warstw szlacheckich, najtroskliwiej każe szukać takich, co odsłaniają obyczajowość prostego ludu wiejskiego, i to nic tylko w Polsce centralnej, ale także po ziemiach ukrainnych. W szczególności zaś podnosi wagę zanikający cli przejawów wierzeniowych, dających pojęcie o wcześnie wyrobionej odrębności plemiennej, zarazem też o związkach z ludami ościennymi. On to również pierwszy u nas tak wyraźnie rehabilitował zabobony, mając je nie za ciemne przesądy, ale za źródłowe świadectwa dawnej religijności:
trzeba nam — pisał — poznać obyczaje pospólstwa we wszystkich prowincjach [...] Osobliwie zaś [...] każdy ich obrządek [...] dobrze roztrząsnąć, bo choć te obrządki religia nasra zrobiła jednakimi, wszędzie wszelako zostało się jeszcze coś z dawnych zwyczajów..." W szczególności warto się dowiadywać „o gusłach i zabobonach, jak mówią, a w rzeczy samej o dochowanych niektórych zwyczajach dawnej religii pogańskiej".2®
Uwagi te, ogłoszone drukiem w r. 1810 w „Pamiętniku Warszawskim", bez większego zachodu mógł był poznać Mickiewicz bezpośrednio, nic czekając na pośrednictwo Borowskiego. Wywołały one szeroki oddźwięk, w szczególności upowszechniły pogląd na niwdatorską w tym zakresie rolę Kościoła. Wyjaskrawi go w r. 1819 Chodakowski, który głośno oskarży wczesne duchowieństwo katolickie („krzyżaków", jak pisał, tzn. czcicieli krzyża) o zatratę rodzimej, słowiańskiej kultury przedchrześcijańskiej. W szczególności z podobnego impulsu Czarnowska opisała Radawnicę właśnie jako zabytek mitologii słowiańskiej i broniła jej przed uprzedzeniami co do zdrożności wierzeniowej.27 Wolno mniemać, że i Borowski włączył się tu w szereg już postępujący.
W ten krąg pojęciowy włączył się był również Mickiewicz, i to na własną rękę, nie czekając na wskazówki profesora. Stwierdziliśmy już, że Fragment Dziadów części I dość znacznie, o parę miesięcy, wyprzedza wizy tę u Borowskiego zr. 1821, a we Fragmencie wszystko to przecież już jest: i pojęcie Dziadów jako pradawnego obrzędu zabobonnego, i przywiązanie do niego na przekór proboszczowi i dziedzicowi, a nawet pomysł wyeliminowania Księdza z obrzędu i wysunięcie Guślarza jako mistagoga; on to przecież zgromadził wieś i prowadzi ją na cmentarz, gdzie sam będzie przywódcą ceremonii zadu-sznych. W tej mierze domniemane dorady Borowskiego były chyba niekonieczne. Mogły tylko utwierdzić poetę w założeniu już powziętym i w znacznym stopniu już zrealizowanym.
Pod jednym wszelako względem wolno chyba uznać rolę inicjatorską owych dorad. Jak widać z przytoczonego ustępu jego dziełka, Borowskiemu zależało wiele na uwydatnieniu autentyczności owych szczątków „zarzuconych", a dziś odszukiwanych przez staro-żytników i folklorystów; chodziło o to, by je otrzeć z domieszek nowizny, a odsłonić ich rzetelną dawnołć. Mając tedy przed sobą próbę odtworzenia obrzędu w kształcie bliższym teraźniejszości, a tylko hojnie przeplataną scenami fikcyjnymi, mógł on zwracać uwagę poecie na potrzebę z jednej strony silniejszego oparcia obrazu o autentyczne clc-
** List H. K(otłątaya] do J. M[aya] z Ołomuńca d. 15 lipca 1802 pisany. „Pamiętnik Warszawski" 1810, z. 4 (kwiecień), s. 38 i n.
