Bajki, które dodają dzieciom sil
- Drogi królu, ja nie wiedziałem, ale moja córka odgadła.
Na to król:
- Jeśli twoja córka jest tak ładna jak i mądra, to chcę ją poślubić. Musi jednak najpierw rozwiązać zadanie. Niech przyjdzie do mnie, ale nie piechotą, nie powozem i nie po zakurzonej drodze; niech przyjdzie nie ubrana, ale nie naga, niech nie przychodzi tv dzień ani tv nocy.
Chłop wrócił do domu i opowiedział córce, co mu król rzekł. Wówczas Katarzyna wzięła deskę, owinęła się siecią rybacką i poczekała, aż zapadnie zmrok. I popłynęła z prądem strumienia.
Strumień prowadził prosto do kuchni królewskiej. Pływały w nim najpiękniejsze rybki i kucharz mógł je świeże wyławiać z wody. Kiedy zobaczył przybyłą Katarzynę, zdziwił się i powiedział:
- Płyną rybki prosto w moją sieć.
Wyłowił ją z wody i zaniósł, tak jak wyglądała prosto do króla, aby mógł zobaczyć na własne oczy ten wspaniały połów.
Król śmiał się serdecznie i kiedy zobaczył, jak piękna jest Katarzyna w swojej mądrości, nie ociągał się długo i wyprawiono huczne wesele.
Krótko jednak żyła młoda para w szczęściu. Biedni ludzie zwracali się przede wszystkim do nowej królowej, a ona im pomagała, kiedy tylko mogła, dobrymi radami i uczynkami. To rozzłościło królewską służbę. Słudzy poszli do króla i powiedzieli:
- Mówi się, że królowa była biedną chłopką, w przeciwnym razie nie zadawałaby się z hołotą.
Zawiść ogarnęła serce króla, ponieważ lud wielbił, bardziej niż jego, Katarzynę za jej mądrość i dobroć. Dlatego zabronił żonie mieszać się w sprawy królestwa, w przeciwnym razie spotka ją zły los. Przez jakiś czas była posłuszna, ale pewnego dnia przyszła biedna wdowa do króla i poprosiła go o wymierzenie sprawiedliwości. Jej biała koza urodziła białe koźlątko, a czarna koza bogatego sąsiada czarne. Czarne koźlątko jednak zmarło i sąsiad całymi nocami skradał się podstępnie do stajenki wdowy, aż w końcu zabrał jej koźlątko, a zostawił swoje czarne, nieżywe. Katarzyna milczała; następnego dnia poszła do króla w czarnej jak węgiel sukience.
- Ej, Katarzyno - zawołał król - kogo opłakujesz, że nosisz czarną szatę?
Katarzyna spojrzała na niego ze zdziwieniem i rzekła:
- Drogi małżonku, dziś widzisz nie najlepiej. Moja suknia jest biała jak śnieg.
Król zrobił się czerwony ze złości i rozkazał jej przebrać się w inną szatę. Katarzyna posłuchała, ale następnego dnia znów ubrała się w czarne szaty. Król zapytał:
- Katarzyno, kogo opłakujesz?
I spojrzał na nią podejrzanie. Katarzyna odpowiedziała:
- Opłakuję sprawiedliwość.
Wtedy król zawołał:
106