INSTRUMENTY TERRORU ST/kHUO\N£K\C.OO
Gdy przekupstwo i łagodne perswazje nie odniosły należytego skutku, przyszedł czas na groźby, a następnie na aresztowania połączone z torturami.
W wyniku tej petycji uwięziono około trzystu szlachciców, których poddano publicznej chłoście, wyrywaniu języków, a wielu z nich ostatecznie stracono. Jednakże nie ze wszystkimi przejawami oporu car poradził sobie tak łatwo. Oto Iwan Groźny mianował na metropolitę moskiewskiego Filipa Kołyczewa, igumena jednego z klasztorów na Wyspach Sołowieckich, po ustąpieniu metropolity Atanazego, byłego carskiego spowiednika i zarazem przeciwnika oprycz-niny. Nominacja ta okazała się błędem władcy, mimo że dwóch krewnych Filipa służyło wśród opryczników. Jeśli jednak car sądził, że fakt ten zapewni mu bezwzględną lojalność nowego metropolity, to srodze się zawiódł. Kołyczew gotów był wystąpić publicznie przeciwko nasilającej się fali gwałtów i zabójstw, których nie sankcjonowały jakiekolwiek wyroki sądowe Zgromił oprycz-ninę w trakcie jednego z kazań: „Sprawiedliwość istnieje w najbardziej pogańskich i barbarzyńskich krajach i jest tam współczucie dla ludu. Lecz w Rosji tego nie masz. Wszędzie tu rabunki i mordy, a te niecne czyny popełniane są w imię cara”. Kiedy Filip posunął się do żądania zniesienia opryczrtiny, car szybko pozbył się niebezpiecznego oponenta, uważając go za zagrożenie dla własnego tronu.
Pomimo wszystko Iwan Groźny musiał uznać, że metropolita Filip to zbyt znaczna figura, by móc go zlikwidować tak jak poprzednich przeciwników oprycz-niny. Tak więc oprycznicy przystąpili do dzieła. Mieli oni przygotować grunt pod zaplanowany proces o zdradę Pierwszym krokiem było powołanie specjalnej komisji, której jedyny cel stanowiło zgromadzenie możliwie wielu informacji kompromitujących Filipa Kołyczewa. Nie okazało się to zbyt trudne: ktoś tak bezkompromisowy musiał mieć wielu wrogów, aż nadto chętnych do złożenia obciążających zeznań i zagwarantowania sobie w ten sposób osobistego bezpieczeństwa.
Komisja zajęła się zatem mnichami klasztoru na Wyspach Sołowieckich, gdzie Kołyczew był wcześniej igumenem (przełożonym). Gdy przekupstwo i łagodne perswazje nie odniosły należytego skutku, przyszedł czas na groźby, a następnie na aresztowania połączone z torturami. Zgodnie z oczekiwaniami wkrótce zgromadzono świadectwa „rozpasanego życia” byłego igumena. Skłoniono do złożenia obciążających Filipa zeznań jego następcę, ambitnego oportunistę. Kołyczew spokojnie odrzucił wszelkie oskarżenia, niemniej zaproponował ustąpienie z funkcji metropolity. Car Iwan, dążąc do zaaranżowania znacznie bardziej spektakularnego upadku swojego przeciwnika, nie przyjął tej rezygnacji, nakazując Filipowi pełnienie religijnych powinności aż do czasu zadecydowania o jego dalszym losie.
W dniu świętego Michała, 8 grudnia 1568 roku, w soborze Błagowiesz-czeńskim, metropolita odprawiał nabożeństwo w uroczystych szatach liturgicz-