bezlitosny świat, w którym dorasta mustang, jest gwarancją, że albo będzie się szybko uczyć, albo zginie.
Uwadze dzikich kom nie umknie nic. Zauważą najmniejsze poruszenie w promieniu ćwierci mili oraz wszelkie zmiany w swoim otoczeniu, nawet tak subtelne, ze koń hodowlany przeszedłby obok, niczego nie zauważywszy. Ta skłonność-mustangów do baczenia na szczegóły może być ich wielką zaletą lub niebezpieczną cechą, w zależności od poziomu twojej kompetencji.
Byłem niedawno w górach środkowej Kalifornii, dokąd wyprawiłem się z czterema końmi i trójką innych męzczyzn. Siedzieliśmy, czekając na przyjazd właściciela rancza, kiedy jeden z koni uniósł nagle głowę, przesunął nogi i stanął w pozycji świadczącej o tym, ze jego uwagę przykuło coś w oddali. Tak się złożyło, że był to dobrze wyszkolony mustang, używany do pracy z bydłem na ranczu.
Stał tak nieruchomo, podczas gdy pozostałe konie dawały wypocząć swoim tylnym nogom, ich dolne wargi były wysunięte, a uszy rozluźnione. Moi towarzysze niczego me zauważyli, ale ja starałem się skupić wzrok na punkcie, który mustang zdawał się wskazywać. Po kilku minutach dostrzegłem trzy krowy, które pojawiły się na stoku w odległości co najmniej mili od nas. Odniosłem wrażenie, że choćbyśmy tam spędzili resztę dnia, to i tak nie zauważyłby ich żaden z pozostałych koni.
Mustangi mogą pracować jako nasi partnerzy, jeśli po wprowadzeniu ich do naszego świata nauczymy się je rozumieć, darzyć zaufaniem i szacunkiem.
To właśnie miałem na myśli w tę chłodną, mglistą noc w Cuyama Yalley, noc, w którą wprowadziłem do naszego świata Shy Boya.
33