364 Dzieje wewnętrzne Polski XIII w.
w stosunku do Kietlicza zarzuty. Ale choćby część tych zarzutów złożyć na karb przesady (np. zarzut bigamii różnych kanoników (może w sensie powtórnego małżeństwa po śmierci pierwszej żony), to przecież zostanie wrażenie, że z nepotyzmem nie dało się od razu zerwać, i że różne względy rodzinnego i rodowego pokrewieństwa powstrzymywały biskupa Gedkę — a zapewne i innych ówczesnych biskupów — od akcji bezwzględnego usuwania żonatych 'księży i synów księżych z urzędów kościelnych. Na ogół pozostawiono ich jak gdyby do wymarcia, zaś tylko na przyszłość przestrzegano zasady, że ludzi żonatych nie można dopuszczać do funkcji duchownych, a duchownym nie wolno udzielać ślubu kościelnego, który od r. 1197 stał się formą obowiązującą („matrimonia contrahere in fade ecclesiae”).
Tego rodzaju taktyka była najwłaściwsza, o ile chodzi o praktyczność postępowania, bo unikało się zbyt gwałtownego kataklizmu, rozstroju, łagodziło się tę falę niezadowolenia i oporu, jaką nowe zasady musiały w rodzinach księżych wywołać. Reforma kościelna była przedsięwzięciem i dziełem, którego niepodobna dokonać w całości od razu; chodziło tu bowiem o przełom w obyczajowości ówczesnej, a z drugiej strony o przełom w ustalonych, niemal uświęconych długą tradycją poglądach prawnych i społecznych. Przełom taki może być w zasadzie zadecydowany szybko, ale wykonanie go dokładne w indywidualnych szczegółach wymaga po prostu wychowania nowego pokolenia w atmosferze nowych idei i nowych zasad prawnych. Arcybiskup Kietlicz, pracując z całą energią i szlachetnym uporem, dokonał tego maksimum, jakiego dokonać było można ze współczesnym sobie pokoleniem. Narzucił on mu
SM
niemal przemocą nowe zasady, przestrzegając, by na przyszłość były bezwzględnie zachowane. Reformę tę przeprowadzał niejako przebojem szafując karami, usuwając żonatych księży ze stanowiska, pozywając przed swój sąd, wizytując diecezje i kontrolując obyczajowy stan podwładnego sobie duchowieństwa. W zapale reformatorskim dopuszczał się nawet łamania kompetencji innych biskupów, bo skoro uznał ich za opieszałych w popieraniu dzieła reformy, sam przy sposobności swych wizytacji zarządzał destytucję nieodpowiednich kanoników, choć to właściwie należało do odnośnego biskupa diecezji. Taktyka tego rodzaju jątrzyła i podsycała opór. Być może, że łagodna wyrozumiałość byłaby w niejednym wypadku środkiem lepiej wiodącym do celu. Ale i ten terror moralny, Jaki wywierał Kie-tlicz groźbą destytucji, działał na bojażliwszych i zmuszał do posłuchu wobec metropolity. Na ogół zaś stosunki ułożyły się tak, że współczesnemu pokoleniu niejako darowano jego przeszłość, zaś w stosunku do nowo wyświęconych księży zastosowano ile możności jak najściślej postulat celibatu *••. Toteż wiadomości
0 żonatych księżach, w rodzaju tych, które przedtem przytoczyłem, na ogół są rzadkie w źródłach XIII w., są ostatnim echem dawnego porządku i milkną już przed końcem tego stulecia.
Nowe pokolenie biskupów całym szeregiem ustaw synodalnych, od r. 1214 zaczynając, utwierdziło wśród ogółu duchowieństwa moc obowiązującą nowych zasad.
1 — jak zobaczymy — już w obrębie XIII w. duchowieństwo polskie, pozbywszy się trosk życia rodzinnego, a zarazem straciwszy dawniej niemal wyłączny cel
su Por. w tych sprawach R. Gródecki. O charakterystyką Kia-Mięsa, „Kwart. Hist.", R. 44, 1930, t. 1: „Windom. Hlst.", z. 1, s. 11 - 43.