140 Ryszard Przybylski [12]
downości" u nas na przykład spotykamy się w artykule M. Grabowskiego Utoagi nad balladami Stefana Witwickiego... (1825)18. Wprowadzając „dziwność” balladową do swych poematów miał Scott świadomość, iż nie będą to już prawdziwe klasycystyczne poematy heroiczne 19. Dlatego nazwał je lays, które nasz tłumacz A. E. Odyniec rozumiał jako romanse poetyczne. Ale oczywiście nawet to powołanie się na tradycję starofrancuskich i staroangielskich legend nie mogło usunąć braku jednolitości stylowej epiki poetyckiej Scotta. W tym zdaje się kryć przyczyna, dlaczego lays Scotta nazywano tylko podobnymi do epiki (epic--like).
W literaturze polskiej tego okresu do poematów scottowskich da się zaliczyć z czystym sumieniem być może tylko Zdobycie Kijowa (1818) T. Zaborowskiego. W ogóle oddziaływanie Scotta na epikę polskiego wczesnego romantyzmu było raczej nikłe. Motywy scottowskie, które niegdyś tak skrupulatnie zbierano, wydają sięvdziś albo pozorne, albo nieistotne. W żadnym z wielkich poematów tego niezwykłego dziesięciolecia nie znajdziemy podobnego stopu klasycznej epiki i romantycznej ballady. Grażyna Mickiewicza jest jeszcze wspaniałym i największym poematem heroicznym polskiego klasycyzmu. Maria, Konrad Wallenrod i właśnie Zamek kaniowski są już romantycznymi powieściami poetyckimi.
Do zupełnego zerwania z epiką klasycyzmu w przypadku Goszczyńskiego przyczyniła się głównie koncepcja historii. Wojny traktował Scott jako ogromne nagromadzenie namiętności ludzkich, które groziło zniszczeniem ładu społecznego. Zadaniem Scottowskiego herosa było — jak w poematach klasycznych — przywrócenie naturalnej harmonii świata. Historię traktował Scott jako proces ciągłego powrotu do ustalonych odwiecznie praw strzegących bezkonfliktowego charakteru stosunków między jednostką a społeczeństwem. U podstaw historyzmu Scotta tkwił chrześcijański teleologizm, według którego wydarzenia historyczne i czyny ludzkie są określone przez wolę dobrego Boga, zamiar Opatrzności. Nadało to poematom Scotta odcień optymistyczny, który sprawił, że nie mógł on oberwać się od form i wzorów epiki klasycznej.
Normalny stan świata przedstawiał się Goszczyńskiemu jako nagromadzenie namiętności i zła, które rodzi zbrodnięz0. Rewolucja zjawia się wówczas, kiedy wszystkie gromadzące się konflikty doprowadzają
>■ Myśli te zostały przez Grabowskiego sformułowane wcześniej w liście do J. B. Zaleskiego z 30X1824; por. Michała Grabowskiego listy literackie, wyd. A. Bar, Kraków 1934, s. 5-6.
>* Por. Wstęp poety do Pieśni ostatniego mlnstrela z roku 1830.
** Podkreślił to mocno B. Suchodolski, Seweryn Goszczyński. Życie i dzieła 11801-1830), Warszawa 1927.
ludzi do ostateczności. Tworzy ona w przekonaniu poety większe zło i nie usuwa bynajmniej przyczyn dramatów. Wręcz przeciwnie — dodaje jeszcze nowe. Proces historyczny był więc dla Goszczyńskiego ustawicznym gromadzeniem nierozwiązywalnych konfliktów tworzących zło, uniemożliwiając światu przejście do stanu ładu i harmonii. Takie stanowisko przekreśliło jakiekolwiek kontakty z epiką dawnego klasycyzmu i z hi-storyzmem Scotta.
Związki Scotta z epiką klasycyzmu narzuciły mu pewien realizm historyczny. Realizm ten wynikał poniekąd z określonej klasycystycznej „zasady”, która tematem poematu bohaterskiego czyniła znakomite wydarzenie historyczne. Poza wszystkim innym poemat klasyczny musiał być w pewnym sensie wierszowanym szkicem historycznym lub zrymo-waną kroniką. Nie było na to rady. I Scott starał się również przestrzegać tego prawidła. Goszczyński, romantyk, który — jak widzieliśmy — szukał przede wszystkim „ukrytego sensu" wydarzeń, swobodnie traktujący fakty i wiedzę historyczną, daleki był od tego antykwarycznego realizmu stanowiącego bądź co bądź organiczną cechą poematów Scotta. Jego zadaniem było przede wszystkim ukazanie pesymistycznego fatalizmu, co zmuszało go do tworzenia obrazów o przekonującej i przejmującej ekspresji. Albowiem zasadniczą cechą Zamku kaniowskiego jako powieści poetyckiej jest nie Scottowska realistyczna opisowość, lecz romantyczna ekspresja. Realnym faktom historycznym Goszczyński nadawał sens symboliczny. Jego poemat — jak Marię Malczewskiego — można zrozumieć tylko jako utwór o metafizycznym znaczeniu dziejów. Z Zamkiem kaniowskim nie można się było wybrać na zwiedzanie słynnych miejsc i wydarzeń związanych z buntem hajdamackim. A poematy Scotta — nawiasem mówiąc — służyły bardzo dobrze jako przewodniki.
Zresztą sama koliszczyzna, a szerzej nawet cała historia tych ziem nie bardzo się nadawała na materiał do rycerskiego eposu w stylu Scotta. Znany u nas z przekładu Dwóch Iwanów „rosyjski Teniers” Wasilij Narożny. stworzył flamandzką Ukrainę zgiełkliwych zabaw wiejskich, rubasznych scen miłosnych, ślubów i obrzędów chłopskich. Tę beztroską krainę Gogol zaludnił diabłami z legend ludowych, malując ją trochę upiornym pędzlem Friedricha i węglem Daumiera. Goszczyński odrysował ją piórkiem Goyi. Pędzlem Scotta mógłby ją namalować tylko wielbiciel „rycerzy znad kresowych stanic".
/Poetycka realizacja idei „nadprzyrodzonej kontroli" świata jest również inna u Scotta i u Goszczyńskiego. Scott posługuje się w tym wypadku postaciami balladowymi. Są to gnomy lub tajemniczy „straszni rycerze”, którzy w pewnym momencie akcji kierują w jakiś nadnaturalny sposób działaniem bohaterów. Postać taka jest zwykle posłańcem dobra lub zła i pośredniczy między „siłą nadprzyrodzoną” a bohaterami poe-