miesiące więzienia, a nadto cztery procesy są w toku. To wystarczyło, aby znękanego redaktora, nie posiadającego funduszów na opłacanie kar, utrzymywanie zastępców i t. d., zmusić do ustąpienia. — P. Babrke z bólem serca w numerze Gazdy Ludowej z dnia 27 li-pca b. r. pożegnał się z czytelnikami i opuścił Prusy, udając się zagranicę, aby uniknąć więzienia.
Usunięto tedy redaktora, jedynego dziś obrońcę ludu, lecz pozostało pismo, drukarnia. Pracę Babrkego kontynuować będzie inny Mazur, Polak. Pracę, w tak ciężkich warunkach prowadzoną, a mającą dla nas znaczenie niemałe, społeczeństwo polskie winno wesprzeć. — My wprawdzie ponosimy wielkie ciężary, opłacamy podatki państwowe, a instytucye humanitarne i kulturne dźwigać mus'my własnym groszem, lecz mimo to nie możemy i nie powinniśmy kresów opuścić. Jak dla Śląska austryackiego biedny kraj nasz uczynił ostatniemi czasy bardzo wiele, tak i dla Mazurów o pomocy pomyśleć musimy. Byt drukarni, pisma, wydawnictwa, trzeba zapewnić i ustalić, bo to jedyne na dziś czynniki, które nie pozwolą na wynarodowienie pół miliona naszych braci.
Ratujmy kresy! — Nietylko zresztą Mazu r z y w Prusach wschodnich wyglądają naszej pomocy. I ewangelicy polscy na Dolnym Śląsku, i Warmia i Pomorze, owe starodawne dziedzictwo Mestwinów i Świa-topełków, które w ostatniej prawie chwili do życia narodowego się zerwały, wołają do nas