lecz wiedzą pozorną i martwą, wiedzą tylko intelektualną, odciętą od uczuć <** woli (tzn. czynów) i dlatego czczą na podobieństwo czczych mniemań. Soku*, nie uprawiał „etycznego intelektualizmu”, lecz właśnie go zwalczał. Jegoctycz* wiedza różniła się zasadniczo od wiedzy czysto erudycyjnej, polegającej« pamięciowym opanowaniu różnych wiadomości, którą można było posiadać jafo jakby „obcy” ładunek (Thamus—Theuth). Sokrates zgadzał się z Anty fonem, żt „...kto nie odniósł żadnego zwycięstwa nad sobą (złymi chęciami), ten nie <fap dostatecznej poręki sam sobie, iż jest rzeczywiście rozsądny i opanowany”
B 59; p.w.). Zachowało się opowiadanie, źe fizjonomik Zopyros spotka) nz Sokratesa i ze względu na jego wygląd fizyczny zarzucił mu w obecności uczmó* oprócz głupoty także rozpustę, a kiedy uczniowie wy buchnęli śmiechem, Sokmet wziął Zopyrosa w obronę i wyjaśnił, źe musiał się wiele natrudzić, zanim zdołał okiełzać swoje złe popędy (Cic. Tusc. IV 37, 80, De fato 4, 10 n.)14. Własne wysiłki w formułowaniu coraz lepszych definicji etycznych wdrażają człowieka do coraz piękniejszych i coraz liczniejszych czynów dobrych, dokonywanych świadomie. W ten sposób powstaje i rośnie nawyk-charakter^c/ńor), o którym mówił już Heraklit, że Jest dla człowieka daj monem” (frg. B 119; por. frg, B 112), nawyk zgodnego współdziałania rozumu z posłuszną mu uczuciowością i wolą. Sokrates uważał ów stały nawyk (cnota) za najwyższe dobro i „korzyść' największą człowieka, ponieważ stanowi o jego szczęściu. Według Ksenofonu nie przygotował sobie obronnej mowy sądowej, gdyż doszedł do przekonania,źc skoro przez całe życie nie popełnił żadnego niesprawiedliwego czynu, to chyba jej nie potrzebuje, a zresztą jest już w tym wieku, iż czas mu umierać, zwłaszcza źc był dotąd zawsze szczęśliwy i nie chce popaść w nieuchronne utrapienia starości (Apol. 3 n., Mem. IV 8,4 il). Sokrates uczył, że wszystko, co piękne i dobre, ja dla człowieka zawsze korzystne i pożyteczne, a nigdy szkodliwe czy zgubne (Piat Prot. 333 d il, Men. 87 d n., Xen. Mem. III 8, 1 n.; 9, 4, IV 6, 8 n.). Etyczne definicje Sokratesa miały oprócz intelektualnego potencjału jeszcze potencja) chcenno-uczuciowy, tak iż mogły rzeczywiście chronić kierującego się nimi człowieka od popełniania znienawidzonych przez niego czynów złych. Sokrates wierzył, jak czytamy u Arystotelesa, źe „wiedzieć o sprawiedliwości” znaczy tyk co „być sprawiedliwym” (p.w.). Teza o „pięknym i dobrym” współdziałaniu uczuciowości oraz woli z panującym nad nimi rozumem była kluczową tezą etyki i Sokratesa, i Demokryta (p. rozdz. VII).
Chajrefon, wielbiciel Sokratesa, udał się do Delf i zapytał Apollina, czyja człowiek mądrzejszy od Sokratesa. Wyrocznia orzekła, źe nie ma takiego
14 Ksenofont opisuje dokładnie wygląd Sokratesa, który żartobliwie dowodzi, źe ja piękniejszy od młodego Krytobulosa (Conv: V 1 n.; por. Diog. Laert. U 105). Zdaje się, że Sokrates należał do typu tzw. dysplastyków, podobnie jak Napoleon i Mickiewicz. Sokrates nic zalecał „wykorzeniania” namiętności, lecz tylko ich opanowanie. Kiedy ktoś pobił brutalnie przy nim swojego niewolnika, Sokrates się rozgniewał, ale nie stracił panowania nad sobą, tylko zapytał o przyczynę pobicia, usłyszawszy zaś odpowiedź, źe niewolnik został ukarany za to, iż jest „łakomy, głupi, łasy na pieniądze i leniwy”, zadał jego właścicielowi pytanie: „Czy się więc już kiedy zastanowiłeś, kto z was dwóch zasługuje na większe cięgi, ty czy twój niewolnik?** (Xen. Mem. III 13, 4).
człowieka, o czym Chajrefon opowiadał z radością po powrocie do Aten.
