poczuć w ten sposób smak krwi! Oto dalszy SUrowe mjęso, by
- - ’1----------------*..... ' ąg lc) delirycznych wyznań-
całkowi-
d6. brzucha, odbytnicę i rozkoszowałaby™ się tym wszystklm. "pa't^'
męża i swych dzieci; chciała przeżuwać bez połykania ich
'--------- ------1-----_1 1 • t ___
1 , . . J ''***& uenrvcznvch
"ChCftT nTaĆ PiCrSi ml°,dei d?ieWCZyny’ kt6ra bylab>' mi całkowi-cie podległa, potem bym ,e wyrwała zębami i zjadła’. Wyrwałabym
1 Zł rt r~\ /"I li t vi i /'rt » ___ Tl. J bym ją, pieściłabym jej wnętrzności. Czułabym ich żar. Na koniec piłabym krew z zagłębienia ucha”. Chciałaby się znaleźć we wnętrzu dziewczyny Odszukałaby drogę do serca, z którego piłaby krew; wyrwałaby je i, być może' zjadła’0. Inna kobieta, której melancholia zafiksowala się na śmierci, w dęli-rium wyznawała: „Jestem wampirem”11.
Pod wTażeniem konstatacji Lombrosa i Krafft-Ebinga Ludwik Krzywicki napisał w „Prawdzie” w latach 1887/1888 cykl artykułów poświęconych szałowi krwiożerczo-erotycznemu, ludożerstwu i wilkołactwu. Sądził, że ostatnie postępy psychologii i psychiatrii dostarczają klucza do wytłumaczenia licznych, zarówno historycznych, jak i współczesnych, przypadków szału krwiożerczego. Interesowały go one przede wszystkim z etnograficznego punktu widzenia. Cytował wyznania potworów, rozcinających ludzkie ciało i grzebiących się we wnętrznościach, wyrywających serca i zjadających je, ssących dymiącą jeszcze krew i pożerających drgające ciała. A wszystko to „bez zaspokojenia samego popędu płciowego. Samo upojenie o naturze lubieżnej zupełnie wystarcza”. W szukaniu takiego zaspokojenia Krzywicki widzi również genezę plemiennego kanibalizmu. U podstaw czynów euio pejskiego obłąkańca i polinezyjskiego kanibala, jego zdaniem, „tkwi uprzę
Theodore de Bry Scena kanibalizmu w Brazylii, drzeworyt