom” tworzonym przez mówiących ad koc, w miarę zdobywania sobie stałej pozycji w języku są zastępowane zestawieniami rzeczownika z przymiotnikiem. Tak na przykład nieporęczna konstrukcja ze zdaniem względnym rośliny, które lubią światło zmieniło się z czasem w łatwiejszą w użyciu frazę rośliny światłolub-ne, ponieważ jest to pojęcie istotne w sensie poznawczym: funkcjonuje jako nazwa kategorii taksonomicznej w botanice. Natomiast mimo że w bibliotekach nie brak czytelników, którzy bardziej cenią sobie dobre światło niż inni, powstanie frazy czytelnicy światłolubni wydaje się mało prawdopodobne. Po prostu nie ma potrzeby wyodrębniania takiej akurat kategorii pojęciowej3.
'śk;:. 3 Mówił o tym jeden z wielu polskich językoznawców tradycyjnych, których z powodzeniem można by uznać za prekursorów kog-nitywizmu w językoznawstwie, Leon Zawadowski, w swojej monografii o zdaniach względnych (1952: 23 nn.).