każdą rośliną pochylić się z osobna? Tym bardziej - nad każdym człowiekiem?
Bo tak naprawdę dysleksja wcale nie jest deficytem dziecka. Ona co najwyżej świadczy o niedoskonałości i jednostronności szkoły, i to nie tylko u nas, ale na całym świecie. Świadczy o JEJ deficycie. System oświaty nastawiony jest bowiem na lewopółku-lowców - na te dzieci, u których dominuje lewa półkula. Natomiast te z nich, u których wiodąca jest półkula prawa - próbuje się wtłoczyć w tryby przeznaczone dla lewopółkulowców. Męczą się prawopółkulowcy, jeszcze bardziej męczą się nauczyciele. To właśnie tak, jakby róże chcieć zmusić, by zakwitły razem z pierwiosnkami.
Wraz z nadejściem wiosny, ze szkoły zaczęły napływać coraz lepsze wieści. Najpierw rozmawiałem z wychowawczynią Dominika, Krystyną Cucjew, która - nic nie wiedząc o antydyslektycz-nej ofensywie Dominika - w odstępie kilku tygodni kilkakrotnie stwierdziła, że wyraźnie widać u dziecka podczas lekcji lepszą koncentrację, większą pewność siebie i coś, co można by określić jako przyspieszenie myślowego dojrzewania. „Widzę, że Dominik otrzymuje też coraz lepsze oceny nawet z języka polskiego - powiedziała, pokazując mi dziennik klasy piątej „c”. — Są tu piątki i szóstki”!
Właśnie. To było coś całkiem nowego. Dominik chętniej zaczął pisać, wyraźnie zmniejszyła się też liczba popełnianych przez niego błędów ortograficznych. Na testach z gramatyki, również znacznie lepiej „trafiał” (on sam przyznał mi się, że jak czegoś nie wie na teście, stosuje pozycję Dennisona, która poprawia intuicję). Prawdziwy przełom przyniósł jednak Harry Potter. Ewa Sicińska - polonistka Dominika - była na tyle otwarta i odważna (brawo pani Ewo!), że jako lekturę wprowadziła pierwszy tom Harry’ego Pottera - „Harry Potter i kamień filozoficzny”. Mimo że czego jak czego, ale książek w naszym domu nigdy nie brakuje i mimo że Dominik od najmłodszych lat miał skompletowaną młodzieżową biblioteczkę obejmującą pozycje począwszy od serii z Tomkiem poprzez „Tajemniczą wyspę”
70
Biblioteka Zdrowego Człowieka
|Verne’a, po „Winnetou” Karola Maya (kto mu ją kompletował, [przez skromność przemilczę...), chłopak jednak do książek ni-I gdy się nie palił, preferując - niestety - telewizję! A tu ni stąd, ni t zowąd rewolucji dokonał Chłopak z Private Drive 4 o nazwisku Potter! Pierwszy tom jego przygód Dominik przeczytał w trzy j dni. Zażądał natychmiast tomu drugiego (nieco dłuższego niż [pierwszy). Na „Harry’ego Pottera i komnatę tajemnic” potrzebował niecały tydzień i jeszcze zanim dotarł do jego finału, na ; nocnej szafce miał przygotowany tom trzeci. Po „Harrym Pótte-i rze i więźniu Azkabanu” kolej przyszła na tom czwarty - „Harry Potter i czara ognia”. Tę najdłuższą - blisko osiemsetstronicową książkę - czytał przez tydzień. Słowem — w ciągu szesnastu dni przeczytał prawie dwa tysiące stron (pierwszy tom zgłębiał dwa razy!). Zaraz potem sięgnął po biografię Joan Rowling - książkę o autorce Harry’ego Pottera. Coś najwyraźniej zaczęło się zmieniać! Jak na dyslektyka chyba nieźle?
Czy jeszcze dyslektyka?
Bo nawet jeśli chodzi o telewizję - coś zaczęło się zmieniać. W kąt (wreszcie!) poszły kreskówki, za to w ciągłym „użyciu” za-
71
Jak wyleczyłem dziecko z dysleksji