Alternatywne metody testowe nie tylko pozwalają ograniczyć cierpienie zwierząt, ale często wręcz zwiększają wiarygodność wyników
Alan M. Goldberg i Thomas Hartung
na spotkaniach wyborczych Ala Gorea regularnie jak wyrzut sumienia pojawiał się dwumetrowy puszysty królik o miękkich, oklapłych uszach i wielkich, smutnych oczach. Jaką winę miał wypominać kandydatowi? Gore jeszcze jako wiceprezydent zainicjował program badań nad toksycznością substancji chemicznych, który' miał pociągnąć za sobą cierpienie lub śmierć prawie miliona zwierząt. Większość komentatorów uważała, że testy takie były już od dawna niezbędne.
Dwa lata wcześniej organizacja ekologiczna, która obecnie nazywa się Eneironmental Defense, zwróciła uwagę, że zaledwie o co czwartej ze 100 tys. powszechnie stosowanych substancji chemicznych są zgromadzone wystarczające dane dotyczące bezpieczeństwa, z czym musiały się zgodzić zarówno Agencja Ochrony Środowiska (EPA - Environmental Protection Agency), jak i zrzeszenie przedstawicieli przemysłu chemicznego American Chemistry Council. Gore skrzyknął więc zainteresowane strony - działaczy ekologicznych, producentów oraz agendy rządowe - i ustalono, że na początek należy zebrać przynajmniej podstawowe dane o bezpieczeństwie 2800 substancji produkowanych lub importowanych przez Stany Zjednoczone w ilości ponad 467 t rocznie. Informacje te miały być sukcesywnie publikowane w Internecie.