ningeńskiego. Thzeba w ogóle stwierdzić, że reżyseria jest
tinf t/r ł A fYI niAmiA^Lim n a _ a. _ 1 MM « *V
wymysłem niemieckim. Pedanteria, łatwość podporządkoLNa
dyscyplinie, skłonność do teoretyzowania, słowem różne
wilejów, po czym, jednocząc je wszystkie w jednym ręku, stj^'
i rewolucje teatrałne XX wieku, sprzyjającego jak każdy okres v
Prze-
, dorobek dramaturgii, jeżeli reżyser staje się dobrym
VJsem ożywiającymi twórczość pozostałych aktorów.
pitego
JJL Równymi dekoratorami lub kompozytorami. Widziałem " który iest jedynie i wyłącznie wielkim balet-
: ^czyć, komponować, prowadzić teatru. Oczywiście lepiej
dIow
rytych reżyseria powstała i w które się obróci. Nie można zmyć
Okraczałoby poza obręb elementów należących do cudzej sfery. Jeżeli ^bierzemy na części przedstawienie teatralne, pozostanie aktorstwo,
społeczne, właściwe temu narodowi, spowodowały, że wcześni ty wił on swoich aktorów, autorów, dyrektorów rozmaitych funkoj jH-
funkcję reżysera odpowiedzialnego za całość spektaklu rJ°tył mian raczej autorytatywnej władzy aniżeli demokracji, umocniV(T taturę reżysera.
Królestwo reżyserii może być królestwem z tego świata, możeL jednak - i bardzo często jest - królestwem pozorów. Wielu reżyser^ nie opanowało żadnej dziedziny teatru, a niewielki dar mistyfikowani pozwala im przez całe lata utrzymywać pozory. Pracę ich (a racJ swoją własną) wykonują aktorzy, plastycy, dyrektorzy teatrów. Nje jest to zresztą zjawisko szczególnie szkodliwe dopóty, dopóki mistyfi. katorzy nie próbują wejść w uprawnienia artystów. Wtedy dopiero rozpoczyna się dramat. Nie przeraża to mistyfikatorów, którzy wiedą że zła reżyseria łatwiej się wyróżnia niż dobra, a o to przecież chodzi.
Złą reżyserię nazywamy inscenizacją. Jest to słowo raz modne, raz znowu niemodne. Obecnie modne. Inscenizacja jest wymysłem niemieckim w stopniu wyższym jeszcze aniżeli reżyseria. Jest wyrazem pychy właściwej temu narodowi. Francuzi zawsze mówili o inscenizacji, że nic takiego nie istnieje. Obecnie, kiedy zmniejszyła się i/ość dobrych sztuk pisanych przez Francuzów, próbują oni sami insceni- j zować kiepskie sztuki. Jak dotąd bez powodzenia.
Dobrzy autorzy francuscy, na przykład Ionesco, twierdzą, że nie tylko inscenizacja, ale nawet reżyseria jest niepotrzebna. Również i reżyser. W pewnym sensie mają rację. Ich sztuki są bowiem umiejętnie skonstruowanymi scenariuszami, niejako z góry „wymyślonymi" przedstawieniami. Odczytanie takiej obmyślanej pod względem scenicznym sztuki wymaga tylko pewnej wrażliwości oraz znajomości elementów teatru. Realizacją może się zająć reżyser równie dobrze jak dekorator, gromadka wykwalifikowanych aktorów lub dyrektor teatru. Albo wszyscy razem. Nie potrzeba natomiast tego typu reżysera, który za wszelką cenę chciałby wtrącić swoje trzy grosze.
Reżyser, który koniecznie pragnie przemawiać we własnym imieniu, szuka chętnie sztuk przestarzałych albo ile napisanych, i w ten _sposób staje się jak gdyby autorem. SfflIH ^;„i— i —----.
^‘SJLzy są jak gdyby głównymi aktorami, koordynu-
.rtt Inni re 7 7 . • nn7ncfałv/*li alrtnrAu/
reżysera, który jest jedynie i wyłącznie Można być tym wszystkim, samemu nie umiejąc pisać, grać, „mieć. Nie można jednak nigdy i nigdzie uciec przed elementami,
‘grzechu pierworodnego, znaków świadczących o tym, że na twór-reżysera złożyły się cząstki odebrane innym. Nie można też uymyślić ani tym bardziej stworzyć w reżyserii niczego takiego, co
dekoracja, czasami nawet tekst. Reżyseria rozpłynie się w nicości.
Dlatego właśnie widzowie tak często pytają, co to jest reżyseria i reżyser, dlatego zwierzchność traktuje reżyserów jako niewiadomą na przemian z pogardą i szacunkiem, dziennikarze piszą o nich, co im aę żywnie podoba, a kobiety z nieomylnym poczuciem realizmu i konkretu lekceważą - przedkładając ponad nich sportowców, krytyków oraz uczącą się młodzież. Z tego powodu reżyserzy często są smutni. To ludzkie i nie powinno nikogo zrażać.
Na ogół jednak reżyser chodzi z zewnątrz odęty pychą, a wewnątrz przejęty strachem. Pychą, że jest najważniejszy, i strachem, że wszystko się wykryje. Brak mu pewności.
Niesłusznie. Coś, co nie istnieje - zawsze ma przeszłość i przyszłość. Czasami także teraźniejszość.
1962
Pierwodruk: „Przegląd Kulturalny" 1962, nr 37.
Przedruk według: Erwin Axer, Sprawy teatralne, Warszawa: PIW 1966, s. 213-216.