tylko do gry i była ulubioną rozrywką ówczesnej włoskiej arystokracji. Prawdziwy początek kariery wróżebnej tych kart to wiek XVI, kiedy to we Francji powstała talia, do dziś uważana za wzorcową. To Tarot de Marseille, czyli Tarot Marsylski.
Jednak za ojca wiedzy tajemnej i Wielkiego Maga okultyzmu uważany jest Antoine Court de Gebelin (1719-1784), szwajcarski pastor, wolnomularz i uczony, który w latach czterdziestych XVIII w. przeniósł się z Genewy do Paryża. Badaniom nad kartami poświęcił całe swoje życie, wydając wielotomowe, monumentalne dzieło.
Pierwszą osobą, która w praktyce wykorzystała wskazówki zawarte we wspomnianej wyżej publikacji, był zawodowy paryski wróżbita, występujący pod pseudonimem „Etteilla”. On jako pierwszy, pisząc o Tarocie, użył określenia „Księga Tota”, twierdząc, że te karty, czy też księga, zostały stworzone przez zespół magów z legendarnym Hermesem Trismegistosem na czele.
Trwałym wkładem w wiedzę o wykorzystaniu kart był wprowadzony przez owego wróżbitę zwyczaj wykładania ich w pozycji prostej lub odwróconej - sposób ten do dziś ma tyluż zwolenników, co przeciwników.
Mijały kolejne lata, pojawiały się nowe postacie, świat ezoteryki wciąż zapełniał się nowymi wybitnymi osobistościami. W drugiej połowie XIX w. karty Tarota stały się częścią obowiązującego zestawu, używanego przez praktykujących wówczas magów, będących członkami tajemnych stowarzyszeń. Najbardziej znanym bractwem skupiającym najwybitniejszych ezoteryków był hermetyczny Zakon Złotego Brzasku, który działał od 1888 r. do wybuchu I wojny światowej. Studia nad Tarotem były tam częścią inicjacji, wprowadzających w świat kolejnych stopni wtajemniczenia. Członkowie Zakonu wypracowali stosowane do dziś powiązania tych kart z Kabałą, odkryli medytację przy pomocy Tarota, a także zaczęli stosować tę talię do technik wizualizacji.
W 1910 r. Arthur Edward Waite, ówczesny Mistrz Zakonu Złotego Brzasku, opracował i wydał własną talię kart. Były to pierwsze
karty zaprojektowane specjalnie i w całości na potrzeby okultystyczne - talia ta do dziś uznawana jest za klasyczną, obok wspomnianej już wcześniej talii, zwanej Tarotem Marsylskim.
Zakon Złotego Brzasku miał w swoich szeregach jeszcze jednego wybitnego znawcę kart. Był nim Alistair Crowley, który jest autorem najgłębszej bodaj merytorycznie pozycji omawiającej Tarota.
Mimo że ludzie od niepamiętnych czasów chodzili do wróżek, na przestrzeni wielu minionych lat właściwie nikt nie używał kart do przepowiedni Tarota. Praktycznie rzecz biorąc jeszcze w 1. połowie XX w. kartami tymi interesowali się tylko nieliczni miłośnicy wiedzy tajemnej. Dopiero w późniejszych latach ubiegłego stulecia, kiedy kultura Zachodu uległa fascynacji filozofią dalekiego Wschodu, innymi, trochę „egzotycznymi” wierzeniami czy religiami, nastał również czas studiów nad dziedzictwem magii stosowanej w minionych wiekach. I tak rozpoczął się triumfalny pochód kart, które zyskują sobie coraz więcej zwolenników, a ich skuteczność, celność przepowiedni jest tematem wielu rozmów prowadzonych przez ludzi bez względu na ich pochodzenie społeczne czy też poziom wykształcenia.
W Polsce pierwsze publikacje i karty Tarota pojawiły się w ostatniej dekadzie XX w.
Jednak mój pierwszy kontakt z tą talią miał miejsce o wiele wcześniej.
Świeżo po uzyskaniu dyplomu ukończenia studiów lingwistycznych na Uniwersytecie Warszawskim pojechałam odwiedzić dalekich krewnych w Londynie. Mój kuzyn należał w tamtych latach do elity emigracyjnej Polonii, dlatego też spotkało mnie ogromne wyróżnienie, zostałam bowiem zaproszona na kolację do prywatnego domu Mariana Hemara, twórcy przedwojennych szlagierów, poety.
W tym pięknym podlondyńskim ustroniu po raz pierwszy w życiu usłyszałam opowieść pana domu o kartach, które przepowiedziały mu przyszłość jeszcze w przedwojennej Warszawie. Okazało się, że w ówczesnej Polsce działali wróżbici, którzy potrafili bardzo skutecznie posługiwać się Tarotem. Niestety, pozostaną już dla nas bezimienni.
Opowieść Mistrza, której treścią była skuteczność kart, wywarła na mnie tak niebywałe wrażenie, że następnego dnia pobiegłam do sklepu w centrum Londynu i kupiłam swojego pierwszego w życiu Tarota. 1 właśnie wówczas karty udzieliły mi pierwszej lekcji pokory...