terataiejszott
faktycznie przedłożą
fektym* istnieje w tertóałeisttśd. a
atiiienie w przyszłość.
Twserczerue, ze zyc« realizuje *ą wtSSTTSrT scharakteryzowałem jako .wykraczanie poza siebie" (Hinousgreijcn Uber ach sclbst) oparte jest na relacji antynomicznej. Wyobrażamy sobie tycie jako trwały strumień płynący przez kolejne pokolenia. Me nosiciele tego procesu, ci, którzy go tworzą, to Jednostki, to znaczy zamknięte, egocentryczne. Jednoznacznie różne istoty. Gdy strumień tycia płynie przez te Jednostki (dokładniej: płynie Jako wiele Jednostek), zarazem spiętrza się w każdym z nich i zyskuje wyraźnie odróżnialną formę. Każda jednostka utwierdza się wówczas jako coś całkowitego wobec innych jednostek swego rodzaju, a także przeciwko całościowemu otoczeniu i nie toleruje żadnego zacierania swych granic. Oto ostateczny, metafizycznie problematyczny warunek tycia: jest nieograniczoną ciągłością, a zarazem — ograniczonym czasowo osobni
kiem.
Nurt życiowy zatrzymuje się nie tylko w Ja" Jako całościowym istnieniu, ale takie we wszystkich doznawanych treściach i obiektywizacjach. Kiedy tylko doświadczamy czegoś w zdecydowanej formie, tycie zostaje, że tak powiem, schwytane w ślepej uliczce. Życie czuje. Jak Jego nurt krystalizuje się w to coś i zyskuje formę dzięki tej formie: jest ograniczone. Ale ponieważ dalszego przepływu nie należy hamować, gdyż trwająca centralność całych organizmów, każdego Ja” łub Jego odpowiednich treści, nie jest w stanie unicestwić podstawowej ciągłości przepływu, powstaje myśl, że życie dąży do wykroczenia poza daną formę organiczną, duchową łub obiektywną i ie przelewa się nad tą zaporą. Wyłącznie ciągły, berak-Iłtejskt przepływ bez czegoś określonego, trwałego nie zawierałby granicy, którą można przekroczyć, ani podmiotu, który do wykroczenia dąży. Ale kiedy tylko coś zaistnieje Jako Jedność dla siebie, grawitując ku własnemu centrum, wówczas cały przepływ od tej do tej granicy nie Jest Już poruszeniem bez podmiotu. Przepływ ten Jakoś się wiąże z ośrod-
nawet racb poza granicami ^lAa: prtaddawia on wjtaacranlf. w trakda ki6-j^i gartna zawsze jest podmiotem, a ruch łednah ■jhiscaa poza tan podmiot.
2yd> Jest zarazem przepływem heimtannym i ijini zamkn jętym w nnałrialarh i treic iach, utor-aaaaajai wołc6ł punkt6v środkowych, zindywidualizowanym. a przeto zawsze ograniczonym formą która nieustannie wyskakuje z granic. Taka Jest Jego istota. Z pewnością kategoria, którą nazywam tata) „wykraczaniem życia poza siebie samo*’, ma sens wyłącznie symboliczny, stanowi wskazówką, którą należy zastosować i rozwinąć. Jednakże w swej Istocie Jest podstawowa, pierwotna. Tu została opisana w sposób schematyczny i abstrakcyjny. Przedstawiłem tylko nagi wzorzec konkretnie wypełnionego życia, o ile Jego istota (nie cod, co można by dodać do jego istnienia, ale coś, co istnienie to konstytuuje) da ale wyrazić za pomocą formuły, że transcendencja Jest wrodzona życiu.
Najprostszym i najbardziej fundamentalnym przykładem tego, o co chodzi. Jest samoświadomość, która stanowi także wyjątkowe zjawisko towarzyczące umysłowi Jako czemuż po ludzku żywemu. ^JaH nie tylko staje wobec samego siebie, czyniąc z siebie przedmiot swego poznania, ale nawet osądza sią Ja-^ ko osobą trzecią, szanuje sią lub degraduje, a przeto wykracza, poza siebie. Nieustannie wykracza poza siebie, a Jednak pozostaje w sobie, ponieważ przedmiot I podmiot są tutaj tożsame. Jażó artykułuje tą tożsamość w procesie intelektualnym poznania samego siebie bez samookaleczenia.
Proces, na mocy którego świadomość góruje nad sobą Jako czymś poznanym, zmierza ku nleskoócznoś-cit wiem nie tylko, że wiem, ale wiem także, te i powyższe wiem — pisząc to zdanie raz Jeszcze wynoszą sią ponad poprzednie stadia tego procesu itd. Pojawia sią tutaj pewna trudność w myśleniu. To
167