51672 P1080711

51672 P1080711



,,A ja nie mam nic do napisania” (s. 87). Bo też Zorze... w całości stanowiły próbę wyrównania pewnego rachunku. Od Kalendarza... wydawało się bowiem, że istotę sylwicznego porozumienia, jakąś obustronną korzyść, określa słowo ..przyjemność”: nam dobrze się czyta, Konwickiemu dobrze się pisze. Tymczasem jeśli my, czytelnicy, przystępowaliśmy do lektury sylw w oczekiwaniu na darmową syntezę, prawdę, indywidualny ogląd całości (albo plotkę czy ciekawostki), to pisarz przystępował do tworzenia sylwy z założeniem, że dzięki niezobowiązującemu pisaniu przywróci sens literaturze i swojemu życiu. Że, innymi słowy, zdoła przezwyciężyć obcość, jaką odczuwał podczas fabularyzowania, i że zdoła odnaleźć autentyczność tkwiącą w samej czynności zapisywania. Tematem Zórz... była właśnie dezawuacja tych mniemań: pisarz wyjaśniał więc sobie — a tylko pośrednio nam — że obcość jest nieprzezwyciężalna, że przymierza z życiem nie da się zbudować ani poprzez słowa, ani poprzez pisanie, ani poprzez akceptację niedoskonałości. Od Kalendarza... przesuwał przecież Konwicki funkcje literatury z poznawczych na terapeutyczne, ze społecznych na egotyczne. Sylwa nie miała więc przynosić wiedzy, poznania czy przeżyć estetycznych; jej pisanie miało dostarczyć autorowi — i przede wszystkim autorowi — przeżycia oczyszczającego, jakiegoś katharsis. Zorze... ujawniały złudność tych oczekiwań, dlatego były

znudzenia formą, drugie — z zawiedzionych oczekiwań. „Zorze wieczorne mogą nieco rozczarować”, pisała J. Zarembina (Konwickość, „Polityka” 1992, nr 9); „Czytelnik przystępując do lektury Zórz wieczornych [...], czuje się zawiedziony”, dodawał J. Łukasiewicz (Opowieść i ga-wędy, „Odra” 1992, nr 9). J. Pilch wystosował do Konwickiego Pożegnalny list miłosny („Tygodnik Powszechny” 1992, nr 10), w którym opisał „smętny koniec” czytelniczych uczuć do autora: miłość „konwicczyków”, poddawana od Nowego Świata coraz cięższym próbom odporności na banał, na łatwizny pisarskie i niezrozumiałą płyciznę, wyczerpała się wreszcie. Wkrótce więc, konkludował Pilch, „człowiek się będzie zastanawiał, czy w ogóle kupować następną książkę autora”. Jedna z najwierniejszych czytelniczek Konwickiego, Helena Zaworska, ta sama, która entuzjastycznie witała Nowy Świat, ta sama, która recenzowała niemal każdą książkę Konwickiego, ucząc się od autora współczucia i zrozumienia, zadeklarowała koniec gry: „Już nie mam siły dłużej współczuć, bo powzięłam nowe podejrzenie [że ta] uparta, gniewna niezgoda Konwickiego na życie i na los wypływa chyba z pychy” (Choroba na życie, „Literatura” 1992,

wypełnione pustką. I tego, jak się zdaje, krytycy już nie zdzierżyli.

W reakcjach krytyki dostrzec więc można było splot dwu rozczarowań: pierwsze wynikało ze



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kiedy nie mam nic do roboty.., Kiedy powinienem się uczyć JAJCO.PL
f0a085d3390b9cb7 SENTENCJA NA NOtfY TYDZIEŃ Nie mam nic przeciwko przychodzeniu do pracy, ale te&nb
13682 IMG12 (13) II A fi f mam nic do ukrycia i nie chcę. że przez jakieś drobiazgi ucierpiała moja
P1080019 (4) matopisarz nie ma nic do opowiedzenia, akcja jego utworu jest Żywa, wolna i naga, wszys
0000033 (2) Dziecko je o swojej porze, a w przerwach między posiłkami nie dostaje nic do „przegryzan
skanuj0084 Wiem. żc nigdy nie ma nic do stracenia, wice łatwo mi jest nie ukrywać niczego przed życi
gallery 76851830 500x500 Ja nie mam żadnego upodobania w śmierci - wyrocznia Pana Boga Zatem nawróćc
niemam 3 Nie mam nic ham.T.Picpek ESSTm w f r r f f fefeaggggg VuJu- 1 - 4 r
ZAUFANIE wiersz Nie mam nic, co bym mógł Tobie dać. Nie mam sił, by przed Tobą, Panie, stać. Puste r
bau02 w sprawie prowadzenia firmy oddalić, uznać za nieważny lub nie mający nic do rzeczy. Zwróćmy u
c2a886d199bcb7e8a5595154bd9b4ffd original To, że nic nie mówię, nie zni
ZA ILE?Ja nie mam co na siebie włożyć... - to nie tylko fragment tekstu znanej piosenki, ale i zdani
PICT6393 - czy sformułowane są jasno i precyzyjnie, tj. czy odnoszą się do zjawisk rcal nie istnieją

więcej podobnych podstron