„Doświadczenia moje rozpoczęły się w czerwcu 1877 roku — pisał Franciszek — rośliny były zebrane i posadzone w zwykłych głębokich talerzach. Każdy talerz był rozdzielony przegródką na dwie części; w jednej roślinom dawano pożywienie, w drugiej były one skazane na głód. Pożywienie składało się z maleńkich kawałeczków pieczonego mięsa. Po dziesięciu dniach różnica między karmionymi i głodującymi roślinami wystąpiła wyraźnie1, karmione kwitły, a czerwona barwa ich macek była jaskrawsza".
Karol Darwin karmił rośliny różnymi produktami, lecz one nie wszystko „jadły".
Cukier, skrobia, tłuszcze roślinne, krople herbaty — umieszczone na listeczkach — pozostawały nie tknięte, włoski macek nie pochylały się nad nimi.
Ale krople mleka, kawałeczki białka z jajka, sera, kiełbasy, mięsa surowego i pieczonego — w ciągu kilku dni zostawały strawione bez reszty. Ta ładna roślina, z białymi, drobnymi kwiatkami na cienkiej łodyżce, otwierającymi się w promieniach słońca tylko na parę godzin, jest, jak się okazuje, krwiożerczym pożeraczem maleńkich owadów. Ale ro-siczka należy także do ziół lekarskich. Zbiór odbywa się w czasie kwitnięcia od czerwca do sierpnia; suszyć należy ją w ciepłym i przewietrzonym pomieszczeniu 1.
Barwa czerwonej rosiczki jest czerwona, a smak kwaskowogorzki; używa się jej przy przeziębieniach, jako środka napotnego i na kaszel. Sok wydzielimy przez gniczołki listków rosiczki rozpuszcza substancje organiczne, dlatego też używa się jej do niszczenia brodawek, a w okręgu wołogodz-kim jej liśćmi myją naczynia na mleko.
Gdy będziecie wśród bagien, postarajcie się znaleźć na kępkach mchu wśród cienkich łodyżek żurawin delikatną różyczkę owadożemych listków rosiczki.
„Berło cesarskie'2, czyli dziewanna
Cisza w lesie. Z daleka słychać chrzęst gałązek, ktoś przeszedł. Ptaki szczebioczą wysoko nad głowami, ale ich harmonijne głosy nie zagłuszają szmerów leśnych.
Indianie w czasie wojen z białymi nosili mokasyny 2 o miękkich podeszwach i po lesie stąpali bezgłośnie.
Wędrowiec, aby lepiej przyjrzeć się życiu lasu i nie straszyć jego płochliwych mieszkańców, powinien jak najmniej hałasować.
Wyobraźcie sobie, że jesteście zaziębieni. Kaszel albo kichanie głośno rozlega się w leśnej ciszy, Takie odgłosy usłyszy wróg, a przestraszone zwierzęta rozbiegną się na wszystkie strony. Tymczasem w świecie roślinnym jest dużo środków na przeziębienie. Już wczesną wiosną na wzgórkach ledwie odtajałych, no południowych stokach rowów, a nawet wśród śniegu, wyrasta potrzebny nam lek. Na krótkich, grubych, zielonawoszarych łody-
181
Rosiczka należy w Polsce do roślin objętych ochroną, wobec czego zbierać jej nie wolno.
Mokasyny— obuwie indiańskie, sporządzone z jednego kawałka skóry.