8jrzejechałem pół świata, aby cię spotkać - tak brzmiały słowa •Jonna Mumforda, kiedy dwadzieścia lat temu po raz pierwszy spotkaliśmy się na korytarzu hotelu Holiday Inn w Mineapo-lis. Można było te słowa potraktować dosłownie ze względu na ogromną odległość, jaką przebył. Jednak wnikliwy słuchacz mógłby doszukać się w nich wyraźnego podtekstu, jakby chciał powiedzieć, że „wreszcie ponownie się spotykamy”. Był to początek prawdziwej przyjaźni, głębokiej i wartościowej.
Przybył do Twin Cities z serią tygodniowych seminariów poświęconych kriya i tantra jodze, zapoczątkowanych przez stowarzyszenie Llewellyn. Były to lata siedemdziesiąte, kiedy to ruch New Age był na początku swej „kariery”. Kilka godzin przed naszym pierwszym spotkaniem moja żona, Sandra, miała okazję poznać Jonna osobiście, odbierając go z lotniska i przywożąc do hotelu. Tam też przekazała mu program kolejnych spotkań, a także przedmioty pomocne w przeprowadzaniu seminariów. W pewnym momencie Jonn, trzymając w jednym ręku cytrynę, a w drugim długą wyjałowioną szpilkę do kapelusza, wykrzyczawszy głośno mantrę, przebił na wylot tym ostrym przedmiotem wargę Sandry!
Żadnego bólu, żadnej krwi — Jonn skutecznie zademonstrował „mantrę znieczulającą” w tych kilku ułamkach sekundy, kiedy świadomość Sandry skupiona była nie na ciele, a na słowach wykrzyczanych niespodziewanie przez doktora. Kiedy zrozumiała, co się przed chwilą stało, doświadczyła euforii nowej świadomo-