M M. Czarnowska, Zabytki mitologii słowiańskitj..., t. 403.
t
men ty etnograficzne, z drugiej zaś staranniejszego otarcia go z narzutów innorodnych, w szczególności zdjęcia zeń nalotu chrześcijańskiego, a to dla uwydatnienia jego wiekowej zamierzchłośd.
Te intencje profesora pojął poeta i dostosował się do nich z gorliwością — można by mniemać — zgoła nadmierną. Tym to należałoby może tłumaczyć sposób, w jaki — dopisując krótkie objaśnienie wstępne — podkreślał trochę przesadnie tę właśnie autentyczność.
„Całe wymyślenie—pisał— wzięte jest ze śpiewów wiejskich, a nawet formuły za-\ kimania i inkantacjc tłumaczyliśmy z języka litewskiego."
Można sobie pozwolić na sceptycyzm co do tego oświadczenia; trzeba je brać z re-^ zerwą. Mickiewicz języka litewskiego w stopniu dostatecznym nie znał, a chwytem analo
gicznym posłużył się był ochotnie nic ten jeden raz. Przy Kurhanku Maryli podobnież dodał ( przypisek, że do utworu wziął „myśl ze śpiewu litewskiego", czym zdołał zwieść chwilowo
nawet Czeczota. Faktycznie jednak w zbiorach oryginalnych pieśni ludowych litewskich nie znaleziono właściwego odpowiednika dla tej romancy. Wolno wątpić, czy się znajdzie kiedykolwiek. Co najwyżej można mówić o przejęciu pewnych znamion z raud litewskich czy pogrzebowych lamentów białoruskich. Bylibyśmy usprawiedliwieni przyjmując, że zacytowane powyżej objaśnienie do Dziadów jest również w pewnej mierze mistyfikacją. Poeta podaje za tłumaczenie to, co tłumaczeniem nie było. Inaczej mówiąc, pewnym ustępom swego utworu nadaje charakter apokryfu. Nic ma już co zaznaczać, że w powyższych wskazówkach rodowodowych termin „litewski" użyty został w znaczeniu nic ctniczym. ale historycznym i określa pierwowzory faktycznie białoruskie.
Tę adnotację mógłby Borowski spokojnie zaaprobować. U trafu ona bowiem dobrze w zwyczaj i gust swego czasu. Lata około r. 1820 były u nas okresem takich żartem lub serio podejmowanych podróbek: pastiszów i apokryfów. Jeden: zarchaizowaną i z mistyfikowaną Żywili nia przecież w dorobku sam Mickiewicz. Szczególnie często posługiwano się tą sztuką w gronie szubrawskim i w „Wiadomościach Brukowych". Próbował się w niej także sam Borowski. Taki zwodniczy przypis do Dziadów mógł tedy również wyniknąć z przypuszczalnej sugestii profesora.
i Od tego rozpędu do przesadnego uautcntyczniania swych doprawek nie uchroni się
Mickiewicz takie później, gdy przesyłając Czeczotowi wstawki z zaklęciami duchów tłumaczyć się będzie i tym również, że są „wzięte z natury", co przecież prawdą było w stopniu bardzo ograniczonym. Ale właśnie to zapędzenie się świadczyć musi o sugestywnej sile impulsu.
Grudniowych poprawek na marginesach kopii Czeczota jest na oko rzeczywiście niewiele. Ale są wcale doniosłe. Zmieniają zasadniczo charakter pierwiastkowy etnograficznego obrazka rodzajowego, archaizują go i uwydatniają w nim pierwotne pogańskie korzenie kultowe, wreszcie sposobem apokryfizacji pragną zaznaczyć jego etnograficzną, autentyczność. Nie płonną więc była rozmowa poety z profesorem.
Tego wszystkiego wszelako jeszcze nic dosyć. Znajdziemy na marginesach tej kopii 1 dopisy o znacznie większym rozmiarze znaczeniowym. Wprost zapowiedzi dowodzące, że
35