Janka wszystkich zadziwiła: nauczyła się i pisać, i czytać. Nauczyciele byli nie mniej zaskoczeni niż jej rodzice.
- Albo jeszcze jeden przykład - opowiada dalej Barbara Lorenc. - Dziesięcioletnia Arieta uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu, w wyniku którego doznała stłuczenia pnia mózgu i skomplikowanego złamania nogi z przemieszczeniem kości. Przez sześć tygodni była nieprzytomna. Po odzyskaniu świadomości, okazało się, że w obu rękach i w prawej nodze ma silnie przykurczone mięśnie. W tydzień po wyjściu ze szpitala Arieta rozpoczęła codzienne systematyczne ćwiczenia metodą Dennisona - relacjonuje dalej jej opiekunka. - Bardzo szybko zaczęła na nowo opanowywać funkcje pamięciowe (np. liczenie), pisanie, czytanie i stopniowo zwiększaniu ulegało tempo mówienia i pisania. Przez pierwsze półtora roku po wypadku dziewczynka była prowadzona w szkole według programu indywidualnego, a następnie podjęła naukę w szkole integracyjnej. Obecnie uczy się w liceum i osiąga dobre wyniki. Sprawnie jeździ na rolkach, łyżwach, rowerze, gra na gitarze, a nawet pisze bardzo dojrzałe wiersze. Nie sposób poznać, w jak ciężkim stanie była po wypadku.
- Natomiast z moich doświadczeń wynika - mówi Gabriela Berdychowska, terapeutka z Gdańska - że efekty uzyskiwane dzięki gimnastyce Dennisona są najlepsze wtedy, gdy łączy się ją z mikrokinezyterapią. Wtedy postęp czyniony przez podopiecznych jest szybszy, a zachodzące pozytywne przeobrażenia — znacznie trwalsze. Posługując się pewną przenośnią, można powiedzieć, że mikrokinezyterapią przygotowuje fundamenty pod mury, które wznosi kinezjolog edukacyjny. Wtedy też może powstać znacznie bardziej misterna i wysublimowana konstrukcja niż ta, gdy posługujemy się tylko jedną z tych metod.
Czy oznacza to, że zakres możliwych zastosowań opisanych technik w przyszłości będzie ulegał dalszemu poszerzeniu i że dziś jeszcze trudno sobie wyobrazić, co w wyniku ich połączenia może się jeszcze narodzić?
80
Biblioteka Zdrowego Człowieka
Na pewno. Wszak przeczucie wielkiego znaczenia pracy z własnym umysłem znajdujemy w ustnej i pisanej tradycji dosłownie wszystkich kręgów kulturowych. I to już od niepamiętnych czasów. Bo jeśli w baśniach, mitach, legendach pojawia się dobra wróżka, dobry czarodziej lub mag, który ofiarowuje nam jakiś bezcenny skarb na przechowanie, to o co tak naprawdę może tu chodzić?
Jeśli w klechdzie czy przypowieści trafiamy do zamku na wysokiej skale, w którym są setki drzwi wiodących do nieprzeliczonych tajemniczych pomieszczeń, to co tak naprawdę oznaczają owe odrzwia i wrota?
Albo czymże jest baśniowa nić mająca Ariadnę wyprowadzić z ciemności i zawiłości labiryntu? Wreszcie — kogo lub co symbolizuje nieszczęsny Minotaur, który zamiast stać się następcą tronu i człowiekiem, na zawsze pozostał bestią?
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym?
Domyślacie się odpowiedzi?
Skarb i klejnot to mózg i umysł - diament, któremu trzeba nadać odpowiednią formę, który umiejętnie należy oszlifować. Nagrodę otrzymują tylko najwytrwalsi - ci, którzy nie przelękną się trudów, bólu i nie zawrócą wpół drogi. Ci, którym na skarbie, na jego blasku naprawdę będzie zależeć. Którzy będą go muskać i uparcie doskonalić. Ci w końcu otrzymają go na własność.
Zamek na wysokiej górze to mądrość, a drzwi, które w jego wnętrzu nieustannie trzeba otwierać i zamykać - to wrota poznania. I znów - do skarbca lub do komnaty na szczycie baszty, gdzie uwięziona jest królewna lub księżniczka, dotrze tylko ten, kto będzie miał odpowiedni pęk kluczy lub będzie znał odpowiednie zaklęcia. Ten, który sobie na to zasłuży. Ktoś inny przewróci się na śliskich kamieniach lub na czas nie zauważy zapadni. Osunie się w niebyt, w przepaść.
81
Jak wyleczyłem dziecko z dysleksji