Merkurego5G. Obchodzony nadto Wulkana-lie 57.
Wszystko to działo się w VI w. ery chrześcijańskiej. Następne stulecie pomija już głuchym milczeniem wszelkie przejawy tradycjonalizmu religijnego. Albo zduszono ostatnie jego tchnienia, albo też pojedyncze przypadki nawrotu były tak rzadkie, niegroźne i zanikowe, że nie uważano za stosowne napisać o nich bodaj jednego słowa. Traktowano je jako trafiające się zawsze niepoczytalne recydywy wiary w zabobony i strachy czy też czyny na 'wpół pomyleńców bądź nieokrzesanych a leciwych wieśniaków. Uczucie przywiązania do panteonu rzymskiego wypaliło się doszczętnie, a wielki dzwon misyjny zaczął bić na inną, dalekosiężną akcję, tj. na nawracanie na uniwersalistyczną wiarę w Chrystusa barbarzyńców z zimnej Północy — „Saracenów” — która to akcja coraz mocniej dawała znać o tym, że przyszłość dziejowa do niej należy.
#
Schyłek religii starorzymskiej na jej rodzimej ziemi italskiej — owej skrupulatnie przestrzeganej religio, która swą nazwę nadała całej uniwersalnej klasie zjawisk wie-rzeniowo-kultowych w świecie — przekazał wiedzy historycznej klasyczny obraz wymierania starej wiary, wytrwale podminowywa-
56 K. Latte, cyt. wyd., s. 371.
57 Wissowa, cyt. wyd., s. 101.
nej przez inną, młodą i d e o 1 o g i ę m o t a-fizyczną wyrosłą w tym samym społeczeństwie. Młodsza konkurentka po okresie srogich, chociaż niekonsekwentnych prześladowań zdobywa sobie równouprawnienie, u-mie z niego skwapliwie skorzystać, aby sięgnąć po poparcie ze strony głowy imperium i już z wysokości tronu rozpoczyna serię zarządzeń likwidatorskich wobec swych starszych przeciwniczek. Nie obywa się bez burzycielskich wstrząsów i krótkotrwałych o-kresów reakcji starorzymskiej. Ostatecznie jednak zwalczana wiara musiała wkrótce liznąć się za pokonaną. Sam ostateczny upadek ma przebieg typowy. W wyniku odpowiednich zarządzeń odgórnych rozpadają się instytucje starej religii, to znaczy jej organizacja kapłańska, oficjalne obchody świąt religijnych i tradycyjne ceremonie obrzędowe. Znacznie dłużej natomiast utrzymuje się przy życiu sentyment religijny, który znajduje sobie ujście w sporadycznych przejawach czci dla zwalczanych bogów, w odprawianiu zakazanych nabożeństw i w kontynuowaniu bezpretensjonalnych kultów na głuchej prowincji. Stara wiara otrzymuje nazwę religii prowincji i wsi (poga-nizm). Wstrzymanie poparcia finansowego, organizacyjnego i prestiżowego ze strony państwa doprowadza do stopniowego wygasania podziemnego nurtu. Najtrwalej daje on o sobie znać na dalekich kresach, w danym przypadku północnych (Trowir) i zachodnich (iberyjska Braga). Tu na uboczu, z