Sokrates się zdumiał, albowiem uważał wielu łudzi za mądrzepzych od siebie, przede wszystkim polityków ateńskich. Więc zaczął badać ich mądrość, ale się przekonał, że na równi z nim „nie wiedzą o niczym pięknym i dobrym**, a tytko sobie roją, jakoby wiedzieli, podczas gdy on, jeżeli czegoś nie wie, to wie tyle przynajmniej, że tego nie wie. Poszedł z kolei pytać poetów. Okazało się, że tworzą piękne wiersze dzięki natchnieniu, a nie dzięki własnej mądrości, gdyż z jednej strony rozumieli swoje utwory gorzej od ludzi obcych, a z drugiej zaślepiała ich pycha, że mając talent poetycki wiedzą wszystko i mogą o wszystkim wyrokować. Więc udał się w końcu do rzemieślników. Znalazł o nich pewne wiadomości, ponieważ znali wiele skutecznych sposobów wykonywania swojego zawodu, niemniej jednak stwierdził także, iż hołdują podobnie jak poeci złudzeniu, jakoby byli nieomylni w rzeczach najważniejszych i sobie — zgoła nie znanych, tak iź ostatecznie wołał nie mieć ich wiedzy” niż mieć ją razem z ich uproszczeniami. Sokrates zrozumiał wreszcie sens wyroczni: bóg go powołał, by uczył, że „mądrość ludzka jest licha i prawie żadna”, albowiem ograniczona wiedza człowieka dotyczy drobiazgów, a zawodzi tam, gdzie idzie o naprawdę ważne zagadnienia. Sokrates uszanował wolę Apollina i nie szczędził trudów, aby ratować Ateńczyków przed „fałszywą wiedzą”, ale zamiast wdzięczności ściągnął na siebie ich gniew, zwłaszcza kiedy młodzież zaczęła go naśladować i upokarzać rzekomych mędrców. Toteż oskarżono go pod koniec życia o bezbożność i o gorszenie młodzieży, choć służył wiernie Apollinowi i zawsze składał należne ofiary bogom i choć z pewnością nie gorszył młodzieży, skoro ją zachęcał do cnoty, źródła wszelkich dóbr, własnych i państwowych. Sokrates nie bał się śmierci. „...Bać się śmierci — mówi w Obronie — nie jest niczym innym jak mniemać, źe się jest mądrym, i nim nie być, bo jest to mniemać, że się wie to, czego się nie wie. Przecież nikt nie wie, czy śmierć nie jest dla człowieka właśnie największym ze wszystkich dobrodziejstw, a ludzie tak się jej boją, jak gdyby dobrze wiedzieli, że jest największym złem. Czyż mniemać, że wie się to, czego się nie wie, nie jest wstyd przynoszącym szczytem głupoty?” (Apol. 21 a-29 b, Xen. A poi. 14-21).
Jak należy rozumieć „Apol li nową misję” Sokratesa? Zdaje się, że w dziedzinie teologicznej Sokrates zajmował podobne stanowisko jak Ksenofanes (frg. B 11 n., 23 n.): 1. miał silne poczucie boskiej władzy nad światem (teleologia), ale nie określał tego poczucia intelektualnie i 2. nie uznawał bogów popularnego politeizmu, choć jako obywatel posłuszny prawom składał ofiary bogom państwowym (Xen. Mem. I 4,4 n.; 8; 17 n., IV 3,3 n.; 10; 13 n., Piat. Apol. 41 c n.). Uznawał natomiast wyrocznie. Wiadomość przyniesiona przez Chajrefona mogła zachęcić Sokratesa do jeszcze gorliwszej działalności nauczycielskiej w Atenach. Ze tak rzeczywiście było, wskazuje ważny ustęp w Apologii: „...Gdybyście nawet mnie teraz uwolnili — mówi do sędziów Sokrates — i nie uwierzyli Anytosowi, który twierdził, że albo nie powinienem był w ogóle tutaj się stawić, albo skoro się już stawiłem, to żadną miarą nie można nie skazać mnie na śmierć, bo w razie mojego uwolnienia, jak to wam mówił, wasi synowie, wprowadzając w czyn nauki Sokratesa, stoczą się już
263