Obrzęd zakończenia krwawej zemsty rodowej. Mężczyźni z rodu winowajcy udają się na rozmowy do rodziny ofiary
Arabowie, którzy dawali im pieniądze i uczyli jak posługiwać się wyładowanym trotylem „pasem szahida”. Kadyrow wziął jeden z takich pasów i przykładając go do najbliżej stojącego chłopaka spytał:
- Chciałeś pójść do raju, tak? Bądź przeklęty! Nie wiesz, że samobójstwo w islamie to ciężki grzech? Jeśli wysadziłbyś się, zabijając arabskiego szatana, to inna rzecz. Wtedy na pewno trafiłbyś do raju.
Nie wiadomo, kim byli i czy jeszcze żyją. Czy faktycznie mieli jakieś związki z islamskim podziemiem zbrojnym, czy też materiał filmowy - jak sugerują niektórzy - sfabrykowano w celach propagandowych, podobnie jak notorycznie zabija się porwanych na ulicach Machaczkały czy Nazrania chłopaków, pokazując ich później w telewizji po odpowiednim ucharakteryzowaniu i włożeniu w ręce kałasznikowów, aby wyglądali jak groźni mudżahedini. Władze lokalne i struktury siłowe utwierdzają w ten sposób naród i Kreml, że walczą z groźnymi terrorystami.
Choć kontakty między kaukaskim podziemiem a islamską międzynarodówką terrorystyczną zapewne istnieją, nie mają w rzeczywistości większego znaczenia. Bo czy zaprzątniętych Afganistanem, Pakistanem czy Palestyną ideologów światowego dżihadu interesuje kilku szahidów, którzy zamierzali wysadzić się w jakimś zapomnianym przez wszystkich kaukaskim miasteczku? Osama bin Laden z Ajmanem az-Zawahirim - o ile w ogóle żyją - mają raczej inne sprawy na głowie. Organizacją zamachów zajmują się miejscowi ideolodzy i komendanci, kaukascy twardziele patrzący na „delikatnych” i „krzykliwych” Arabów z wyższością. Jedyne, czego od nich chcą, to pieniędzy, tych jednak nie otrzymują w nadmiarze. Al-Qaida w końcu też boryka się z kryzysem. Skąd biorą ochotników gotowych do oddania życia w imię utopijnej idei stworzenia na Kaukazie „państwa Allacha”?
Szukają ludzi słabych, zagubionych. Nie facetów o silnym charakterze, skłonnościach przywódczych czy żyłce do biznesu, ale maminsynków, nieudaczników, biedaków mogących jedynie pomarzyć o założeniu rodziny. Takich, których patriarchalne społeczeństwo kaukaskie nie ceni, których wyśmiewa i którymi pogardza. Łatwo nimi manipulować, mamiąc pochwałami i obietnicą wiecznego szczęścia po „bohaterskiej” śmierci. Potencjalnymi sza-hidami są też szukający zemsty za śmierć bliskich lub własne poniżenie. To z tej grupy rekrutują się kobiety, które zdecydowały się na desperacki krok. Wielu mudżahedinów to jednak ideowcy, młodzi ludzie, dla których nieżyjący już Szamil Basajew czy zamachowcy z Dubrowki i Biesłanu to bohaterowie, idole. Słuchając opowieści kolegów, czytając materiały propagandowe na portalach bojowników, marzą o dżihadzie i męczeńskiej śmierci. Nie będą więc długo zastanawiać się, gdy cytujący ustępy Koranu mówiące o obowiązku walki za wiarę i nagrodzie w raju brodacze zaproponują im współpracę. Będą wręcz dumni, że to ich wybrano!
Rekruci trafiają do obozów szkoleniowych gdzieś w górach Czeczenii bądź Inguszetii. Uczy się ich obchodzenia się z bronią, materiałami wybuchowymi, przede wszystkim jednak posłuszeństwa i bezrefleksyjnego wykonywania rozkazów dowódców, zwanych z arabska emirami. Najwyraźniej nie wszystkie posyłane na śmierć osoby mają świadomość tego, co się w rzeczywistości stanie. Niektóre
187