się sprzedać... Mówię «dziecko», bo *— tak się mówi.
Ro dziecinadę nazywają często ludzie i te rzeczka z których już wyrośli, i często te rzeczy, do któryćl jeszcze nie dorośli.
JAN
Do czego pan zmierza? Patrzy pan na mnie przenikl; "*Ymi oczyma, widzi pan, czego ja w sobie nie widz Ech. panie, kończmy rozmowę!
SZMIDT
Kończmy! Może już nigdy nie będziemy z sobą roz mawiali. Pójdę znów dalej... Więc powiem ci tylk jedno na pożegnanie... co w tej chwili zobaczyłe: jaśniej. Powiem ci tylko o sobie, że od dawna jui obciąża mnie jakiś smutek. Może to smutek starości, smutek zimy życia, i ciąży mi ten śnieg, jak na gałę I piach świerku... Ale... racz jeszcze chwilę posłuchać — I ale... oprócz tego smutku jest we mnie jeszcze jaka E żywsza tęsknota. Przywiodło mnie do ciebie coś - L jak mi się zdawało z początku — przywiódł jakiś in Ł stynkt starego człowieka o sercu już słabym po dal I sre życie młodego serca. Serce syna czy wnuka. T< zrozumiałe, to bywa... Ale dziś wiem, widzę to jastftl że treścią mego życia nie jest tylko ten starczy smul tek. ale i ta wielka tęsknota, która jest i w tobie# I nie po nic innego, jak po to dalsze życie tej. tęskno; ty ku czemuś, co jest ponad nami — przychodzę d ciebie, (po chwili) I... już mi wszystko jedno, co uc*$ nisz.
Milczą, wpadają Dziewczęta, wraca Doktorowa. FELCIA
Co za awantura...
IZA
To ich urządził!